Już się nie robi takich filmów jak 'Braveheart', 'Władca pierścieni' czy właśnie 'Gladiator', obawiam się, że czasy tego kina minęły bezpowrotnie. A były, nadal są, to filmy niezwykłe, których nie ogląda się raz czy dwa, ale do których się wraca i za każdym kolejnym razem chłonie z niesłabnącą satysfakcją. Prosty scenariusz, ale bardzo czytelny, pozwalający od razu zanurzyć się w filmie, wyraziste postaci, dobrze dobrani aktorzy i wielka przyjemność z oglądania. I 'Gladiatora' może akurat nie całego, ale niektóre sceny bez wątpienia. Nie udało się oczywiście uniknąć pewnych przywar, nawet nie tyle gatunkowych co samego Scotta, w końcu scenariusz to sprawa drugorzędna więc aż tak bardzo logiczny i dopracowany, w końcu patos być musi, więc naładujemy go ile wlezie, w końcu film się nieco zestarzał i sceny generowane już tak dobrze nie wyglądają, w końcu to czy tamto. Perfekcyjnie nie jest, ale na tyle dobrze, żeby powracać i ostatni kwadrans cały czas przeżywać tak samo mocno, dosłownie za każdym razem. Dzięki temu pewne filmy nigdy nie zostaną zapomniane.