100% zgoda.
Nie jest to wielkie kino, ale dzięki Gleesonowi i jakby stworzonej dla niego roli, wyszedł udany, przewrotnie zabawny film.
Mimo niskiego budżetu i rażących niedorzeczności przyjemnie ogląda się i słucha (!) zblazowanego policjanta, prowokującego otoczenie swoją polityczną niepoprawnością. Cała reszta ma chyba tylko dostarczać pretekstów do jego kontrowersyjnych wynurzeń.