...film, solidnie zrobiony, bez fajerwerków- ale to właściwie komplement! Monolog Łomnickiego to
jakość sama w sobie. Może to jakaś obsesja wynikająca z lokalnego patriotyzmu, ale wydaje mi się,
że zdjęcia kręcone były w Toruniu.... mam rację?
Jedyne, co mi się nie podobało, to wyjaśnienie zagadki tajemniczego gościa. Nie można było tego subtelniej przeprowadzić, a nie zaraz, że to Lelewel... i salutujący Kowalski w ostatniej scenie- trochę taki niezamierzony camp!
Filmu nie znam, ale z Twoich słów wynika, że to wierna ekranizacja opowiadania Pruszyńskiego. Bardzo dobrego opowiadania.
Mnie Lelewel nie przeszkadza, zwłaszcza, że rzeczywiście przebywał w Brukseli a nie w Paryżu, jak większość polskiej emigracji polistopadowej. Poza tym, jako jedyny nie jest anonimowy z tamtego towarzystwa (no i może jeszcze książę Adam Jerzy Czartoryski, ale ten nie pasowałby tutaj z uwagi na swoje arystokratyczne pochodzenie - no i w jego przypadku "spotkanie" musiałoby nastąpić w Paryżu).
Film był chyba także pretekstem, aby w realiach PRL przypomnieć o tych polskich żołnierzach, którzy walczyli na Zachodzie (komuna dbała tylko o pamięć o berlingowcach, czyli "polskich żołnierzach, ale nie polskim wojsku"). Tutaj zwłaszcza mocne wrażenie robią dokumentalne zdjęcia otwierające film.
Można doszukiwać się także pewnych aluzji, gdy Lelewel/łomnicki opowiada o ataku na Belweder (siedzibę Wielkiego Księcia).
Teraz zwróciłem uwagę, ze film miał premierę w 1981 r., tj. 10 lat po ukończeniu pracy nad nim, co wskazuje, że zrealizowano go na fali zmian po upadku Gomułki, ale cenzura go zablokowała i puścili go dopiero w okresie Karnawału Solidarności...