Duzo prawdy, czego dowodem ze nie dali Oskara - za takie jatki i slumsy ? Dzielnica Five Points istniala i opisywal ja K.Dickens w 1842r. Byla to dzielnica kryminalistow, wyrzutkow i nedzarzy - czyli slumsy. Obecnie to dolny Manhattan zarosly wiezowcami. To jest glowny aktor filmu, a fabula jest dopelnieniem i dobrze ze nie blyszczy super dowcipnymi czy blyskotliwymi dialogami, intrygami, momentami rodem z Bonda. Pokazali jak to bylo naprawde i grozą wieje, ze tak powstawala Ameryka. NIe dziwota ze maja takie tempo i taki ostry tryb zycia. W sto lat zbudowac gospodarke widac inaczej nie mozna. Ale tyle trupow robi wrazenie i dreszcze biora. Dobrze ze pokazano, bo same cuda i wiezowce mamią nas tylko blichtrem i bogactwem. A to mialo i ma swoja cenę - niesamowitą dla Europejczyka. Tak to budowano u nas panstwowosc chyba za Mieszka przez wieki. Tutaj podobna walka o przezycie i o wladze nad terenem - bez zadnych skrupułów.
Jedynie zabrakło pokazania lepszej czesci miasta - dla porownania. Bo po filmie pozostaje obraz Nowego Yorku jako obraz nedzy i rozpaczy z jednej strony, a kilka salonow miejscowych operetkowych baronow z drugiej. Wyglada to jakby w oceanie slumsow byly malutkie oazy nadzianych jegomosciow magistratu. Czyzby bohaterom filmu zabroniono wstepu w zamozniejsze dzielnice miasta ? Na to by wygladalo po obejrzeniu filmu, wszystko sie kisi we wlasnym sosie, a wladza ma wszystko pod kontrolą.
Za scenariusz i odtworzenie miasta mogli dac Oskara, ale to bylo ponad ich sily. W koncu rzadko pokazuje sie obraz dna i nedzy, i oczekuje laurow - nie wypada. Dla Amerykanow film nie byl dosc strawny i niespecjalne przyniosl dochody. Nic dziwnego, nikt sie nie garnie do ogladania takich jatek i slumsow jakie by historyczne nie byly. Tylko dla wartosci historycznych warto to obejrzec, pokazanej z tej brudnej strony.