Mam Pytanie - dlaczego gdy amsterdam się zdekonspirował i próbował zabić billa, ten się go nie pozbył, za to naznaczył go jakimś nożem, po którym blizna pare scen póżniej znikła? Poza tym z filmu wygląda na to,że po tym zdarzeniu Bill wypuścił vallona wolno, nie próbował go okaleczyć, uwięzić ani nic w tym rodzaju. Tak jak by mu wybaczył. A w tym czasie Vallon spokojnie reaktywował swój gang. Nie rozumiem tego troche. Ta część - znakomitego nawiasem mówiąc filmu - troche wielkiemu martinowi nie wyszła... P.s Film ogłądalem na płycie z wyborczej - jakość 10/10. Ostry jak brzytwa, bardzo mocny kontrast i kolory, glóśno gra.
W pewnym momencie Bill opowiada historie Amsterdamowi, że po raz ostatni walczył z prawdziywm mężczyzną 15 lat temu. To był ksiądz Vallon. Bill niezwykle ceni ojca Amsterdama, za to jak on wlaczył z nim i jak go zostawił by ten żył w hańbie, cenił go za to że miał takie zasady. Dlatego nie mogł zabić Amsterdama, chciał zrobić mu to samo, co jemu zrobił ojciec Amsterdama... Życie w hańbie... Koniec filmu też troche wyjaśnia, ciesze się, że zginąłem jak Amerykanin. Poza tym nie doceniał Amsterdama, gardził nim po tym jak ten chciał go zabić rzucając mu w plecy, a nie wyzywając go na pojedynek. Mam nadzieję, że troche wyjaśniłem, przynajmniej ja tak rozumiem ten problem. Film arcydzieło, nie rozumiem tej oceny!. Pozdrowienia.
Arcydzieło to może troche za mocne słowo... Bardzo dobry - tak uważam.
Dzieki za wyjaśnienia, aczkolwiek jażeli chodzilo o poniżenie "amsta" to tym bardziej mogło to być nieco wyrazniej pokazane.
Dzieki za wyjaśnienie.
jesli chodzi o ocene to wydaje mi sie calkiem sprawiedliwa. Ale faktem jest ze sa inne filmy ktore sa naprawde gniotami a maja ocene ponad 8, albo 9. Patrzac od tej strony faktycznie "gangi" sa bardzo skrzywdzone. Film naprawde dobry ale nie wydaje mi sie kandydatem do miana najlepszych w historii stad tez taka a nie inna ocena.