PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=62}

Gra

The Game
1997
7,8 234 tys. ocen
7,8 10 1 233589
7,2 70 krytyków
Gra
powrót do forum filmu Gra

Wezmę pod uwagę 3
1.Takie jak w filmie. - osobiście mi się nie podobało, takie lekkie i cukierkowe bez dramatyzmu żadnego. bez morału.
2.Gdyby się okazało , że jednak cała gra była fikcją i rzeczywiście pewna tajna profesjonalna organizacja zrobiła to tylko po to żeby ograbić multimilionera-według mnie byłoby to średnio-dobre zakończenie.jednak lepsze od takiego jakie rzeczywiście w filmie jest.
3.Gdyby gra była prawdziwa, lecz w końcówce broń douglasa byłaby jednak autentyczna i zabiłby brata, a następnie skoczył z wieżowca i zginął.-byłoby to najlepsze zakończenie ( myślałem że tak skończy się film, gdy douglas leciał w dół i targały mną wtedy dramatyczne emocje jakich doświadczam obcując z arcydziełem).Dopełniło by się swoiste koło(ojciec douglasa zginął w ten właśnie sposób(!)). Ponadto film miał by morał: że takie gry to coś strasznego, nie należy ich tworzyć, niszczą one wewnętrznie człowieka i nigdy nie będą w 100% bezpieczne, są niehumanitarne . Plusem ponadto byłoby to co oferuje po części film z zakończeniem nr 1. :ukazanie pustki człowieka który mając fortunę tak naprawdę jest nieszczęśliwy.

Z zakończeniem nr3 pokusiłbym się o 9/10 a tak tylko takie 7,5

A wy za którym zakończeniem obstajecie ?

None200

Chyba jednak zostawiłbym takie zakończenie jakie jest w filmie. Było niesamowicie zaskakujące ;)

ocenił(a) film na 9
Nick_the_Greek

Jak można dać filmowi 7.5 jeżeli skala ocen na filweb zmienia się skokowo o 1?
Te 3 zakończenie rzeczywiście mogłoby być całkiem niezłe. Rzeczywiście morał wtedy byłby taki jak przy zakończeniu nr.1 plus oczywiście drugi morał, że gra taka jest skrajnie niebezpieczna i wcale niczego nie uczy a wręcz doprowadza do wyniszczenia człowieka.
A tak to film jest dosyć realistycznie zrobiony i ma zupełnie nierealnie zakończenie, bo bardzo ciężko uwierzyć, że po takim czymś może być happyEnd

None200

mnie tylko zastanawia dlaczego na koncu jego brat ma krew na plecach i jest to jeszcze tak eksponowane. przeciez normalnie jak strzela sie slepakami czy cos to krwi na plecach nie ma. niedopatrzenie czy tak ma byc?

None200

pisze to bo az trudno uwierzyc ze tak dobry rezyser pozwolil sobie na takie niedopatrzenie jak to. plus to ze kobieta tlumaczy mu ze u niej strzelano ze slepakow jak naboje robily dziury w sciany. POnadto bohater skacze z ogromnej wysokosci i nic mu sie nie dzieje. taka predkosc z takim stanem fizycznym raczej nie pozwolilaby mu przezyc.

ocenił(a) film na 10
None200

Byćmoże zakończenie 3 byłoby fajne ale chyba twórcom chodziło o podwójne zaskoczenie...

ocenił(a) film na 9
slavek_3

Wydaje mi się, że reżyserowi brakło odwagi
Zakończenie 3 byłoby kontrowersyjne i trudne

ekitan84

Zgadzam się - byłoby trudne, ale moim zdaniem najlepsze i chyba najbardziej zaskakujące. Filmowe zakończenie pokazuje, że gra była tylko grą. Reżyser nie zostawia nam otwartej furtki do interpretacji filmu, tylko narzuca swoje rozwiązanie. Byc może jest ono zaskakujące, ale ja czuję pewien niedosyt.

ocenił(a) film na 9
None200

Najlepsze było by te które miało miejsce w filmie. Czyli 1.

ocenił(a) film na 10
robroy2

Zakończenie nr 3 beznadziejne - najbardziej przewidywalne ze wszystkich, proste jak budowa cepa, oglądając ten film po raz pierwszy byłem pewien że tak właśnie się zakończy, całe szczęście tak się nie stało
Zakończenie nr 2 bez sensu
Zakończenie nr 1 oryginalne, jakie to szczęście że istnieją ludzie mający tak fantastyczną wyobraźnię. Nie wiem jak wy, ale ja zapamiętuje tylko takie filmy, bo są niekonwencjonalne i nieprzewidywalne w przeciwieństwie do większości podobnych produkcji

ocenił(a) film na 9
They_shoot_horses_dont_t

To prawda. Ja pierwszy raz oglądając "Grę" do końca myślałem sposobem rozumowania Nicolasa, czyli że ktoś faktycznie chce go zniszczyć i wciągnięto w tą intrygę nawet jego brata. Dlatego scena tego skoku na końcu była niesamowita, po prostu byłem w szoku ! I tak samo jak sam bohater dał by pewnie wiele, aby zagrać w grę jeszcze raz, tak ja dałbym wiele aby móc obejżyć ten film ponownie po raz pierwszy. Niestety to niemożliwe. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
robroy2

"I tak samo jak sam bohater dał by pewnie wiele, aby zagrać w grę jeszcze raz, tak ja dałbym wiele aby móc obejżyć ten film ponownie po raz pierwszy. Niestety to niemożliwe." Pieknie to ujales <respect>.Co tu duzo gadac 10/10 filmowi sie nalezy.

ocenił(a) film na 7
arielos

"Jak można dać filmowi 7.5 jeżeli skala ocen na filweb zmienia się skokowo o 1? "
po prostu gdy tak pisze to znaczy że nie mogę się zdecydować pomiędzy 7 a 8.rzadko mi się to zdarza ale jednak. Swoją drogą jest tu jeden user co skalę oceniania rozciągnął do 1000. np ocenił jakiś film na 7.63.

"Zakończenie nr 3 beznadziejne - najbardziej przewidywalne ze wszystkich, proste jak budowa cepa, oglądając ten film po raz pierwszy byłem pewien że tak właśnie się zakończy, całe szczęście tak się nie stało "
wcale nie.oglądając film co chwilę praktycznie domyślałem się innego zakończenia z tych trzech, co moment przypuszczałem, że skończy się w coraz to inny sposób.

"Zakończenie nr 1 oryginalne, jakie to szczęście że istnieją ludzie mający tak fantastyczną wyobraźnię. Nie wiem jak wy, ale ja zapamiętuje tylko takie filmy, bo są niekonwencjonalne i nieprzewidywalne w przeciwieństwie do większości podobnych produkcji"
powiedz mi tak szczerze czy zakończenie nr 1 nie pozostawiło pewnego niedosytu,nie było za małe wyraziste.

"Co tu duzo gadac 10/10 filmowi sie nalezy. "
właśnie zakończenie rujnuje cały film.Taki happy end że aż głowa boli z minimalizacją przesłania, którego uwypuklenie przyniosłoby zakończenie nr3.

ocenił(a) film na 9
None200

Moim skromnym zdaniem zakończenie Finchera jest jak najbardziej genialne i przekłada się w dużym stopniu na ocenę końcową tego filmu(oczywiście w ten pozytywny sposób). Nie uważam, że było za mało wyraziste ale to już jest kwestia indywidualnej wrażliwości widza.
Gdy oglądałem ten film po raz pierwszy ( mając w pamięci cudowne Siedem)już na samym początku czułem, że to wszystko się jakoś źle skończy, że wyniknie z tego jakaś tragedia. Dlatego zakończenie nr.3 uznał bym za to najbardziej sztampowe i przewidywalne. Przypuszczam, że sam David myślał w podobnych kategoriach i nie chciał z Gry zrobić drugiego Siedem[chodzi mi jedynie o negatywizm zakończenia] bo ktoś mógłby zarzucić mu wtórność, a tego każdy prawdziwy artysta wystrzega się jak ognia.
Jednak najbardziej zastanawiam mnie ten zwrot "minimalizacja przesłania". Ja bym użył tutaj mocnej parafrazy i powiedział, że to istna "maksymalizacja przesłania".
Bo oto bogaty, bufonowaty i zgorzkniały finansista Nicholas Van Orton stojąc tam na dachu wieżowca w chwili skrajnego obłędu, pociągając za spust w jednej chwili zdaje sobie sprawę z tego, że stracił wszystko co miał. Wiele z tych rzeczy utracił na własne życzenie z powodu pogoni za pieniądzem, za chęcią udowodnienia sobie własnej wartości, resztę odebrało mu tajemnicze CRS. I tak jak jego ojciec postanawia wybrać życie wieczne lecz w tym momencie los na skutek olśnionej ingerencji jego brata płata mu figla. Zamiast życia wiecznego daje mu szansę rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Stary Nicholas umiera tam na dachu i pozwala odrodzić się temu nowemu, tam na dole w sali wypełnionej jego znajomymi i bliskimi, których może nie potrafił szanować i kochać na tyle mocno by uszanować samego siebie. Tutaj od razu przypominają mi się słowa Tylera Durdena "tylko wtedy gdy tracimy wszystko możemy czegoś dokonać". Owszem a zatem brat Nicholasa jest swego rodzaju Tylerem - kimś kto ofiarowuje bohaterowi drugie życie[nie użyłem tu oczywiście słowa "alternatywne" bo wiadomo, że Fight Club różni się znacząco fabułą i przesłaniem od Gry, a działania Tylera oprócz tego, że jest jedynie urojeniem, a nie osobą fizyczną mają raczej destruktywny niż konstruktywny charakter]jednak to drugie życie niesie ze sobą pewną dawkę nadziei, która nie ma nic wspólnego z happy endem w dosłownym znaczeniu tego słowa.
To moja opinia.

POZDRO

None200

cos widzę, że mało kto zrozumiał ten film... wlasnie to wyliczone zakończenie, te długie badania które prowadzili na początku itd. mają pokazać perfekcję tych ludzi i ich umiejetnosc zrobienia w konia i glownego bohatera, a przede wszystkim widza. Bo ja się takiego zakończenia w zupełności nie spodziewałem i wlasnie to jest w tym filmie jego najwieksza zaletą. Pomyślcie lepiej, czy nie widzieliscie setek gorszych Happy Endów. Doceńcie wysiłek reżysera :) Pozdrawiam

None200

Zaskakuje mnie tak prostolinijne podejście do sprawy, opinia że koncówka była zaskakująca? kpina, to była typowa amerykanska farsa zwana "happy end". Podsumowanie które wykroczyło poza nieralnosc dozwolona we filmie dla wyzszych celów, lecz w "The Game" otrzymujemy zwienczenie które jest zaskakujące, lecz w wydzwieku rozczarowania i wg mnie autodestrukcji wczesniejszej fabuły. Wyglada to tak jakby intryga wymyslona przez rezysera w ostatecznosci go przerosła i postanowił wrócic do najprostszej formy, "wszytsko jest tak jak zaplanowaliscmy", a ja sie pytam co to za akcja w której tak się własnie dzieje, gdzie zaskoczenie? Tak miało byc i tyle? To ma byc intrygujacy film? Nędza i rozpacz...

Ps. Moja opinia dotyczy tylko koncówki, choc uwazam ze ma ona niewatpliwie ogromny wpływ na ocene filmu przez widza.

kat_7

A mnie zaskakuje krytycyzm, który się tu pojawia. Pytanie na forum traktuje o wyborze zakończenia, a nie tylko uznanie istniejącego za nędzę i rozpacz. Po pierwsze to nie reżyser wymyślił tą historię, więc jakim prawem miałaby go przerosnąć? Po drugie, końcówka w której van Orton by zginął, byłaby tak bezsensowna, że dopiero by się flaki przewracały :/ Po trzecie, jego próba samobójcza i to, że nie zginął wyjaśnia, skąd tak dużo osób było zaangażowanych w grę - sami wcześniej ją przeszli i wiedząc już o co chodzi potrafili później być po drugiej stronie. Nie jest to typowy, amerykański happy end, jak w filmach o nieszczęśliwej miłości, które przez cały czas trwania są sielanką, która zawsze prowadzi do tego samego. Nie widziałem takiej końcówki w innym filmie i utrzymuję moje zdanie co do kunsztu scenarzystów, bo ja pod koniec byłem praktycznie pewny, ze główny bohater będzie trupem.

P.S. To, że działo się "tak jak zaplanowaliśmy", wcale nie jest prostolinijne, bo widz wcale o tym nie wie, właśnie aż do samego końca. Ważny jest moment, w którym pojawia się ta wielka poducha z X, bo wtedy dopiero można odróżnić prawdę od fikcji w całej tej historii.

Burton

>
>cytat>
Po drugie, końcówka w której van Orton by zginął, byłaby tak bezsensowna, że dopiero by się flaki przewracały :/
>cytat>


Własnie ta koncówka byłaby najabrdziej zaskakująca, bowiem od dawien dawna każdy amerykanski film komercyjny konczy sie podobną farsą, "i wszyscy zyli długo i szczesliwie" czyli "happy end".


>cytat>
Nie widziałem takiej końcówki w innym filmie[..]
>cytat>

Taka wypowiedz moze spowodowac conajwyzej ironiczny usmiech, to tak jakbys powiedział "nie wiedziałem ze Mc Donald jest z ameryki". No cóż niektórzy sa bardzo oporni na wiedze i pewnych rzeczy nie chca zauwazyc.

>cytat>
Ważny jest moment, w którym pojawia się ta wielka poducha z X, bo wtedy dopiero można odróżnić prawdę od fikcji w całej tej historii.
>cytat>

Tak to ważny moment aby odróznić nienaturalość i bublowatość tej płytkiej sceny, która jest logiczna ale pozbbawiona sensu, gdyz jej nieralnosc nie niesie za sobą wielkiego przekazu. Pokazuje ze zycie to durna i prymitywna gra, z tym sie zgodzic nie moge.

ocenił(a) film na 9
kat_7

Kat--> powiedz mi czy to wogole zrozumieles przekaz tego filmu?? bo szczerze watpie jesli wypisujesz rzeczy typu:

"Własnie ta koncówka byłaby najabrdziej zaskakująca, bowiem od dawien dawna każdy amerykanski film komercyjny konczy sie podobną farsą, "i wszyscy zyli długo i szczesliwie" czyli "happy end"."

arielos

Dla mnie twoja wypowiedz nie istnieje, gdyz nie ma uzasadnienia.

kat_7

Rozumiem, że nie lubisz happy endów, szanuję to, bo mam podobnie. Ale chyba nie zrozumiałeś co chcialem powiedzieć - napisalem ze nie widziałem takiej końcówki w innym filmie. Nie, że nie widziałem filmu z happy endem. Więc Twoje porównanie do McDonalda jest troszeczkę bezpodstawne... Chodziło mi o to, że nie widziałem w filmie zakończenia, w którym główny bohater chce popełnić samobójstwo, a za chwile okazuje się, że wszystkie powody do tej decyzji były fikcją w którą wierzył. Według Ciebie i tak nie będę miał racji, pewnie stwierdzisz ze to tak jakbym uwazał, ze teoria geocentryczna jest prawdziwa etc.

Co do "Gry" - nie miała typowego, słitaśnego happy endu i koniec.

kat_7

aha i jeszcze mam pytanie: podobali Ci się Skazani na Shawshank? Pytam, bo większości ludzi się podobali, mimo że mieli zdecydowany happy end. I co, źle to wyglądało...? Chciałbym poznać Twoje zdanie.

Burton

Tak w skazanych sprawa wyglada troche inaczej, podobało mi się zakonczenie, dlatego ze nie deformowało filmu, lecz było jego zakonczeniem, w skazanych przedstawia nam sie kilka postaci z którymi fabuła jest scisle powiazana, jak i samo zakonczenie, czyli inaczej mówiac zakonczenie nie odbiega od spójnosci fabuły, gdyz ja wienczy przedstawiajac losy bohaterów do momentu na które pozwala autor. Widzisz to troche jak z ksiażkami, jede sa lepsze inne gorsze, wszystko zalezy od tego czy kupujemy historie przedtawiana przez twórce oraz co wazne sposób jej prezentacji. W "The Game" cała akcja filmu opiera sie na przygodach bohatera spowodowanych przez tytułowa grę, jest ona cała konstrukcja filmu dlatego nie moze sie tak banalnie konczyc, koniec wienczy dzieło, tu tego zabrakło.

ocenił(a) film na 9
arielos

Dobrze powiedziane. Dla mnie również wypowiedź kolegi "arielos" nie istnieje

ocenił(a) film na 8
kat_7

Zgadzam się z kolegą, końcówka rozczarowała. Ja np. byłem prawie pewien, że coś jeszcze się wydarzy wychodząc z założenia, iż tak dobry film nie może skończyć się tak banalnie, niestety się pomyliłem.

None200

Oglądam, jestem zachwycona.

Moment w którym pojawia się motyw z tym, że chcieli go okraść.. jakieś nie ten.. przewiduje zakończenie

Potem kiedy on zabija brata i skacze myślę
"bez sensu.. tak się skończyło przewidywalne.. dupa, zjeeebbali."

Moment kiedy ląduje na tej poduszce?
Szczęka w dół, niesamowite zaskoczenie, to jest najważniejsze, ZASKOCZENIE.

10/10

Carotka

dokładnie ;] jednak nie jestem osamotniony.

Burton

To jak z disco polo, jego słuchacze tez nie będą nigdy osamotnieni, co nie zmienia faktu ze jest komercyjnym gniotem. ;)

kat_7

Długo nad tym myślałeś? Jak "Gra" jest komercyjnym gniotem to chyba zabraknie Ci skali dla gniotów typu "Jądro Ziemi" albo "Misja na Marsa"... Złe porównanie.

ocenił(a) film na 8
None200

Zdecydowanie trzecie tylko trochę inne niż napisałeś - mianowicie broń nie jest prawdziwa i brat nie zostaje zastrzelony, ale główny bohater skacze z wieżowca i ginie - to było by przynajmniej dla mnie najciekawsze.

_GF_

wg mnie 1. zakończenie jak najbardziej dobre. I wcale nie pozbawia filmu morału. Tak na prawde pokazuje, że jednak był inny od ojca( tak jak powiedziała to jego służąca). Nie wszystko musi się źle kończyć..:)
Dla mnie 9/10 (a może nawet 10/10?)po drugim podejściu.....szkoda że znowu nie moge "zagrać" po raz pierwszy....:)

ocenił(a) film na 9
None200

Zakonczenie numer 3 byloby beznadziejne. Skok Douglasa i porownanie go do smierci jego ojca byloby najglupszym i najbardziej oczywistym zakonczeniem jakie Fincher moglby wymyslic. Takie jakie bylo w filmie bylo swietne, chociaz osobiscie usmiercilbym Conrada pozostawiajac przy zyciu Nicolasa.

Vin_McQueen

zgadzam sie z przedmowca; zakonczenie nr 3 bylo by oczywiste, a tak bylo calkowitym szokiem przynajmniej dla mnie. Wogole nie spodziewalem sie takiego zakonczenia.

LilDragon

Cóz coraz mniej inteligencji w Polsce...

ocenił(a) film na 7
kat_7

"zakonczenie nr 3 bylo by oczywiste, a tak bylo calkowitym szokiem przynajmniej dla mnie. Wogole nie spodziewalem sie takiego zakonczenia. "
przewidywalność zakończenia wcale nie musi być minusem filmu. Zaskakujące zakończenie nie zawsze musi iść na korzyść filmu. Wyobraź sobie scenę w trakcie której upadający w dół douglas zostaje uratowany przez przelatujące nieopodal UFO.Niesamowicie by mnie to zaskoczyło , ale ocena filmu poleciałaby na łeb na szyję.
Reasumując : zakończenie zaskakujące nie znaczy że udane.

ocenił(a) film na 9
None200

Myśle że zakończenie jest absolutnym mistrzostwem twórców filmu. Przecież chodziło im właśnie o to żeby wybuchła taka dyskusja która ma miejscem m.in. na tym forum, o to co w tych ostatnich scenach jest tak naprawdę pod kontrolą firmy a co już nie, który z głównych bohaterów ginie itd. Mnogość interpretacji i budowanie własnego, najbardziej sobie pasującego zakończenie na podstawie wszystkich wskazówek (a było ich bardzo wiele) jest owocem właśnie tej premedytacji ze strony Finchera i spółki. Cudownie, że powstają właśnie takie filmy, które pozornie odsłaniają wszystkie karty ale jednocześnie dają wiele do myślenia rozsądnemu widzowi, który po projekcji ma jednak nieodparte wrażenie że coś tu nie gra. Najbardziej wyraźnymi tego aspektami jest tutaj amunicja i skok z wieżowca. Nie ma wątpliwości że użyta amunicja, zarówno w scenie ostrzeliwania mieszkania jak i strzału Nicholasa do Conrada, to nie ślepaki (zdemolowane mieszkanie, stłuczony szampan trzymany w ręku przez Conrada). Conrad ginie ponieważ nie miał kamizelki kuloodpornej (a nawet jakby miał to nie chroniłaby go ona od strzału w głowę, czy na takie ryzyko byłaby skłonna firma? napewno nie). Świadczy o tym również rana postrzałowa. Nicholas targnie sie na własne życie i skacze z wieżowca. Oczywiście, jak pewnie większość, byłem przekonany że tak właśnie ten film się kończy. Ale ogromnie by on wtedy stracił w oczach bardzo wielu w tym i moich. Nie byłby on takim, po którym godzinami, zamiast spokojnie spać, zachwycałbym się jeszcze nim i jego zdumiewającym zakończeniem jednocześnie obmyślając wszystkie niespójności które przez nie wyniknęły.
No bo nagle okazało się że Conrad przeżył, firma miała sztab arcygenialnych psychologów, którzy poprzez wymyślne i skomplikowane testy mogli stwierdzić, że Nicholas w arcyskrajnej i ekstremalnej sytuacji gdy podejmuje próbe samobójczą skacze z wieżowca (i to akurat w tym miejscu, po tej stronie, z tego kawałka dachu; i tu jeszcze dochodzi sztab genialnych fizyków aerodynamików) a nie np. przystawia sobie pistolet do skroni i strzela prosto w czachę. Kolejna sytuacja granicząca niemal z absurdem to łatwość z jaką główny bohater dochodzi do siebie po skoku. Nie widać po nim najmniejszych oznak wyczerpania psychicznego jakiego doznał (a doznał napewno monstrualnego).
Rozważając swoją wersję zakończenia za klucz użyłem plamy krwi na plecach Conrada, który jakoby imitowała to że kula przeszła na wylot. I wtedy, zbierając to wszystko do kupy, doszedłem do wniosku, że to co oglądam już po skoku jest jakby wyobrażeniem kolejnych wydarzeń przez Nicholasa, co było już zauważone przez niektórych forumowiczów (zakończenie nr 3).Jest tu otwarte pole zarówno dla zwolenników tej wersji wydarzeń jak i tej pokazanej w filmie. Jestem pewien że na aż takie niespójności w fabule nie mogli sobie pozwolić twórcy filmu z mistrzem Fincherem na czele. Tym filmem żyje się jeszcze długo po jego zakończeniu właśnie poprzez ten moment zdumienia po skoku, kreślenie własnego scenariusza przez widza, dywagacje poddające w wątpliwość logikę sytuacji, a także przeogromna i niemogąca czekać zwłoki chęć skonfrontowania własnych przmyśleń co do filmy i dyskusji z innymi na jego temat. Filmy wyzwalające taką nieodpartą i spontaniczą chęć są niezwykłe, tak jak ten.

aerial

Nie sądzisz, że dodałeś już zbyt wiele od siebie do tego filmu, aby faktycznie brać tą wersję pod uwagę, domyśliłeś to czego w tym filmie nie ma. Jest on bardzo prosty w swym założeniu, niezwykły świat i przeżywane przygody przez gł. bohatera ograniczjące sie do przemyslanej gry.

ocenił(a) film na 8
None200

Osobiście oryginalne zakończenie średnio mi przypadło do gustu, trochę naiwne w stosunku do reszty filmu. A najbardziej idiotyczną sceną był skok z dachu idealnie w wyznaczone miejsce. Przecież tego że skoczy dokładnie z tego miejsca nie mogli przewidzieć i nie sądzę że normalnie ryzykowali by w ten sposób.

Rozwiązanie nr.3 najbardziej mi przypadło do gustu tylko ja bym nie zabił brata.
Widzę to tak: Douglas strzela do brata a on pada na ziemie, następnie podchodzi do krawędzi obraca się, przechyla się do tyłu i zaczyna spadać. W tym momencie włącza się slow-motion, brat zaczyna powoli wstawać i wyciąga rękę w stronę przechylającego się brata otwiera usta ale nic nie słychać. Douglas spada i kamera na jego uśmiechnięte usta, uderza o ziemię (dup!!). Spadł, słychać krzyki, pada deszcz... Heppy End :D

Wiem wiem trochę dramatycznie. ;]