że w filmie będzie definitywny zwycięzca. Ja nie chcę śmierci Godzilli lub Konga, bo jestem ogromnym fanem obu potworów. Jeśli Godzilla wygra, to będzie wielki ból dupy od fanów Konga, bo Kong zginął i na odwrót. Film przez to pewnie nic nie zarobi. Lepiej by było, gdyby połączyli siły do walki z Destruktorem, Kosmogodzillą, a może nawet Mecha Królem Ghidorą? Jeśli nie będzie połączenia sił do walki z innym potworem, to niech lepiej walka zakończy się rozejściem się Godzilli i Konga, albo śmiercią ich obu. Skoro GVK to ostatni film z uniwersum MonsterVerse, to czemu Godzilla nie miałby zginąć, co? Przecież to nie jest żaden Chuck Norris, że nie może zginąć, bo Kong jest szybszy i silniejszy od Króla potworów.
Również uważam że to wspólna pokonanie potwora to jeden z lepszych pomysłów (obok ich wspólnej śmierci).
jeśli faktycznie będzie definitywny zwycięzca to stawiam, że wygra Kong, a na końcu zobaczymy jajo Godzilli, z którego wykluje się następca :)
Byłoby fajne zakończenie, ale niestety fanboye Godzilli będą mieli wtedy ból dupy, że zginął :/
najlepszy mimo wszystko byłby model w stylu Batman vs. Superman, gdzie na początku ze sobą walczą, a potem pojawia się wspólny cel. bez względu na ostateczny kształt fabuły mam nadzieję, że tego nie spieprzą
Może i oklepany, ale skoro i Godzilla i Kong przedstawieni zostali w pierwszych odsłonach jako obrońcy, to ciężko wymyślić oryginalny scenariusz, który to uwzględni. "Zmusić" potwory do walki może terytorializm, ale jeśli chodzi o walkę na śmierć i życie to jedyne, co przychodzi mi do głowy, to (w pewnym sensie również przerobiony już motyw) Kong musi powstrzymać Godzillę, której poziom radiacji rośnie i grozi erupcją, która zniszczy Ziemię (inna rzecz jak wytłumaczyliby to, że Kong nie padł od tego promieniowania). Można kombinować jak przysłowiowy łysy pod górkę ;p a i tak na końcu najbardziej "oklepane" rozwiązanie może okazać się najlepsze dla filmu i całej serii, która ma potencjał na nawet kilkadziesiąt odsłon.
Godzilla ma więcej atutów. Kong miał problemy z V-rexami,mającymi max. 21m i 15t. Godzilla z 2014 roku miała 108m wzrostu i 90 tysięcy ton. Dodatkowo,zdolność regeneracji,grubsza skóra i radioaktywny oddech-przemawiają za królem potworów.
ehe, tylko zważ na to, że Godzilla ma około 150 m, a Kong dobije góra do 30m. Zwycięzca może być tylko jeden.
Kong już w "Kong: Wyspa Czaszki" miał 30 m a akcja rozgrywała się w 1973 roku. Ma czas, żeby jeszcze podrosnąć ;)
Godzilla jest określana jako król Potworów więc jej porażka byłaby trochę głupia, wydaje mi się jednak, że to małpa zwycięży.
Generalnie dla mnie to typowy film dla kasy, do takiego starcia w ogóle nie powinno dojść, bo Godzilla ma swoją legendę a Kong ma swoją.
Bardzo podobnie odnosił się reżyser oryginalnej Gojiry, do filmu King Kong kontra Godzilla z 1962 roku ;-)
Godzilla nie zginie bo już prawie że potwierdzono kolejny film - Godzilla vs Biollante. Amerykanie jak zwykle nie przemyśleli sprawy. Mogliby z tym poczekać i gadać o Biollante dopiero po GvsK, żeby ludzie mieli ciśnienie na to jak skończy się walka z Kongiem.
Skąd masz informację, że powstanie Godzilla vs Biollante? Przyszłość uniwersum tych filmów (oficjalnie nazwanego MonsterVerse) zależy od tego jak wypadnie Godzilla vs Kong. Po GvK nie ma żadnych innych filmów z tej serii potwierdzonych. Dodatkowo Legendary nie ma praw do Biollante.
Nie mam stu procentowej pewności że GvsB powstanie ale czytałem na angielskich/amerykańskich stronach że Legendary prowadzi rozmowy z Toho w sprawie Biollante i ponoć... Gigana. Jest tego pełno w ich sieci, jednak równie dobrze mogą to być tylko ploty. Osobiście wątpię, że Monsterverse zakończy się na GvsK. Legendary nie ma na tych filmach miliardowych dochodów ale też nie traci.
King of the Monsters mimo że lipne (tylko w mojej opini oczywiście) otworzyło wiele dróg dla tego uniwersum. Z samej głowy Ghidory mogą wydumać Biollante czy Destroyera o którym też gdzieś coś mi się rzuciło w oczy. Wszystko zależeć będzie od Godzilla vs Kong. Oby tego nie spartaczyli.
W ogóle bzdurą jest, że to jedno uniwersum, z racji szacunku do legendy Konga nie powinien rywalizować z Godzillą, który w normalnych okolicznościach nie dałby mu żadnych szans, to po prostu powinny być zawsze dwa osobne tematy. Natomiast jeśli dojdzie do bezpośredniej walki to nie powinien zginąć żaden z nich lub powinien zginąć Kong, ponieważ porażka Godzilli byłaby zbyt absurdalna.
Myślę że po KOTM Amerykanie jednak wysilą swe małe móżdżki i stworzą jakiś ciekawy plot twist z którego wyniknie coś naprawdę nieoczekiwanego. Inaczej to uniwersum padnie.
A poza tym (King) Kong zawsze był osamotniony w swoich filmach i osobiście uważam że on daje radę tylko w wersji Petera Jacksona, ewentualnie w Wyspie Czaszki. Może upchnięcie go do Monsterverse okaże się dobrym ruchem. Zobaczymy w przyszłym roku.
Wiem, że są to wasze osobiste przemyślenia, naprawdę ciekawe, ale ucieka wam szersza perspektywa tego problemu. Jest to po prostu kolejny pojedynek dwóch ikon świata monster movie, swoisty rewanż po 1962 roku (crossover), wtedy ludzie związani z kinematografią japońską też narzekali na ówczesny pomysł takiej walki. Zresztą jest to ukazane dobitnie w tamtym filmie, jako pewnego rodzaju satyra na komercjalizacje i obniżanie standardów wychowawczych i edukacyjnych szeroko pojętego świata telewizji i kina. Klasyczny Kong ma na dobrą sprawę jedną linię koncepcyjną, jako bohater tragiczny. Godzilla zaś stała się papką popkulturową, od której to zaczęto odcinać kupony, koncentrując się przede wszystkim na niezbyt wyszukanych walkach potworów oraz kiczu kina klasy b. Choć wbrew obawom oryginalnych twórców, przyniosło to tej franczyzie znaczny rozgłos. I co jakiś czas wznawiano kolejne serie tego multiwersum. Tak, multiwersum, w którym to Kong w wersji kaiju znalazł tam swoje miejsce. I dlatego nie mylcie bardziej japońskiego wizerunku króla Wyspy Czaszki z klasyczną interpretacją jego postaci, choćby w wykonaniu Petera Jacksona. To dwa zupełnie nie związane ze sobą światy.
Masz kompletną rację, myślę tak samo jeśli chodzi o kwestię wygranego, sądzę, że GVK nie powinno wogule powstać, Godzi i Kong to dwa różne gatunki, i kijowo moim zdaniem zrobili że postawili ich przeciwko sobie. Słyszałem teorie, że Godzi może się poświęcić dla walki z Mecha King Ghidorą i umrzeć, ale to nie będzie znaczyć że Kong wygrał. Również jetem ciekawy, czy będzie wzmianka o Mothrze, będzie dziwnie bez niej.
Ciekawe co się z nią stało. Niby płomień poleciał na nią ale nie było widać czy się spaliła czy nie. Co jak co ten ptaszek udziobany przez nią powrócił pod stopy godzilli. Jest masa silnych potworów są też ploty że Mothra ma być. Ja tam w innych filmach mogę widzieć złe zakończenia. Tutaj koegzytencja ludzi z innymi istotami mogłaby być lekcją dla ludzkości szkoda by było jakby ktoś z ulubionych potworków padł. Mogli by dać więcej sojuszników tytanów jako mięso armatnie. No ale wzmianka "dobrze że jest po naszej stronie" i "na razie" może mówić o tym że może zmienić stronę. W sensie w domu u niego zabrakło energi atomu i zaczął szukać jej gdzie indziej ;)
Mothra zginęła, a w zasadzie poświęciła się, by Godzilla mógł zebrać resztkę sił i pokonać Króla Ghidorę. Tak w skrócie. Stąd ten pył opadający na cielsko wielkiego jaszczura. Ale nie martw się, ona powróci, o ile Monsterverse będzie kontynuowane. W napisach końcowych zaprezentowano nam kolejne jajo, najprawdopodobniej Mosury, która zniosła je poza kadrem lub jest to zupełnie inny osobnik tego gatunku...