PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=143619}

Garbi jedzie do Rio

Herbie Goes Bananas
1980
6,1 181  ocen
6,1 10 1 181
Garbi jedzie do Rio
powrót do forum filmu Garbi jedzie do Rio

Samego Garbiego mniej niż w poprzednich filmach. Niby wynikało z początku, że głównymi bohaterami miało być jakiś dwóch młodych przychlastów, ale to meksykański dzieciak skradł najbardziej cały film.

Niestety w porównaniu do poprzednich, ta jest przepełniona błędami logicznymi, idiotycznymi zbiegami okoliczności (Patrzę na ciebie Outlast 2!) i innymi nie mającymi sensu sytuacjami. Przykłady: W jaki sposób za każdym razem te bandziory w ogóle znalazły chłopca i skąd wiedzieli gdzie się znajduje? Po co im była w zasadzie ta taśma 35mm jak i tak później znaleźli bez niej skarb (jakaś prekolumbijska płyta z pazłotka)? W taśmie była jakaś mapa, bo nie rozumiem? Aha i film często gubi tok myślenia skoro mamy w nim nudną do bólu, 25 minutową sekwencję na statku, a następna scena, w której pojawiają się zbiry ma dopiero uwaga!... w 40 minucie filmu. Widać efekt pisanego na kolanie scenariusza.

Kolejnym problemem są postacie. Tak jak wspomniałem na początku recenzji, początek filmu wskazywał na to, że głównymi bohaterami miało być dwóch młodzików, ale z jakiegoś powodu ich rola w późniejszej części filmu została zmarginalizowana na rzecz chłopca przez co przez większość filmu nawet nie zdawali sobie sprawy, że ich samochód jest ożywionym bytem. Odnoszę też wrażenie, że oni są w tym filmie na siłę skoro widać że odtwarzający ich aktorzy grają od niechcenia. Kolejny objaw pisanego na kolanie scenariusza. Ale największy problem mam z kapitanem (taki gostek podobny do De Funesa z wyglądu jak i zachowania). Nie dość, że jest to najbardziej irytująca postać w filmie, to jeszcze nie wnosi absolutnie nic do fabuły. Ale to jeszcze nic, bo szybko okazuje się być egoistycznym sukinsynem, zachowuje się jak jakiś pirat, drze się jak choleryk, dziwadło które w żaden sposób nie śmieszy, a bardziej irytuje

No i po tym wszystkim otrzymujemy najsłabsze zakończenie w serii, w którym kapitan okazał się większym dupkiem niż na początku, bo kompletnie olał kobietę, która mu zaimponowała na rzecz galery (na której za to powinien zap***dalać a nrglon batożyć głupi sk*rwysyn) xD

Najbardziej mnie poruszyła mnie scena z wypadnięciem za burtę Garbiego i przyjaźń pomiędzy nim a chłopcem. Świetna pomiędzy nimi była chemia. Gdyby nie akcje Garbiego i pomysłowe jak zwykle gagi (bananomobil xD) to film byłby o wiele gorszy.

Przy okazji po polski tytuł jest mylący, bo ani jedna scena w filmie nie rozgrywa się nawet w Rio De Janeiro, ale również ten oryginalny nie ma sensu zbytnio, bo szalone akcje to Garbi odwalał nie tylko w tej części, a jest bardziej związany z wspomnianym powyżej bananowym kamuflażem. XD