...nawet niezłe.Sporo pracy kosztował ten film tych co usiedli do komputerów. Ogólnie fajnie się ogląda,ale temat się chyba wypalił. Jako dziecko gnałam do kina na King-Konga ,a teraz obejrzałam ten film z powodu efektów specjalnych. Fabuła prawie 'żadna'.Z grą aktorską też nie trzeba było się wysilac. Dla mnie historia o King-Kongu się zestarzała.
widocznie sie wypaliłaś ja mam lat 34 i bylem mega podjarany a film moge mi sie podobal:)
Problem z Kongiem jest taki, że od 1933 roku jego postać w zasadzie się nie zmieniła i ciągle, przynajmniej Amerykanie, powtarzali jego tragiczną i smutną historię jako ostatniego przedstawiciela swojego gatunku, którego los ostatecznie związał z piękną kobietą, oraz chciwymi ludźmi pragnącymi jedynie zarobić na ósmym cudzie świata.
Jednak to co teraz widziałeś na ekranie, jest zupełnie oderwaną od oryginału wizją tej postaci, pierwszy raz zaserwowaną nam przez wytwórnie Toho w 1962 roku.
I tutaj nie musisz zbytni się przejmować, to jest kaiju Kong, który specjalnie został podrasowany przez twórców, by zmierzyć się z prawdziwym potworem, jakim jest Godzilla. Tyle z fabuły. Jakiś pretekst do walki zawsze się znajdzie.