...został potraktowany jako "postać drugoplanowa"? Jak dla mnie on i Obi-wan byli na tym samym miejscu...
A nawet Anakin powinien być wyżej, bo ten film opowiadał chyba o JEGO upadku i początkach Vader'a, nieprawdaż?
Odnosisz takie wrażenie z jednego powodu - Ewan Mcgregor jest lepszym aktorem od Haydena. Gdyby Christensen nie był takim drewnem to nawet z tak chaotycznego scenariusza potrafiłby nadać postaci charakter. Spójrz na Iana Mcdramida pojawia się w filmie po Anakinie i Obi-wanie najcześniej ,a dał z siebie więcej od Christensena.
"On dostał NAGRODĘ za "Najgorszą postać DRUGOPLANOWĄ"."
O, dlatego. Nie chodzi mi o widzów, czy fanów, tylko o konstrukcje filmu. Jeżeli nie Anakin jest postacią pierwszoplanową, lub jednym z głównych bohaterów, to zastanawiam się kto nim jest?
Być może Palpatin, gdyż jego pokazuą tam często i to on był odpowiedzialny za namieszanie młodemu Skywalkerowi w głowie. Gdyby nie było Palpatina, nie było by też Vadera.
Palpatine jako czarny charakter, nie jest postacią pierwszoplanową. On kwalifikuje się do "postaci negatywnych".
Nie ma sensu sugerować się nazwą, jak sam wspomniałeś, "nagrody". Chyba każdy kto obejrzał film i mniej więcej go pamięta przyzna, że Anakin jest w nim postacią pierwszoplanową.
ale podobnie było w Ojcu Chrzestnym, Marlon Brando dostał oscara dla najlepszego aktora pierwszoplanowego mimo że nie było go pół filmu, a większość czasu był Al Pacino
Sam się zawsze nad tym zastanawiałem. W "Zemście Sithów" losy Anakina są zdecydowanie bardziej pierwszoplanowe od losów Obiego. Może ten stereotyp, że w takich filmach pierwszoplanowy = bohater pozytywny? Może się ktoś zjawi tutaj i jakoś to dobrze uzasadni.
Nie są. Całe Gwiezdne Wojny mają taką konstrukcję, że trudno wskazać tego najgłówniejszego bohatera. Kto nim był w starej trylogii? Luke? Han? Leia? Tak naprawdę mógłby to być nawet 3PO. Tak samo tutaj. Obi-Wan i Anakin - jeden i drugi może być uznany za pierwszo- i drugoplanową postać. Dla kontrastu w filmach o agencie 007 wskazanie głównego bohatera nie stanowi najmniejszego problemu, gdyż niemal cała fabuła kręci się wokół 1 osoby. W Star Wars jest rozłożona na więcej postaci.
Można też sobie to tłumaczyć tak, że przyznający nagrodę Złotej Maliny chcieli koniecznie wręczyć ją również Robowi Schneiderowi - jemu za drugoplanową rolę nie mogli, Christensenowi - tak.
Problem w tym, że - z tego co ja się orientuję - Christensenowi również nie mogli jej dać za rolę drugoplanową. Bo postać Anakina po prostu takową nie jest. Zwłaszcza, że jeśli dobrze pamiętam, to w "Ataku klonów" identyczną nagrodę dostał właśnie za rolę pierwszoplanową. Właściwie to przyznający tą nagrodę sami pokazali ile są warci.
Co do wskazywania na bohatera pierwszoplanowego - nie przesadzajmy z tym C3PO. Na pierwszym planie starej trylogii jest na pewno Luke, a najpewniej również Han i Leia. Tak samo było w "Ataku klonów" - tu na pierwszym planie mieliśmy Anakina, Padme i Obi-Wana. W "Zemście sithów" będzie to najpewniej Anakin i Obi-Wan, już bez Padme. A w "Mrocznym Widmie"? Pokusiłbym się o postawienie na Qui-Gona i tylko jego.
Złota Malina za "aktorstwo" w 100000000% zasłużona. A czy za rolę pierwszo- czy drugo czy 1345983456-planową to już czepianie się :P
A widziałeś rolę gościa, który dostał malinę za rolę pierwszoplanową w tamtym roku? Bo to, że Christensen był tragiczny (chociaż w ROTS się raczej poprawił), nie znaczy że było gorszych. Więc to czy zasłużył, to kwestia dyskusyjna.
A czy ja go bronię w którymkolwiek miejscu?
"Bo to, że Christensen był tragiczny (chociaż w ROTS się raczej poprawił), nie znaczy że było gorszych."
- był tragiczny - fakt
- poprawił się od czasu AOTC (nie było to trudne, bo to co pokazał w AOTC to dno. I w ROTS ma lepszy image) - fakt
- ktoś w 2005 roku mógł bardziej zasłużyć na ZM - fakt, a najprawdopodobniej i pewnik, skoro nominowali go w kategorii, w której nie mieli prawa go nominować
Inna rzecz to to, że ZM nie powinna istnieć. Nie pamiętam szczerze mówiąc jacy "fachowcy" ją przyznają, ale generalnie jej jedynym celem jest wykpienie i poniżenie człowieka. Dlatego jestem przeciwny.
Anakin zdecydowanie jest postacią pierwszoplanową - jak już zaznaczyłeś: to film o jego upadku. Najważniejszym problemem czy tematyką całej sagi jest, jak mi się zdaje, "przywrócenie równowagi Mocy" - dokonuje tego Anakin, nie kto inny. To historia jego dzieciństwa, wyzwolenia, początków nauki, bohaterskich czynów, tragicznej miłości, potęgi, zdradzonego zaufania i zwiedzenia na Ciemną Stronę. Starą trylogię można traktować z pewnego punktu widzenia jako początek "przebudzenia" Anakina (a więc jako ciąg dalszy jego historii), który nadal istniał pod maską Vadera, i który ostatecznie okazał się tym, który przywrócił "równowagę Mocy". I choć w starej trylogii można zaliczyć go do postaci drugoplanowych, nie można tego uczynić w nowej....
Nawiasem mówiąc, Anakin ostatecznie przecież powraca na Jasną Stronę, więc nie można klasyfikować go jako bohatera negatywnego. Dartha Vadera - owszem. Nagroda? Szkoda gadać...
Vader w Straej trylogii bez wątpienia jest jednym z postaci pierwszoplanowych (jest przecież głównym złym). Anakin był wybrańcem, miał zrównowarzyć Moc, ale zrobił to ratując syna, więc to głównie on pokonał Imperium, bo zniszczył swoje drugie ja (Vadera) i Imperatora, czyli władców imperium
Anakin jest super postacią i aktor tez dobrze go zagrał. Młody i przystojny nie ma co narzekać.
wierz mi to tragedia ten aktor wogóle nie umie pokazać emocji jego mimika twarzy w tym filmie to zero on wogóle nie nadaje się do tej roli o resident evil saga filmy to są filmy dobre tam aktorzy wiedzą co robią a ten aktor wyszedł jakby był z innej bajki
Nie wiem no mnie on nie przeszkadza każdy ma swoje zdanie chociaż myślałam że będzie bardziej mroczniejsza postać .
A Hayden raczej jest milszy z wyglądu ale ogolnie film bardzo mi sie podobał. ; ]
zgadzam się z tobą mądrze mówisz gra go dobrze ale mógł ukazać swoją mroczną stronę jak powiedziałaś
Jeżeli ci nie przeszkadza, to źle, aktor ma kreować charakter, masz go kochać, albo nienawidzić, szczególnie w produkcji z takim rozmachem, masz go rozumieć albo nie pojmować zupełnie, a skoro on sobie tylko jest i "nie przeszkadza" to po co on w ogóle w tym filmie? Taka produkcja, takie horendalne pieniądze. Już mogli wziąć Johnnego Deepa, jedni go kochają inni nienawidzą, jedni uważają za świetnego aktora, drudzu za dno, ale on jest "jakiś" i zajebiście stworzyłby "jakąś" postać.