Rodriguez umiejętnie skonstruował fabularny banał, który absolutnie nie nudzi (a to w dzisiejszych czasach nie lada sztuka)!!! W filmie jest to, co w kinie gore kochamy najbardziej: flaki, groteska, czarny humor, dochodzi do tego pachnący skwierczącym mięsem, spocony klimat amerykańskiego barbecue. Nowoczesne są tutaj jedynie efekty specjalne, które tylko podkręcają efektowność wszechobecnej rozwałki. BRAWO!
Tarantino swój hołd oddany wielkim filmowym pościgom niestety przegadał. Ufff... Jak się cieszę, że Rodriguezowi poszło o niebo lepiej.