Nie będę ukrywać, że spodziewałam się po tym filmie dużo więcej...
Wszędzie opinie iż jest to najlepszy film, który Scorsese zrobił w swoim życiu, zachwyty krytyków i publiczności, cała masa nagród i zdziwienie, że pominięto go przy Oscarach.
Zasiadłam wczoraj do obejrzenia tego dzieła spodziewając się niezapomnianych przeżyć, zachwytu i wybuchu "ochów i achów" przy napisach, a tymczasem... Nie, nie mogę powiedzieć, że nie byłam pod wrażeniem, że mi się nie podobało, jednak... Byłam po prostu odrobinę zmęczona. Czułam przesyt.
Genialna scenografia, zdjęcia no i rola Daniela Day-Lewisa, która właściwie cały film trzymała w całości. To jego rola powodowała, że chciałąm widzieć ciąg dalszy, bo nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Postać Rzeźnika, była jedyną, której zachowania nigdy nie można było być pewnym...
Aktorstwo DiCapria hmm miałam wrażenie, że to Jack Dawson odrobinę grubszy, z inną fryzurą i w innym kostiumie - zaczynam wątpić w jego aktorstwo.
Okrutny film o okrutnych czasach. Nie mógł dostać Oscara w tym roku, nawet gdyby był filmem wybitnym. Ameryka teraz potrzebuje słodkich filmów i zapewnień jaka to jest fajniusia :>> "Gangi" są odwrotnością. Pokazują straszną historię Stanów. Historię, o której teraz chyba nie chce się już pamiętać.

Bardzo dobry film, ale... nie wybitny, A może po prostu nie dla mnie?