Wiem że temat wywoła burzę ale nie rozumiem dlaczego "Gladiator" zbiera takie pochwały jakby był arcydziełem ( a brakuje mu do tego tytułu baaardzo dużo). Banalna, spłycona fabuła nijak sie ma do starożytności i okrucieństwa tych czasów. Russel Crowe jako superbohater z przeszłości, świetnie walczy, przywódca, mądry, przystojny, silny, kocha dzieci i swoją żonę, wierny itd. Bzduuura. Jak ktoś chce obejżeć film o tematyce właśnie superbohatera przeszłości to według mnie Mel Gibson i jego Braveheart lub Patriota jest lepsze. Najlepsze co było w tym filmie to postać Kommodusa, którego niesamowicie zagrał Joaquin Phoenix. Każda scena z jego udziałem była świetna. Ale cała reszta jest za banalna i naiwna żeby film mógł zbierać takie pochwały. Jak ktoś chce oglądnąć dobry obraz starożytności odsyłam do serialu "Rzym".