Ty filmowa koneserka idziesz na TAKI film /amerykański blockbuster/? A jednak poszłam i nie żałuje. Pomijając jednak sprawy oczywiste profesjonalne zdjęcia, muzyka, chciałabym zwrócić uwagę na typ głównego bohatera- przecież to istne antidotum na współczesny kryzys męskości!
Twardy facet z zasadami, umiejący jednak /z rzadka- w sytuacjach mocno kryzysowych/ ujawniać emocje. Facet z charyzmą, wojownik i wódz a jednoczesnie załamany "mały" człowieczek, zapłakany, zaśliniony i nader realistycznie cierpiący po stracie bliskich.
Czyżby to koniec amerykańskich filmowych herosów /patrz: mel,tom/ których agenci zawsze dbają jednak o pozytywny image swojego podopiecznego- w scenie rozpaczy światło ma tak oświetlać pana X aby nie miał tych szpecących cieni pod oczami...
Ave Russ!