Przynajmniej ma jakiś charakter i kryje się za nim jakaś historia, w przeciwieństwie do tego upośledzonego Chewbacci.
Bo niszczy klimat filmu, robi z niego głupkowatą komedyjkę. A przecież nie o to w Gwiezdnych Wojnach chodzi.
a r2d2 i c3po, a chewbacca? postacie właściwie bez osobowości ani żadnego tła a są tak samo niepoważne.
Cała trójka razem wzięta nie jest tak irytująca jak Jar Jar (przynajmniej dla mnie). Wystarczy zobaczyć sobie scenę bitwy na Naboo, gdzie po prostu trudno znieść kompilację tych idiotycznych scen z Jar Jarem. I też chciałby zaznaczyć, że nie jestem jakimś wielkim hejterem Jar Jara. Czas prequeli to czas mojego dzieciństwa, lubię te filmy, choć stara trylogia jest według mnie o wiele lepsza. Kiedyś (będąc dzieckiem) lubiłem Jar Jara, bo faktycznie potrafił rozśmieszyć, ale najwidoczniej wyrosłem z tego rodzaju humoru, który też mi nie pasuje do świata Gwiezdnych Wojen.