To chyba drugi, po bardzo dobrym „Dotknięciu nocy:, oglądany przeze mnie polski kryminał. Ciut słabszy od wspomnianego filmu Barei, ale też prezentuje co najmniej przyzwoity poziom.
Fabuła dotyczy kradzieży cennego obrazu. Do muzeum, czyli na miejsce prawdopodobnej kradzieży zostaje wysłana dwójka milicjantów, granych przez Andrzeja Łapickiego i Alicję Wyszyńską. Tam dochodzi do morderstwa.
Zagadka co prawda nie jest specjalnie skomplikowana i wyrafinowana , a fabuła do przesadnie błyskotliwych raczej też się nie zalicza, ale film ratuje się klimatem.
Miejsce akcji, którym jest położony gdzieś na odludziu pałac-muzeum, grupa zamkniętych tam ludzi, wśród których czai się morderca, deszczowa noc za oknami, stare wnętrza, czarno-białe zdjęcia – no, nie ukrywam, że mam słabość do takich motywów.
Plusem jest też na pewno kilka gwiazd polskiego kina w głównych rolach. Franciszek Pieczka, Wojciech Pokora, Kalina Jędrusik, Andrzej Łapicki – ich występy na ekranie zawsze ogląda się z przyjemnością. 7/10.
Co do opisu filmu na FW: rzeczywiście, przypomina on trochę scenę z serialu „Alternatywy 4” (a może to byli „Zmiennicy”), w której bohater grany przez Pokorę ogląda zapowiedź kryminału, a spikerka mówi: „oczywiście nikt się nie domyśla, że mordercą jest...”.