Dobra odmiana w serii, dla odmiany Godzilla nie walczy z żadnym innym potworem. Symbolika i alegoryczność podobna do "Gojira" 1954. Ponownie jest to całkiem poważny obraz.
Wielka szkoda, że Ishiro Honda i Akira Ifukube odmówili pracy przy tym filmie. Zdecydowalnie wolałbym muzykę Ifukube. Co prawda, Koroku stworzył całkiem dobry soundtrack, ale całkowicie różniący się od czegokolwiek, co dotąd słyszeliśmy w Godzilli. Osobiście wolę muzykę Ifukube.
Szkoda też że Honda nie reżyserował tego filmu. A to całkiem ciekawa sprawa, bo podobno nie chciał dlatego, że nie podobała mu się konwencja ostatnich filmów z I serii. Zabawne, z uwagi na to że to właśnie on reżyserował ostatni film I serii... szkoda że potem już nie wrócił do Godzilli. Na szczęście Ifukube niedługo się pojawił.
I niestety jeszcze jedno mi się nie podoba - kostium Godzilli. Wygląda dokładnie tak, jaki właściwie jest - czymś pomiędzy kostiumem z końca serii Showa, a tym z kolejnych filmów Heisei. Niestety nie wypadło to najlepiej. W niektórych ujęciach Godzilla wygląda trochę dziwnie.
Mimo wszystko ten film jest naprawdę bardzo dobry, a co ważniejsze, jest początkiem serii Heisei, moim zdaniem najlepszej z trzech serii Godzilli. Moja ocena to 8/10.
Zgadzam się całkowicie z powyższą opinią - bardzo dobry, poważny, mroczny film, znakomite "wskrzeszenie" Króla" i początek najlepszej serii filmów o Godzilli.
8/10
Popatrzmy na to inaczej. Ifukube i tak w swoich 4 Heiseiowskich soundtrackach powielił wiele utworów. Koroku wprowadził coś zupełnie nowego. Myślę że godnie zastąpił mistra Ifukube.