Dwie dziewczyny, nauczycielka i jej chłopak spędzają we czworo Wigilę, w szkole dla dziewcząt. Pobliskie miejscowości są nękane brutalnymi morderstwami na tle rytualnym. Następuje spodziewana konfrontacja.
Do plusów filmu zaliczyłbym ciekawą postać Clary, cichej, ale przykuwającej uwagę uczennicy. Sami mordercy, choć mocno generyczni, mają swoje momenty. Ich interakcje przeważnie nie nudzą, ale również są nieco sztampowe. Druga połowa filmu, gdzie większość kart zostaje odkryta paradoksalnie jest ciekawsza od leniwego i dłużącego się, głównie przez powielanie schematów, początek. Film też nie opiera się na samym zarzynaniu, ale chwilami się skupia na tych momentach przed egzekucją. Te sceny są ciekawe i bardziej absorbujące niż noże lądujące w ciałach bohaterów. Dostajemy też trochę zamierzonego humoru, ale w niewielkich ilościach, które nie zaburzają gatunkowej spójności.
Negatywnym aspektem w moim odczuciu jest rozwój postaci uczennic, ich relacji. Również nauczycielka i jej chłopak nie wnoszą za dużo, a niestety pierwsza połowa filmu skupia się głównie na nich. Ich dialogi są drewniane, wymuszone. To wszystko sprawia, że film się dłuży, bo fabularnie nie ma nas czym zaskoczyć na tym etapie. Motywem napędzającym szajkę morderców jest przyzwanie demona. Sam rytuał i jego otoczka, choć później wyjaśnione, nie spełniły moich oczekiwań. Mamy Salem, zakazane księgi, potężną istotę z piekła rodem, a wszystko kręci się głównie wokół przelewnia krwi. Odniesień do historii, przeszłości demona czy samej szkoły nie uświadczymy. Mam wrażenie, że zmarnowano tu spory potencjał.
Ogólnie, to film w swoim gatunku jest "do obejrzenia". Przez to rozumiem hołd oddany okultystycznym masakrom, wyludnionym internatom na odludziu no i slasherom z ubiegłego wieku, raczej tym starszym. Oczywiście, wszystko to już było i kalka kalkę pogania. Jeżeli coś z tego dzieła zapamiętam na dłużej, to pewnie parę dialogów pomiędzy wyznawcami demona, Clarę, scenę z rozdawaniem prezentów i kolację. Z drugiej strony reżyser trochę dziwnie rozłożył naciski związane z popychaniem fabuły, relacjami bohaterów i wyszła trochę mamałyga. Ja się nie obrażam, bo przecież i większość klasyków gatunku jest, delikatnie mówiąc, nieidealna, ale tu mogło być lepiej.