Bardzo dobry film. Scott sięgnął po zapomnany gatunek podejmując ryzyko, że "nie przyjmie się" a jednak udało mu się i za to oddaje mu pokłon. Muzyka jest zankomita i nawet słuchając jej po filmie w domciu można odczuć dokładnie co w danym momencie, w danej nucie działo się w filmie. Crow zagrał rewelacyjnie czym zyskał sobie sławe, tylko szkoda, że przycmił Phoenixa, który też zasługuje na zachwyt. Końcówka bardzo przejmująca i aż się chce, aby bohater zmarł (!!!!!) i dołączył do żony i dziecka.