Obejrzałam go z przyjemnością. Comeback do historii Nowego Jorku (i tak szczerze mówiąc - do historii całego świata), gdzie Murzyni byli traktowani jak najgorsze śmiecie, kobiety miały siedzieć w domu i harować, a byle błahostka była powodem do rozpoczęcia bójki na noże i siekiery, w której ginęło mnóstwo ludzi. Akurat w tym filmie ukazany jest typowy konflikt religijny, co stanowi jego niepodważalny plus.
Co do aktorów - Diaz zaprezentowała się wyjątkowo marnie, natomiast brawa należą się dla Di'Caprio i Day-Lewisa.