Film jak film. Ridley Scott odwalił kawał dobrej roboty i udało mu się pokazać nam to na co stać Amerykańskie kino. My osobiście po wyściu z kina doszliśmy do wniosku że film obejrzeć warto dla trzech powodów: 1)Rzym oczami współczesnej techniki komputerowej wygląda przytłaczająco pięknie i groźnie 2) Joaquin Phoenix jako cezar daje porażający popis aktorski, samą mimiką twarzy demonstrując wewnętrzne zepsucie i bezsilność bohatera 3) oraz najważniejsze - Russell Crowe, i tyle powiedzieć wystarczy.