Gladiator nie do końca był dramatem historycznym - w szczególności nie historycznym, bo Ridley Scott uwielbia tworzyć filmy nie do końca ukazujące prawdę, za to genialne pod względem fabuły i jej prezentacji. 1492, Gladiator, Królestwo Niebieskie czy nawet Robin Hood... One mówią same za siebie...
Jak widać jednak, Scott powraca do innego gatunku, w którym umie pokazać - thriller SF, czyli Obcy i Łowca Androidów. Nadchodzi Prometeusz, ma powstać też Wieczna Wojna - i na to zdecydowanie będę czekał ;-)

Zgadzam się, że "filmy historyczne" Scotta mają raczej oddawać ducha czasów, niż opowiadać o dziejach. I jako historyk w pełni to akceptuję, traktując te filmy po prostu jako ucztę dla oczu. Dla mnie to nowa jakość - zwłaszcza "Gladiator" i "Królestwo Niebieskie" - tam jest kilka fantazji i przeinaczeń historycznych, ale jak to się ogląda! Jakie dopracowane są kostiumy i realia! Gdy popatrzeć na sceny walk gladiatorskich lub sceny z tzw. królem trędowatym, czyli Baldwinem IV, to wszystko inne można wybaczyć.. Jeszcze 10-20 lat temu superprodukcje "historyczne" dosłownie ociekały idiotyzmami. A teraz nie ociekają i z przyjemnością je oglądam. "Gladiator" jest filmem bardzo dobrze osadzonym w duchu czasów Kommodusa, a rola Phoenixa jest genialna - Kommodus jako opętany złem cesarz. W rzeczywistości historyczny Kommodus był typem matoła-osiłka, rządziły kliki dworskie i jego wyzwoleńcy. A postać Maximusa została całkowicie wymyślona (i to jeszcze przez autorów scenariusza poprzedniej wersji filmu: "Upadek Cesarstwa Rzymskiego") i nie ma pierwowzoru historycznego. Postać siostry Kommodusa ma pierwowzór historyczny, ale jako postać filmowa jest całkowicie fikcyjna. Tak się teraz robi atrakcyjne i w miarę inteligentne kino w kostiumie historycznym.