Trzeba być niespełna rozumu, żeby tytułować film "Gwiazdor", który przedstawia życie i karierę człowieka, który stworzył wszystko, co najmniej wartościowe w muzyce. Zespół Ich Troje prezentuje sobą tanią cepeliadę, bezwartościową muzycznie. To gnioty, popłuczyny po muzyce. A przyrównywanie ich do Budki Suflera ( choć też nie przepadam za nimi) jest chore i mija się z celem. Między tymi zespołami jest ogromna przepaść. Choćby wokalna, bo Wiśniewski ma najtandetniejszy głos na polskim rynku, jeżeli można to nazwać głosem
I co z tego, że pan Wiśniewski miał ciężkie życie. Takie życie mają miliony ludzi. A kręcić film o kimś, kto zrobił parodię z muzyki ma sens tylko finansowy. Małolaty polecą za swoim idolem wszędzie.
I nie czarujmy się, że film ma na celu pokazanie wzniesienia się człowieka z upadku i wejście na szczyt. Jaki szczyt?
Czy jest choć jeden człowiek na świecie, znający się na muzyce, który powie, że Ich Troje mają jakąś wartość, poza komercyjną?
Ich płyty i koncerty sprzedają się doskonale, ale nie zapominajmy o tym, że wiele szmirowatej muzyki sprzedaje się doskonale.
Hitler też sprzedawał się doskonale.
Nie mam nic przeciwko takiej szmirze i robieniu na tym pieniędzy. Rozumiem to doskonale, ale nie przypinajmy temu jakiejkolwiek wartości, poza czystą i tanią komerchą na najniższym poziomie.