PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5982}

Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Star Wars: Episode III - Revenge of the Sith
2005
7,6 263 tys. ocen
7,6 10 1 263161
6,6 63 krytyków
Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Pewnie zaraz zostanę zbluzgany, ale nie interesuje mnie to. Wyrażam swoje zdanie. Wg mnie w Zemście Sithów Christensen wypadł naprawdę nieźle. Może w nielicznych scenach wydawał się nieco mydełkowaty, ale to i tak ma małe znaczenie. Moim zdaniem zagrał Anakina naprawdę dobrze, przekonywująco, lepiej niż Ewan McGregor, który w wielu scenach grał sztucznie. Takiego właśnie Anakina sobie zresztą wyobrażałem - wysokiego, trochę wyglądającego jak - przepraszam za wyrażenie - pierdoła, a podczas przemiany mrocznego, sprawiającego wrażenie jakby miał się zrzygać :) Sądzę że Lucas wybrał odpowiedniego aktora, który zagrał swoją rolę po prostu dobrze.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
Daniello_

zagrał znośnie, ale to nie ma znaczenia przy -pardon- zjebanym scenariuszu (bo inaczej tego powiedzieć się nie da). ZAgrać przemianę w 30 sekund nawet nicholson, deniro, norton czy caan nie potrafią!
McGregor zupełnie bezbarwnie (oprócz sceny ostatniej walki).

ocenił(a) film na 4
j_kolan

Hayden cały film usilnie utrzymywał jedną minę. Ale faktem jest też, że miał beznadziejną rolę. Anakin raz jest dobry, raz zły, całkiem nielogiczne były te jego wygórowane ambicje (może nie pamiętam już za dobrze 2 części, ale miałam wrażenie że on bardziej cenił sobie przyjaciół aniżeli pozycję społeczną) i to oddanie kanclerzowi (może błędnie, ale miałam wrażenie że on się z nim zaprzyjaźnił w ciągu 5 minut w trakcie "akcji ratunkowej" i nagle olał swoich starych przyjaciół, a kanclerz stał się dla niego największym autorytetem). Totalnie bezsensowna pod względem psychologicznym postać. Hayden w sumie mądrze wymyślił sobie tą "jedną minę na cały film", bo po części ona wygładza i unaturalnia postać Anakina.
Ale zarzuty mam też do Natalie Portman. Ona jest naprawdę świetną aktorką. Po tym filmie odniosłam jednak wrażenie że onanadaje się tylko do grania postaci skomplikowanych i trudnych do przedstawienia. Nie chciałabym być źle zrozumiana, ale Natalie ma troche teatralny sposób gry. W Bliżej było to ogromną zaletą, jednak w SW okazało się być nieopisaną wadą. W moim odczuciu postać Padme była zagrana przesadnie, momentami wręcz parodiowo. Jest to jednak wyłącznie moje zdanie (nie twierdzę że było tak w rzeczywistości).
Zgodzę się ze zdaniem, które tu już wcześniej padło, że postać kanclerza przed przemianą była zagrana wybitnie. Stanowczo bardziej ciekawiła i przerażała niż ten późniejszy silikon, którym sie stała (zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym).
Ogólnie rzecz biorąc film był kiepski, nielogiczny i naciągany. Dobrze chociaż że muzyka utrzymywała klimat.
Tak na marginesie to nic by sie nie stało jakby, skoro już i tak olano Anakina, powycinać kilka scen z nim lub z Obi Wanem i zamiast nich powstawiać R2D2 + C3PO. Oba te robociki są wprost rozbrajające. Byłoby się do czego uśmiechnąć :')

ocenił(a) film na 4
Anmaral

Hayden przez cały film faktycznie trzyma jedną minę - minę nadętego bufona. Z jego gry nie widać wewnętrznej walki Anakina, nie widać emocji. Hayden to po prostu aktor beznadziejny, nie umie wczuć się w klimat filmu, na prawdę Lucas zrobił poważny błąd obsadzając go w tak trudnej roli.

ocenił(a) film na 4
Aldo_Martinez

A ja mam poważne wątpliwości czy Lucas pomyślał dwa razy zanim zaczął kręcić trzy pierwsze części 'Gwiezdnej Sagi' ^_^ ;/

ocenił(a) film na 10
Anmaral

hehe... dwa razy??? co ty pleciesz, 20 lat myślał, i wymyślił, wcale nieźle moim zdaniem

ocenił(a) film na 5
Aldo_Martinez

A co ma zrobić aktor, kiedy reżyser nie potrafi nim pokierować? Swoją drogą, czy nikt z ekipy aktorskiej podczas kręcenia nie zauważył, że niektóre dialogi są po prostu głupie? W sumie po co... dostali kasę, co ich reszta obchodzi.

ocenił(a) film na 7
Aldo_Martinez

Muszę się z tym zgodzić! Hayden pomimo, że rzeczywiście trudno zagrać przekonywująco przejścia (przemiany) z Jedi respektującego kodeks, w ucznia "CSM" zagrał bez emocji, tak jakoby przechodził po pasach przez ulicę :) Dla mnie ta scena w filmie wydawała się jakby "skompresowana", nie można było odczuć grozy tego co nastąpi dalej i jakby nie mogłem wyczuć (gdybym nie oglądał ANH), że zmieni się w posłusznego pod każdym względem Dartha Vadera! Może nie dorósł jeszcze do tej roli, ale musiałby to zagrać ktoś, kto jednak posiada pewne doświadczenie i umiałby sugestywnie oddać znaczenie tej sceny... ale to tylko takie moje gdybanie :)

Anmaral

Jedną minę? To śmieszne, ale oczywiście Robert De Niro czy np. Jean Reno to zawsze miny mają różne:-) De Niro ma zazwyczaj taką samą minę, ale to genialny aktor i go lubię, Reno tak samo, nie robią więcej min w filmach niż Christensen. Portman moim zdaniem zagrała na tyle dobrze, na ile scenariusz pozwalał, a film nie jest nielogiczny, może raczej komuś brakuje umiejętności logicznego myślenia? A ja nie poszłam na film o robotach, chociaż R2 w tym epizodzie jest super. C3PO jest lepszy w KT. A Imperator przecież musiał być taki, jaki był s KT.

ocenił(a) film na 9
Daniello_

Ja zgadzam się z Zeusem...uważam że Hayden zagrał bardzo dobrze... no dobra może nie idealnie, ale bardzo fajnie. I trochę śmieszą mnie zarzuty, że cały czas miał tą samą minę w filmie...bardzo dziwne bo nie zauważyłam żeby np. uśmiechał się będąc z Amidalą i jednocześnie uśmiechał się walcząc z Obi Wanem :]

Daniello_

Ja ogólnie uwielbiam Haydena, muszę przyznać. Uważam, że nadawał się do tej roli, ponieważ potrafi grać postacie tego rodzaju... Złe, ale dobre... I ma takie przejmujące spojrzenie... Oglądałam różne filmy, w których świetnie sobie poradził i do takich filmów zaliczam właśnie SW. Z tą jedną miną, to przesada... A jeśli macie na myśli właśnie to dramatyczne spojrzenie... Może byście zwrócili uwagę na to, że każdy tak ma? Każdy ma charakterystyczną dla siebie mimikę, po której często można wiele poznać, gdy zna się jakąś osobę dłużej... Dlaczego i Anakin Skywalker miałby tak nie mieć? Wszystcy moi znajomi mają jakieś swoje własne miny, a w zasadzie sposób, w jaki się uśmiechają, czy krzywią... Przyjrzyjcie się chociażby sobie samym w lustrze. Jednak stwierdzenie, że ciągle chodził z TĄ SAMĄ miną jest duuuużą przesadą.

ocenił(a) film na 10
Daniello_

"Co wy chcecie od Haydena??" Nic. ;) Mi się podobało jak grał.

Mary_Kate

Powiem wam wszystkim tak:
scenariusz jest nawet dobry, gra aktorów mi sie podobała i mimo że to nie jest mój klimat ( mój klimat to magia i miecze żelazne) film i się bardzo podobał.

Ps: Jeśli ktos chce to przedyskutować mój nr gg 2204857.

ocenił(a) film na 1
Darandol

A jak dla mnie najgorszy aktorsko był Samuel. Ale to w sumie faktycznie wina scenariusza.
Anakin: Palpatin to lord sith.
Windu: O nie. Straszne. Jeśli to prawda to ci zaufam. Jadę sprawdzić.

ocenił(a) film na 7
Daniello_

O w mordę, po 8 latach palę się ze wstydu - jak ja mogłem bronić tego drewniaka? Cóż, każdy miał kiedyś 16 lat, wybaczcie :D

ocenił(a) film na 10
Daniello_

No przepraszam bardzo, a KTO w Star Wars nie grał sztucznie i niczym Pinokio? Właściwie każdy, od Hamilla, przez Forda na Samuelu L. Jacksonie skończywszy...
Z całym szacunkiem dla tego wspaniałego SF, ale tam drewno na drewnie strugane.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

Nie no teraz to przesadziłeś... Ford drewniany? Stworzył jedną z najbardziej kultowych postaci w historii kina. Całą ekipę starej trylogii z Guinessem, McDiarmidem (który notabene był zdecydowanie najjaśniejszą postacią w nowej trylogii), czy wspomnianym Fordem dzielą lata świetlne od tragikomedii w wykonaniu S.L. Jacksona, Portman, Christensena, czy wyjątkowo słabego McGregora. Hamill rzeczywiście nie był wirtuozem aktorstwa, ale jako Luke został zapamiętany na zawsze, bo zagrał po prostu tak, jak powinien - niczego nie spaprał. Christensen wypadł jak uczniak, ludzie bronią go wypominając fatalny scenariusz Lucasa, ale taki Neeson czy McDiarmid mimo wszystko jakoś sobie poradzili, co świadczy o ich solidnym warsztacie.

ocenił(a) film na 10
Daniello_

"Stworzył jedną z najbardziej kultowych postaci w historii kina."

I ja się zgadzam. Jest za tą rolę uwielbiany. Co nie wyklucza tego że był drewniany, ale wiem że takie spostrzeżenie jest dla wielu profanacją. A wystarczy spojrzeć bardziej z dystansu na sceny z jego udziałem, żeby zauważyć, iż to nie jest aktorstwo wysokiego szczebla. Całe aktorstwo w SW jest nienajwyższych lotów, wymawianie Haydenowi jakoby był drewniakiem jest nie na miejscu, skoro tu prawie wszyscy tak grali. Włącznie z Portmanką. Wpasował się idealnie. IMO to tylko moje zdanie i domyślam się, jak może oburzać;)

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

Będę bronił Forda jak się tylko da - owszem, może to nie był popis aktorski na miarę De Niro we Wściekłym Byku czy Brando w Ojcu Chrzestnym, ale rola Hana Solo nie była na tyle skomplikowana, żeby prezentować w niej absolutne wyżyny aktorstwa - przecież to był tylko cyniczny buntownik, który stał się rebeliantem, a jednak Ford nadał tej postaci dużo świetnych cech, dzięki którym przeszedł do historii (chociażby ten jego cyniczny uśmiech). Ba, swoimi odzywkami stworzył wraz z Carrie Fischer jeden z najlepszych i najmniej mdłych wątków miłosnych w historii kina (słynne "I love You - I know" zostało przez niego zaimprowizowane, o czym można przeczytać w ciekawostkach).

Co do aktorstwa w starej trylogii SW - mogę się zgodzić, że nie jest to wirtuozeria, ale przecież Gwiezdne Wojny to nie jest dramat psychologiczny. Film od początku był nastawiony na rozrywkę dla ludzi w każdym wieku - to w końcu przygodowe science fiction o walce dobra ze złem, gdzie postaci nie są raczej zbyt skomplikowane. Nie zmienia to jednak faktu, że Ford, Guiness czy McDiarmid potrafili zabłysnąć i dodać coś od siebie. Zresztą - czy ktoś by wcześniej pomyślał, że do legendy przejdą takie postacie jak stary gruźlik w chełmie i płaszczu, otyła jaszczuro-ropucha czy dwumetrowy sierściuch z laserem w ręku? :D sednem starej trylogii jest ten cały świat stworzony przez Lucasa, a udoskonalony przez Kershnera i Marquanda, w którym każda postać/plemię/rasa doskonale się dopełnia z pozostałymi (no, może tylko Ewoki trochę tę harmonię zaburzają). W sumie jakby tak pomyśleć, to we Władcy Pierścieni aktorstwo też nie stoi na jakimś niebotycznym poziomie, a jednak cała trylogia z jej bohaterami już przeszła do historii.

Moim zdaniem nie powinieneś również zestawiać ze sobą epizodów IV-VI i I-III. Dlaczego? Bo to jednak dwa zupełnie inne światy. W nowej trylogii próżno szukać mocnych stron - od fatalnego scenariusza, przez kiepską reżyserię, na żenującej grze aktorskiej kończąc. Zgadzam się z Tobą, że Portman zagrała fatalnie. Słabiutko wypadł również McGregor, nie popisał się Christopher Lee, S.L. Jackson dostał tragiczną postać, Liam Neeson jakoś wybrnął, jedynie McDiarmid zagrał naprawdę dobrze. Ale Christensen z nich wszystkich był po prostu najgorszy - jego sztuczność w II części wręcz odpychała od ekranu. W III części było troszeczkę lepiej, ale wciąż bardzo kiepsko.

Epizody I-III to przede wszystkim wielka porażka artystyczna Lucasa, który mając tyle czasu na stworzenie dobrego scenariusza, tylko spaprał to, co wcześniej wymyślił. W zasadzie jedyny sukces nowej trylogii to wynik finansowy.

Daniello_

Zdradzę Ci sekret Lucas nie kręcił 5 i 6 części :D Moim zdaniem Ford akurat dobrze zagrał.

"W sumie jakby tak pomyśleć, to we Władcy Pierścieni aktorstwo też nie stoi na jakimś niebotycznym poziomie, a jednak cała trylogia z jej bohaterami już przeszła do historii."

Zdecydowanie zasłużenie.

"W nowej trylogii próżno szukać mocnych stron"

Może fabuła ,która przebija tą ze starej ? Świetna muzyka... Jesteś ślepo zapatrzony w OT. Rozumiem Twoje przywiązanie , bo w sumie sama wychowałam się na starej ,ale ja jednak potrafię docenić plusy NT.

"ale Christensen z nich wszystkich był po prostu najgorszy - jego sztuczność w II części wręcz odpychała od ekranu. W III części było troszeczkę lepiej, ale wciąż bardzo kiepsko. "

Zacznę od tego ,że ludzie wobec niego mieli za wysokie wymagania...
Sugerujesz się malinami ? Moim zdaniem trochę za ostro oceniasz chłopaka. Miał do zagrania najtrudniejszą postać w NT, żenujące kwestie. Młody wiek ,który mówi ,że jednak nie jest doświadczonym aktorem.
Powiem tak patrząc tylko i wyłącznie na atak klonów to mogłabym przyznać ,ze był najgorszy ,ale w ROTS zdecydowanie sie poprawił w przeciwieństwie do Natalie ,która grała na tym samym nikim poziomie co w pozostałych częściach(a stać ją przecież na więcej). Odtwórca roli Anakina z I części również zgrał słabo ,a wiek to żadne usprawiedliwienie. McGregor zgadzam się mocno przereklamowany.

ocenił(a) film na 7
AleksandraXx

Przecież wiem, że Lucas nie kręcił V i VI, o czym wspomniałem w komentarzu powyżej: "(...)sednem starej trylogii jest ten cały świat stworzony przez Lucasa, a udoskonalony przez Kershnera i Marquanda(...)". Uważam, że wyszło to starej trylogii na plus, gdyż Kershner wprowadził niesamowity, mroczny klimat w "Imperium", a Marquand doskonale wyreżyserował spotkanie u Jabby i bitwę ostateczną.

Może i jestem ślepo zapatrzony w OT, gdyż to moja ukochana trylogia. Nie wystawiłem jednak epizodom I-III jedynek, jak to niektórzy "oburzeni" uczynili. Mroczne Widmo i Atak Klonów oceniłem na 4, Zemstę Sithów już na 6 - to zdecydowanie najlepsza część NT. Rzeczywiście, trochę przesadziłem pisząc, że próżno szukać mocnych stron, ale niestety oceniając przez pryzmat OT, epizody I-II wypadają fatalnie, a Zemsta średnio. Fabuła była obiecująca, ale została spaprana przez fatalny scenariusz i reżyserię (bo oczywiście ze strony technicznej ciężko się do czegoś przyczepić) i wprowadzanie takich żenujących postaci jak Jar Jar, które bawią może 3-latków.

I widzisz, sama trochę Haydena bronisz :) sam wspomniałem o jego poprawie w 3. części, wciąż jednak było to aktorstwo słabe. I zgadzam się - Jake Lloyd jako młody Anakin to chyba jedna z najbardziej irytujących ról dziecięcych w historii kina. Nie skłamię, jeśli stwierdzę, że był równie denerwujący jak Jar Jar.

Daniello_

To był żart...

Jar Jar to kwestia przyzwyczajenia , kiedyś mnie bardziej irytował. A przepraszam ewoki nie są żenujące ? Zwłaszcza ,że pokonały doborowy oddział imperatora.:D

Nie zaprzeczę bo mi on akurat nie przeszkadza , ale z góry mówię ,ze nie jestem jakaś jego fanką.

ocenił(a) film na 7
AleksandraXx

Ewoki nie były żenujące, ale nieco żenująca była walka na Endorze - widać rękę Lucasa niestety w tym aspekcie.

Daniello_

" McDiarmidem (który notabene był zdecydowanie najjaśniejszą postacią w nowej trylogii)"

Nie przesadzajmy nieźle zagrał ,ale nazywanie go najjaśniejszą postacią to trochę kpina dla takiego Lee albo Neesona.

"Christensen wypadł jak uczniak, ludzie bronią go wypominając fatalny scenariusz Lucasa, ale taki Neeson czy McDiarmid mimo wszystko jakoś sobie poradzili, co świadczy o ich solidnym warsztacie."

Bez jaj , naprawdę bardzo mało osób go broni, większość wiesza na nim psy.
McDiarmid nie musiał wypowiadać głupot typu "obi trzyma mnie na smyczy TO NIE FAIR"...

ocenił(a) film na 7
AleksandraXx

Moim zdaniem wypadł najlepiej, ale Neeson też nie zagrał źle. A Lee jako Dooku? Wiadomo, Lee to klasa sama w sobie, ale hrabia Dooku był niestety kolejną postacią ze zmarnowanym potencjałem.

Są jednak tacy, którzy bronią Christensena (patrz: chociażby ten wątek) i wówczas całą winę zrzucają właśnie na Lucasa (częściowo mając rację).

Daniello_

"Dooku był niestety kolejną postacią ze zmarnowanym potencjałem."
To już inna sprawa...

"Są jednak tacy, którzy bronią Christensena (patrz: chociażby ten wątek) i wówczas całą winę zrzucają właśnie na Lucasa (częściowo mając rację)."
Oczywiście ,ze są ,ale jak pisałam wyżej jest to małe grono.