Humor może i specyficzny ale zdecydowanie nie w moim stylu - film absolutnie mnie nie śmieszył, a opowiadana historia w ogóle mnie nie wciągnęła. Główny bohater był dla mnie bardziej irytujący niż śmieszny. Na plus zaliczam jedynie niezłe dialogi. A generalnie, jeśli chodzi o komedie, to zdecydowanie najbardziej odpowiada mi humor francuski, za brytyjskim nie przepadam....
Nigdzie nie napisałam, że film jest "zły". Może i jest obiektywnie "dobry", nie zmienia to jednak faktu, że mnie akurat nie przypadł do gustu. Jest sporo filmów, które wiele osób uważa za "dobre", a mnie nie odpowiadają - z różnych przyczyn, na przykład dlatego, że nie interesuje mnie dana tematyka i film traktujący o tejże tematyce dla mnie jest po prostu nudny.
Nigdzie nie napisałaś, że film jest zły, ale ewidentnie dałaś nam to do zrozumienia. W Twojej skali ocen "1" oznacza film beznadziejny. Zdecydowanie przesadziłaś z oceną, jest okropnie niesprawiedliwa, pani prawniczko. Rozumiem, że to nie Twoje klimaty, ale czy aktorstwo, montaż, nawet te wspomniane przez Ciebie "niezłe dialogi" nie zasłużyły czasem na wyższą notę? Śmiem twierdzić, że albo nie widziałaś nigdy prawdziwego gniota z porażająco kiepską gra aktorską, albo zwyczajnie nie umiesz sprawiedliwie ocenić filmu...
Ja bym powiedział osobiście, i jest to moje zdanie, że ten film, który ja obejrzałem jest bardzo dobry. Czułem się w wielu momentach dobrze rozbawiony, a przez cały czas oglądania filmu nie towarzyszyło mi uczucie nudy, a wręcz przeciwnie byłem ja zaciekawiony i odczuwałem osobiście wielką sympatię do bohatera. Grzegorz. 33 lata. bezrobotny. Lubię kino francuskiej nowej fali i kurczaka tandoori masala.
Nie rozumiem... Ale dlaczego mi współczujesz?? Dlatego, że nie podobał mi się jakiś film?? Wiesz, ludzie maja różne gusta filmowe i różne rodzaje poczucia humoru - jednych śmieszy Shrek, innych śmieszą Sami Swoi, a jeszcze innych śmieszy Monty Python. Nie widzę powodu do współczucia tylko dlatego, że ktoś ma inny rodzaj poczucia humoru. Nic nie poradzę na to, że humor brytyjski mi nie odpowiada. Wolę francuskie komedie w stylu "Taxi" albo klasyki z Louisem de Funes, a także starsze polskie komedie z lat 70-tych i 80-tych.
Idąc Twoim tokiem rozumowania, równie dobrze mogłabym powiedzieć, że skoro ja lubię pizzę, to "współczuję" osobie, której akurat pizza nie smakuje. Takie rozumowanie jest po prostu infantylne.
Mam napisać coś więcej o sobie? Proszę bardzo - mam 38 lat, z zawodu jestem prawnikiem, a w filmach najbardziej cenię sobie ciekawą, intrygującą fabułę, scenariusze zawierające tajemnice, zagadki do rozwiązania a także dobre dialogi i świetną grę aktorską.
Współczułem Ci traumy związanej z tym filmem ;) Wybacz, ale w Twoim opisie filmu jesteś Ty i tylko Ty. Jak u Gombrowicza: "Poniedziałek – ja, wtorek – ja, środa – ja, czwartek – ja"... Filmu nie ma. Przesłoniłeś go osobistą krzywdą i wyrywkiem z autobiografii ;) I stąd mój ironiczny komentarz...
PS. A chciałbyś, by na świecie panował pokój?