pojechany,kretynski scenariusz, niektore sceny odpychajace, duzo okrucienstwa, dawka humoru, krwiozercze potwory - dokladnie taki, jak mial byc - i dlatego uwielbiam ten film. a muzyka byla poprostu zajebista!!!!!
no wlasnie. wkurzam sie jak ktos pisze, ze film jest popieprzony - w sumie jest, ale w pozytywnym znaczeniu. a zamiast pisac tego typu bzdury, wystarczyloby sie zastanowic - czy gdyby Rodriguez chcial zrobic film na wysokim poziomie, umiescilby w nim kobiete z karabinem zamiast nogi, albo Bruca Willisa, ktorego glowa najpierw sie potwornie deformuje, a potem eksploduje? Rodriguez zrobil mistrzowski film w swoim gatunku. kto uwaza sie za prawdziwego kinomaniaka, powinien umiec docenic i przede wszystkim rozroznic rozne gatunki filmowe.
Bo prawdziwy znawca musi podzielać twoje zdanie.
6/10 - kilka śmiesznych scen (bo aż tak bezsensownych), ale nie ma sensu oglądać więcej niz raz.
taki jest styl grindhouse, nie ma sensu oglądać jak sie nie lubi takiego gatunku, dla wszystkich niezadowolonych i zawiedzionych odsyłąm do sprawdzenia w słowniku słowa "gindhouse", po lub tez przed obejrzeniem filmu
Nie bede ukrywal, ze Death Proof podobal mi sie duzo bardziej od Planet Terror. Death Proof ogladnalbym jeszcze raz, ale Planet Terror juz nie :/
prawdziwemu znawcy film nie musi sie wcale podobac. Chodzilo mi o to, ze niektorzy zle odebrali ten film, jak napisal djedrys - potraktowali go na serio. a do tego filmu trzeba podejsc z dystansem. a jak sie uwaza za kinomaniaka, to znaczy kogos, kto lubi ogladac filmy, i wcale nie trzeba byc znawca, powinno umiec sie odroznic podstawowe gatunki filmowe, a nie oceniac filmu klasy B w kategorii art movie.
To, że film celowo jest zrobiony słabo, nie czyni go wiele lepszym. A gatunek nie ma nic do rzeczy, kiedy przychodzi do oceny filmu - każdemu kiczowatemu, słabemu filmowi można byłoby dzięki temu podnieść ocenę o kilka punktów, bo "jest beznadziejny, ale w kategorii filmów beznadziejnych jest arcydziełem".
"Planet Terror" mi się średnio podoba, w przeciwieństwie do "Death Proof", czy "Machete", zrealizowanych w podobnym klimacie, a mimom wszystko (w moim odczuciu, przynajmniej) lepszych. I wcale nie dlatego, iż nie rusza mnie nic, poza filmami Bergmana, bo tak bynajmniej nie jest.