PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5982}

Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Star Wars: Episode III - Revenge of the Sith
2005
7,6 262 tys. ocen
7,6 10 1 262441
6,4 54 krytyków
Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Ale moim zdaniem jest to najlepsza część całej sagi. I wcale nie dla tego że efekty specjalne stoją na wyższym poziomie niż w starej trylogii (co jest zrozumiałem przez różnice w czasie w którym stare i nowe części powstały). Dla mnie po prostu historia Anakina Skywalkera jest o niebo ciekawsza od historii Lukea.
Anakin jest po prostu ludzki, targają nim różne sprzeczne uczucia i namiętności a Luke to po prostu wzór bohatera który umie postępować tylko szlachetnie.
Tak samo moim zdaniem dopiero 3 część pokazała prawdziwą potęgę ciemnej strony mocy i to jak ona działa. Anakin w pewnym momencie już nie wie kto jest dobry a kto zły natomiast Luke ma jak to się mówi "wszystko czarne na białym". Oczywiście dla mnie cała saga jest wspaniała jednak Zemsta Sithów to mój ulubiony epizod.

Pencilio

Bądźże przeklęty, niech pochłonie Cię bomba myśli a dusza twa niech nigdy nie zazna spokoju!

A tak na serio. Skoro Ci się podoba - Twoja sprawa, nie ma po co się przejmować opiniami innych.

Co do samego filmu, problemem nowej serii jest jej nierówność. Sporo jest świetnych i widowiskowych scen, co kontrastuje z mnogością pomysłów, które są idiotyczne lub irytujące lub niezrozumiałe lub kombinacje powyższych. W samej tylko zemście mamy świetną bitwę na Utapau, super pojedynki Obi vs Anakin i Yoda vs Imperator i kilka innych rzeczy, które robią wrażenie. Z drugiej dość chaotyczną fabułę, potraktowaną całkowicie po macoszemu kwestię zniszczenia Jedi, sporo idiotycznych dialogów i marnego aktorstwa (postać Anakina jest istotnie ciekawa, ale kiepsko zagrana). Pomijam już "globalną" kwestię niepokalanie poczętego Anakina i żyjące w komórkach Jedi pantofelki, przekazujące im wolę mocy (nie wiem co palił Lucas jak to wymyślał, ale powinni tego zabronić). To niestety psuje cały efekt.

ocenił(a) film na 9
nbl_raziel

Dla mnie najważniejsza była chwila jak maska Vadera zbliżała się do twarzy operowanego i pierwsze odgłosy "astmy", aż ciarki przeszły w kinie - także nie te pojedynki mimo, że niezłe. Osobiście wolałbym więcej przygotowań Sidiousa przed Order 66, ale trudno.
Co do kwestii autora tematu z opowieścią o Luku, dla mnie SW I-VI to opowieść o Anakinie mimo wszystko. Epizody:
I - poznajemy Anakina
II - szkolenie + wybucha konflikt
III - przechodzi na ciemną stronę
IV - ściga rebeliantów, walczy z Obim i podczas obrony gwiazdy śmierci
V - doprowadza do zniszczenia bazy na Hoth i złapania Hana Solo, próbuje przekabacić Luka
VI - próbuje przekabacić Luka, pokonuje Palpiego

Także wcale bym nie nazwał Luka głównym bohaterem IV-VI, to że jest eksponowany to jedno, ale nie czyni go absolutnie gwiazdą programu.

mbm1988

Luke też nie był jakoś porywająco zagrany :) Za to Vader zawsze robił wrażenie, chociaż dzisiaj jego zbroja (a konkretnie te plastikowe guziczki na klacie) wydaje mi się nieco infantylna.

ocenił(a) film na 9
nbl_raziel

Co do Luka to Mark Hamill później nie przebił się. Z resztą Ford też nie miałby łatwo jakby nie rola w Indiana Jones. Prawdopodobnie też zostałby zaszufladkowany. Żaden z młodych aktorów wstępujących w SW IV-VI poza Fordem nie zaistniał w kolejnych produkcjach.

mbm1988

Nie przebił się, gdyż - nie oszukujmy się - nie jest jakimś porywającym aktorem. Z tego co kojarzę, to grywał później w cut-scenkach do gier komputerowych.

ocenił(a) film na 4
nbl_raziel

Mark Hamill zapuścił korzenie w dubbingu gier komputerowych i kreskówek. Jego kreowanie głosu Jokera w serialach animowanych o Batmanie to już Legenda. http://www.youtube.com/watch?v=lb8fWUUXeKM

ocenił(a) film na 9
rusekolsztyn

Co do tego nie ma wątpliwości, podobnie jak u nas np Boberek - genialnie pracuje głosem.

użytkownik usunięty
nbl_raziel

Luke był beznadziejnie zagrany, a dziwi mnie to, bo dawniej bez efektów specjalnych aktorzy przywiązywali więcej uwagi do swojej roli, byli bardziej autentyczni, ludziom jednak starsze "Gwiezdne Wojny" się podobają z uwagi na fabułę i klimat. Mnie się najbardziej podobało "Mroczne widmo" i ta wspaniała muzyka przed walką z Darthem Maulem, a Qui-gon to moja ulubiona postać.

ocenił(a) film na 6

muzyka i walka były najlepszym co w tym filmie można było zobaczyć, bo reszta filmu jest gówniata (łącznie z tą kosmiczną zrzynką z epizodu 4 i epizodu6 )

ocenił(a) film na 6
nbl_raziel

są fantastyczne, w perspektywie, można zrozumieć, że nie super hiper rzeczy które mamy dziś nie czynią kozackim, tylko aparycja głos i czerń -nawet te guziki wyglądają kozacko bo kozak je nosi ;)

ocenił(a) film na 10
nbl_raziel

a propos skąd zaczerpłeś tą wiedzę o bombie myśli?

imperiumsith

http://ossus.pl/biblioteka/Darth_Bane:_Droga_zag%C5%82ady

ocenił(a) film na 10
nbl_raziel

czytałem :D

ocenił(a) film na 6
nbl_raziel

BEz przesady w starej trylogi gra aktorska momentami również pozostawiają wiele do życzenia. Cała gwiezdna saga jest pełna takich skaz nieważne w którym roku powstała. W nowej trylogii jest to bardziej widoczne ze względu na to że jest bardzo mało akcji (film 1 i 2).

ataksobie

Nigdzie nie pisałem, że gra aktorska w starej trylogii była rewelacyjna. Po prostu postacie wyszły lepiej. Są w takim przygodowo-awanturnickim stylu (dzięki ci Harrisonie Fordzie). No i przede wszystkim w starej trylogii nie ma Christensena ani Jar Jar Binksa.

ocenił(a) film na 6
nbl_raziel

akurat ten pierwszy w 3 części db się sprawdzał i jego spojrzenia godne kozaka galaktyki, w 2 części był beznadziejny ale w 3 było widać różnice w 3

ocenił(a) film na 6
ataksobie

to w 3 się nie liczy miałem jakąś myśl na szybko ale się wycofałem, nie do końca jak widać

użytkownik usunięty
Pencilio

Ja też najbardziej lubię trzecią część. Pierwszej nie będę komentować, bo delikatnie mówiąc trochę nie wyszła. Druga była jak na mój gust za bardzo przesłodzona. Trzecia jest idealna :D pomijając fakt, że kiedy Windu idzie zabić imperatora z innymi jedi to tylko on naprawdę umie walczyć, bo reszta ginie od jednego ciosu imperatora :) w czwartej części walka na miecze pozostawia naprawdę wiele do życzenia (Kenobi tak wolno się obraca w walce, że Vader już dawno by go zabił :D), w piątej jest trochę za mało ciekawie, a w szóstej jest zdecydowanie za dużo jakże cudownej Żaby (Jabby czy jak to się tam pisze).

ocenił(a) film na 10

wiadomo że w starej trylogii są gorsze efekty ale nawet gdyby we wszystkich częściach były na tym samym poziomie to i tak trzecia część była by najlepsza z powodów które wcześniej wymieniłem. Ze starych epizodów w pamięć zapadł mi jedynie moment gdy Luke pali ciało Vadera i muzyka w tym momencie, dla mnie był to niesamowity moment bijący na głowę wszystkie "Luke jestem twoim ojcem" itp. Zgadzam się że pierwsza część była zbyt cukierkowa jak na opowieść o walce dobra ze złem, druga była już bliższa mrocznym klimatom zwłaszcza gdy Anakin w przypływie gniewu wybija całą wioskę ludzi pustyni ale dopiero trzecia część pokazuje prawdziwe oblicze ciemnej strony, całą tajemniczość jaką jest owiana i jak z pozoru piękne zamiary mogą szybko sprowadzić na złą drogę.

Pencilio

Polemizowałbym czy te efekty są faktycznie gorsze. Może w niektórych aspektach. Bitwy kosmiczne nadal trzymają bardzo wysoki poziom (a przypominam, że były realizowane TRZYDZIEŚCI lat temu). Żadna bitwa kosmiczna z nowej trylogii nie przebija w znaczący sposób tamtych (finalna bitwa w E1 to zrzynanie z E6 po całości, w pozostałych epizodach nie ma ich praktycznie wcale, nie licząc krótkich sekwencji pościgu w pierścieniu asteoid Geonosis - krótka acz świetna - oraz otwarcia E3 - już nie takie świetne za to z idiotycznymi buzz-droidami.
Walki na miecze są na pewno bardziej widowiskowe. Jednak w pojedynkach ze starej trylogii chodziło o coś innego. Nie o to kto jest zwinniejszy i kto lepiej włada mieczem i kto jest o pół sekundy szybszy a kto się o te pół sekundy spóźnił z zablokowaniem śmiertelnego ciosu. To były pojedynki charakterów. Wygrywał ten, kto zdominował przeciwnika swoją osobą i sposobem postrzegania świata i mocy. Tak należy na to patrzeć. Jasne, że większe wrażenie robią ewolucje D. Maula czy pojedynki z E3 w porównaniu z "grumpy old men" z Nowej Nadziei, gdzie Obi-Wanowi w 2 ujęciach znika kolor z miecza.
Cała reszta to już kwestia gustu - czy ktoś woli przesyt komputerowej animacji nad tradycyjną scenografią.
Jak dla mnie nowe części nie wygrywają aż tak wyraźnie efektami, natomiast przegrywają klimatem (a raczej jego brakiem), infantylnymi motywami )niektórymi) i kiepskim aktorstwem - postać Anakina została tak spieprzona, że już bardziej się nie da.

ocenił(a) film na 10
nbl_raziel

nbl_raziel a ja polemizowałbym z Twoją opinią :) O walki w kosmosie nie będę się kłócił bo dla mnie to akurat najmniej istotne elementy. Ale nie zgodzę się co do całej reszty. W walkach na miecze świetlne chodziło zawsze o umiejętności władania mocą i samym mieczem. Obi Wan nie pokonał Darth Maula groźnym spojrzeniem a sprytem. Anakin w końcu pokonał hrabiego Duku bo stał się od niego potężniejszy od czasu poprzedniej walki. Zgoda to była również walka na emocje bo Luk nie odrąbał by Vaderowi ręki gdyby nie pozwolił by gniew nad nim zapanował. Ale jednak umiejętności były ważniejsze bo Vader wcześniej wygrywał ze swoim synem gdyż lepiej umiał posługiwać się mocą. Walka charakterów następowała tylko w momencie gdy Imperator próbował przeciągnąć na swoją stronę najpierw Anakina i później Luka w innych wypadkach to czyste umiejętności decydowały o zwycięstwie.
Jak dla mnie klimatem wygrywają części VI i III bo to w nich najbardziej czuć potęgę ciemnej strony mocy.
Nie wiem co Tobie nie podoba się w postaci Anakina bo dla mnie to najlepsza postać w całej sadze. Dobrze pokazano rozterki jakie nim targają i dylematy które przeżywa jak stopniowo zbliża się ku ciemnej stronie mocy. Historia Anakina bije na głowę losy Luka który moim zdaniem był strasznie płytki i mało wyrazisty przy takim Hanie Solo. Luk zachowywał się jak jakiś nawiedzony fanatyk, brakowało mi w nim emocji i zwykłego człowieczeństwa. Ale jak napisałeś to wszystko jest kwestią gustu. Mi nowa trylogia (poza kilkoma elementami z pierwszego epizodu) wydaje się o wiele bardziej barwna i ciekawsza pod względem historii. Mały chłopiec obdarzony wielką mocą który ma zwyciężyć zło a ostatecznie staje się złym? Dla mnie rewelacja. Mi jakoś do gustu przypadają mroczne klimaty i smutne zakończenia niż te szczęśliwe. Ale nie zmienia to faktu że cała saga jest wspaniała i warta obejrzenia.

Pencilio

Co mi się nie podoba w postaci Anakina? Mam zasadniczo 2 zarzuty.
1 dotyczy umiejętności aktorskich (lub raczej ich braku) odtwórcy tej roli. I pojawia się on w komentarzach bardzo często, nie jest więc moim wymysłem czy fanaberią. To co o nim napisałeś, to fakt - tak MIAŁO być - jednak Christensen sprawił, że nie było. Po prostu nie potrafił tego zagrać, nie umiał pokazać jakie emocje Anakinem targają. Kiedy miał we śnie przerażającą wizję cierpiącej matki, wyglądał raczej jak by go ktoś molestował pod pierzynką. Kiedy miał okazać gniew, zamiast potężnego Jedi, wychodził mu rozpieszczony gimnazjalista, któremu rodzice nie pozwolili oglądać filmu po dwudziestej. Zamiast pewności siebie i arogancji okazywał manierę szkolnego playboya z kretyńskich filmów o "american high school" w której rządzą cheerleaderki-kretynki i przygłupiaści footballiści. Miłość wyznawał Padme trzęsącym się głosem, mamrotem - na to mogę jeszcze przymknąć oko, wszak wiadomo, że miłość czasem zmienia ludzi w zombie.
2 zarzut to wynikające ze scenariuszu "poprowadzenie" postaci. Nie wiem po co cofano się aż tak daleko w czasie. Ukazanie dzieciństwa Anakina nie wniosło do fabuły w zasadzie nic, poza futurystyczną wersją wyścigu rydwanów z Ben Hura. Zamiast tego lepiej było wprowadzić go do fabuły już jako 15-20 letniego Padawana i poświęcenie więcej czasu na jego "karierę" jako Jedi i powodów, dla których dał się zwieść ciemnej stronie Mocy. Powody jego upadku też są dziwne. Ja spodziewałem się, że Anakin będzie, jak to Jedi, walczył o pokój i sprawiedliwość. Że będzie bezkompromisowo dążył do wypełniania stojących przez nim wyzwań. Że pojawi się motyw "już nigdy nie zawiodę" (ten się wprawdzie pojawił, ale nie w akcji lecz w jednym bełkocie Christensena). I że w końcu się w tym zatraci , że w końcu cel zacznie uświęcać środki, a Anakin będzie musiał zbuntować się przeciw Radzie Jedi (podobnie jak Revan) i że to w końcu to zaprowadzi go na ciemną stronę Mocy. Tymczasem powód był infantylny. Otóż nasz dzielny, utalentowany Jedi chciał się bawić coraz to nowymi zabawkami, ale Rada nie chciała go wpuścić do swojej piaskownicy. Zrobił więc nadąsaną minkę i Rada mu częściowo uległa - wpuściła go do piaskownicy ale pozwoliła mu się bawić jedynie grabkami i łopatkami, wiaderka zostawiając tylko dla siebie. To się oczywiście Anakinkowi nie spodobało, więc obraził się na Jedi całkowicie. A skoro już to uczynił, to nie zostało mu nic innego jak łyknąć wciskany mu przez Palpatina totalny kit. Całości goryczy dopełniają idiotyczne kwestie, które scenarzyści wciskali mu do ust (Jestem teraz 2x potężniejszy niż podczas naszego poprzedniego spotkania), niezgodności scenariusza z informacjami ze starej trylogii, i brak konsekwencji (kilka postaci mówi Anakinowi, że jest "the bestest Jedi evah" ale z akcji w filmie to nie wynika).
Więcej chyba mówić nie trzeba, a dobrego nic powiedzieć się nie da. Po prostu Papa George wespół z Christensenem dokonali brutalnego gwałtu na postaci, która faktycznie mogła być najlepszą i kluczową postacią w całej sadze.
Krótko jeszcze o pozostałych kwestiach, które podnosisz. Zdecydowanie mroczniejszy klimat niż E3 ma E5. Tam widać okrucieństwo i siłę ciemnej strony Tyle tylko, że kończy się takim prawie happy endem. Co do Luka, to taki właśnie miał być. Miał być następcą Yody i do tego miał świadomość, do czego może doprowadzić nadmierne "świrowanie" gdyż znał historię Vadera. Na tle Hana Solo wypada oczywiście gorzej, a to dlatego, bo Harrison Ford lepszym aktorem jest.

ocenił(a) film na 10
nbl_raziel

z niektórym rzeczami się zgodzę. Jednak motyw "już nigdy nie zawiodę" przewija się przez drugi i trzeci epizod od momentu gdy umiera matka Anakina. I jego motywy przy przejściu na ciemną stronę mocy są dla mnie jasne bo jak mawiał mistrz Yoda "strach jest jedną ścieżek ku ciemnej stronie mocy" a młody Jedi obawiał się utraty swej ukochanej Padme. To jest właśnie główny powód który go sprowadza na ciemną stronę, to plus przesadna wiara we własne możliwości. Intryga też była dobra gdyż Anakin cały czas jest traktowany przez radę z ogromnym dystansem i po mimo wielu dokonań nadal pełni rolę popychadła. Ty byś się nie wkurzał gdyby po ocaleniu ważnego polityka i zabiciu niezwykle groźnego Sitha ktoś kazał Ci tylko siedzieć cicho i słuchać rozkazów? Bunt Anakina jest właśnie bardzo ludzki i zwraca się w stronę tego kto jest wobec niego życzliwy czyli tutaj Palpatine per Darth Sidious. A co do zachowywania jak dzieciak. Jakbyś nie zauważył w trzecim epizodzie Anakin jest jeszcze młody, a młodych którzy zachowują się poważnie i odpowiedzialnie nie ma zbyt wielu. Ja w każdym razie wolę grymaszącego i niepokornego Anakina od grzecznego chłopczyka Luka. Co do gry aktorskiej moim zdaniem Hayden Christensen spisał się bardzo dobrze i bardzo podobała mi się jego kreacja. Ale to już jak widać kwestia gustu a o ten nigdy nie warto się kłócić. W każdym razie na pewno stworzył barwniejszą postać niż Mark Hamill.

Pencilio

Motyw "już nigdy nie zawiodę" przewinął się tylko wtedy, gdy Anakin wybełkotał to nad grobem matki. Jego późniejsze zachowanie nie za bardzo to obrazuje. Zobacz sobie jaką postacią był Vader w E4-6. Bezwzględny, stanowczy, charyzmatyczny (polecam też gierkę The Force Unleashed - nigdzie indziej chyba nie pokazano lepiej, że jest to naprawdę kawał drania). Czy taką postacią mógł stać się ktoś, kto zachowuje się jak by nie potrafił zliczyć do 3? Odbija się jak piłeczka, zależy kto mu jaki kit wciśnie. Sam nie potrafi wyciągnąć z niczego wniosków. Ktoś taki naprawdę mógłby stać się Vaderem? Naprawdę nie wyszłoby to lepiej, gdyby podążono taką ścieżką jaką opisałem post wyżej? Piszesz, że jest jeszcze młody, a młodzi na ogół nie zachowują się poważnie i odpowiedzialnie. I może to właśnie jest największy błąd. Pokazano nam zbyt młodego Anakina. I pozostawiono kilkanaście lat przerwy między trylogiami. Możemy się tylko domyślać całości przemiany, jaka dokonała się w tej postaci. Albo poszperać w Expanded Universe.
Konflikt Anakina z Radą Jedi to kolejna niedoróbka. Tak naprawdę do końca nie wiadomo jakie jest jego źródło. Zastrzeżenia do niego ma w zasadzie wyłącznie Windu, sam chyba nie wiedząc dlaczego. Wygląda to po prostu tak: jestem czarnym bratem, a ty kolejnym białasem-złamasem, więc Cię nie lubię.
Naprawdę, mogę przyjąć, że taka fabuła Ci się podoba i uważasz to za wiarygodne i sensowne, tylko proszę nie wmawiaj mi, że Christensen to dobrze zagrał.

ocenił(a) film na 10
nbl_raziel

no z tym się zgodze że Anakin bardziej pełni rolę potężnej broni którą ktoś musi wykorzystać. A czy Vader był charyzmatyczny później? Wypełniał rozkazy Imperatora i zabijał tych którzy go zawodzili lub stali po drugiej stronie. Fakt stał się bardziej świadomy tego co robi ale to tylko dla tego że nikt mu nie dawał innej opcji. Nit nie próbował zmienić jego światopoglądu. Jedyną próbę podejmuje Luk i odnosi sukces. Więc ta pewność własnych czynów nie do końca jest zachowana. Zwłaszcza w IV części nie podobał się mi Vader bo jacyś tam oficerowie mu rozkazywali. A Vader powinien cały czas być tym który decyduje i którego zdania nikt nie kwestionuje a to właśnie działo się w IV części. Na szczęście w następnej było już lepiej.
A co do The Force Unleashed to zgadzam się w zupełności. Przeszedłem całą i uważam że to genialna gra dająca poczuć siłę ciemnej strony niemal na własnej skórze choć niestety druga część już zostaje w tyle.
Co do Cristensena to powiem tak, na pewno można było to zagrać lepiej ale też dużo gorzej, myślę że było nieźle. Ale i tak uważam że wypadł lepiej niż Mark Hamill który wykreował najsztywniejszą postać w całej sadze nawet C3PO ma więcej ikry.

Pencilio

Aleś się tego Luka uczepił :P Zresztą jest argument w stylu sowieckiego "A u was biją Murzynów" z czasów zimnej wojny. Luke taki miał być. A Vader w E4, cóż - Lucas chyba nie miał jeszcze wtedy skrystalizowanej wizji na temat Gwiezdnych Wojen. Dopiero później wyszło na to, że wszystkie wojny w galaktyce swoje źródło mają w konflikcie 2 zakonów posługujących się mocą.

ocenił(a) film na 10
nbl_raziel

ja się czepiam Luka a ty Anakina, jesteśmy kwita :D Myślę że w momencie gdy powstał epizod IV Lucas miał już wizję na całą ówczesną trylogię. A nową trylogię wymyślił później. Widać to zresztą jak na dłoni jeśli ogląda się epizod IV po III. Można wówczas dostrzec kilka niekonsekwencji w fabule, na szczęście drobnych. Tylko w GW nie ma konfliktu między dwoma zakonami a raczej między zakonem Jedi a dwoma Sithami i ich poplecznikami. W całej sadze nie ma nigdzie mowy o zakonie ciemnej strony. Jak to mawiał mistrz Yoda "Sithów jest zawsze dwóch, nigdy więcej i nigdy mniej".

Pencilio

Użyłem skrótu myślowego. Mea culpa. Wszystkie wojny w świecie Star Wars mają swoje źródło w konflikcie Jedi z Sithami. Zadowolony? Sithów jest dwóch. Cóż nie zawsze. Jeszcze 1000 lat przed Bitwą Yavin była ich masa. Dopiero wtedy Darth Bane ustanowił zasadę dwóch, bazując na naukach i wnioskach Darth Revana. Zasada ta jednak nie była ściśle przestrzegana. Sithowie tak naprawdę nie przestrzegali żadnych zasad.
Poleciłem Ci TFU, polecę również KotOR2. W szczególności dialog, którym zaczynasz szkolić Attona na Jedi (Sitha). Można się z niego wiele dowiedzieć o konflikcie Jedi z Sithami z perspektywy kogoś, kto nie posługuje się mocą.
Luka się nie czepiam, bo nie czepiam się starej trylogii. Nie ma tam za bardzo czego się czepiać.

ocenił(a) film na 10
nbl_raziel

w KotORa 2 również grałem a także w pierwszą część i pomimo że nie lubię gier z turowym systemem walki to w tych przypadkach nie zniechęciło mnie to do zagłębiania się w fabułę która jest świetna. No wiadomo że biorąc pod uwagę gry, komiksy itp znajdzie się o wiele więcej Sithów ale w filmowej sadze zawsze było ich wyłącznie dwóch. Najpierw niezbyt długo trwający duet Sidious i Maul, następnie Sidious i Dooku i wreszcie Sidious i Vader. Choć dziwi mnie to że Imperator postanowił zniszczyć wszystkich adeptów mocy zamiast wyszkolić ich na Sithów i otworzyć akademię ciemnej strony. Bo niby nie chce by po za nim i Vaderem był jeszcze ktoś to włada mocą ale zamiast kazać zabić Luka to chce go przeciągnąć na swoją stronę. Trochę to nielogiczne

nbl_raziel

Zabawne, ale widzisz problem podobnie jak ja. Kilka razy tu zresztą już o tym pisałem. Lucas w nowej trylogii kompletnie schrzanił przedział czasowy. Bo "Atak klonów" i "Zemsta Sithów" pokazują, że Lucas mimo wszystko miał kilka dobrych pomysłów. Ale zabrakło czasu na ich zrealizowanie. Najbardziej po dupie oberwały dwa wątki:

1) Przejście Anakina na ciemną stronę:
Rzeczywiście, słabo to wypadło, głównie za sprawą Christensena, i tych koszmarnych dialogów. Chociaż było i trochę tych pozytywnych aspektów.
Motyw "już nigdy nie zawiodę" przewinął się tylko wtedy, gdy Anakin wybełkotał to nad grobem matki.
Właśnie nie do końca. Cały epizod 3 o tym jest: Anakin złożył sobie i swojej zmarłej matce obietnice. Później złożył ją także Padme. I przez cały film starał się ją zrealizować. W tym właśnie miejscu, Lucas w bardzo fajny sposób wplótł motyw nieuchronności losu. To olbrzymi plus, i punkt dla Lucasa. Jeśli miałbym mu zresztą dawać plusy za pomysły, to następny dostałby, za niezbyt nachalne ukazanie politycznych przekonań Anakina. Niestety, zabrakło czasu (ten problem wraca cały czas). Anakin w "Ataku klonów" zdradza częściowo swoje przekonania. Miało być to powtórzone w "Zemście Sithów" - była taka scena / zamysł sceny, w której Anakin dyskutuje z Palpatinem, o jego zwiększanych cały czas uprawnieniach. I ujawnia się raczej jako ich zwolennik.
Motyw konfliktu z Radą też nie jest wcale taki zły. Przecież na początku jednym z głosów, które zdecydowały o szkoleniu Anakina był właśnie głos Windu. W "Ataku klonów" daje on nawet Anakinowi samodzielną misję (wbrew zaleceniom Obi-Wana). Problem zaczyna się, kiedy Anakin wchodzi w większą zażyłość z Palpatinem, któremu Rada już przestała ufać. Rzutuje to na ich opinie o Anakinie, nie ufają mu. Ten brak zaufania, też w pewnym sensie doprowadza do tragedii.
Do tego wszystkiego dochodzą uczucia Anakina - miłość, przyjaźń, strach, gniew, zazdrość, frustracja.
Niestety, to wszystko kuleje, bo Lucas - nie wiem czy przez brak czasu, czy wyobraźni - wciąż pokazuje nam, że stać złym można się w przeciągu chwili. Wygląda to niestety trochę jak podpisywanie umowy. W jednej chwili Anakin jest dobry, a w drugiej zły. No, ale przynajmniej motywy były zrozumiałe. I wygląda mimo wszystko lepiej niż w "Powrocie Jedi". Bo tam, o ile finałowa rozmowa Palpatine'a i Luke'a jest fajna i klimatyczna, o tyle tak samo bezsensowna. Palpatine nie ma Lukowi nic do zaoferowania, Gdyby Luke przeszedł na ciemną stronę, byłby to bubel na miarę binksa.

2) Wojny Klonów:
Drugą wyraźną wpadką są same Wojny klonów. Konflikt opisywany jako jeden z najbrutalniejszych w historii galaktyki, trwa raptem 3 lata. A na ekranie jeszcze mniej, bo zaczyna się po koniec 2 części, a kończy w połowie 3 (nieoficjalnie). Składa się na niego świetna Bitwa o Geonosis, i słabe bitwy o Courscant, Kashyyk i Utapau. Ten konflikt powinien był się zacząć już w "Mrocznym Widmie". byłoby więcej czasu na ukazanie go, a i można by go rozciągnąć na dłuższy okres czasowy (np. 10 lat). Chcąc omówić ten problem wracamy do początku mojego posta. A więc zły rozdział czasowy. Jak zazanczasz, Anakin powinien być starszy. Ale to nie tylko o to się rozchodzi. Powinniśmy dostać generalnie więcej Anakina, Obi-Wana i Padme w "Mrocznym Widmie", a mniej Qui-Gona. Qui-Gon mógłby być widoczny w tym stopniu, co Ben w "Nowej nadziei". Brak też niestety, tego konkretnego czarnego charakteru - jest Sidious, ale on raczej spiskuje. W TPM za takiego robi Maul, w AOTC Dooku, aw ROTS Anakin/Sidious. Jest tego niestety za dużo. A przecież jeszcze dochodzą Jango, Grievous czy Gunray. W efekcie tego, żaden z nich nie jest dość dobrze wyeksponowany (może z wyjątkiem Jango), i każdy kradnie sobie wzajemnie czas. Budowa tych części w tym aspekcie niestety kuleje w porównaniu do poprzedników, gdzie Vader, Palpatine i Tarkin byli raczej świetnie wyeksponowani.

Fourteen

Nie wiem co jest zabawnego w tym, że wyciągamy podobne wnioski z oczywistej sprawy :P Wiem, że pisałeś, bo czytałem, chyba nawet coś gdzieś odpisałem. Ja też kiedyś wypunktowałem tu: http://www.filmweb.pl/film/Gwiezdne+wojny%3A+Cz%C4%99%C5%9B%C4%87+III+-+Zemsta+S ith%C3%B3w-2005-5982/discussion/Co+%C5%9Bwiadczy+o+zesraniu+tego+filmu,1304360 co sądzę - sporo tego, nie chce mi się tego pisać ponownie.
Odnośnie bieżącej dyskusji:
1) Przejście Anakina na ciemną stronę.
Ja tego motywu serio nie widzę. Wolałbym widzieć Anakina walczącego coraz zajadlej o swoje racje i naginającego coraz bardziej kodeks Jedi. Palpatine z kolei powinien za każdym razem usprawiedliwiać jego działania i stopniowo coraz bardziej przemycać mu nauki Sithów. Tymczasem Palpatine w filmie od razu wyjeżdża z grubej rury: naucz się władać ciemną stroną a będziesz potężny. Wcześniej raz go usprawiedliwił z zabicia Dooku. Źle to rozplanowano.
Konflikt z Radą - słaby. Nie widać wyraźnej przyczyny. Powinien powstać, jak pisałem, na tle podążania zgodnie z kodeksem Jedi. Tu wygląda trochę jakby Jedi sami nie wiedzieli co z nim zrobić - widzą niby jego wady, ale jest on wybrańcem mocy (facepalm) więc trzeba mu zaufać, ale jest też białasem-złamasem, więc ja, Windu, będę nieufny. "Ten brak zaufania, też w pewnym sensie doprowadza do tragedii." - masz rację. Do tego pokazuje nieumiejętność Mistrzów w szkoleniu "trudniejszych" studentów. Jest to jednak mocno niedopowiedziane.
Sceny w Powrocie Jedi będę trochę bronił. Jak pisałem, w starej trylogii, pewne zagadnienia nie były jeszcze dostatecznie "oszlifowane". Tam panował Dogmat Yody: wystarczy, że zapanuje nad Tobą strach, gniew, agresja, a już na zawsze pozostaniesz sługą ciemnej strony. Palpatine nie kusił go snami o większej potędze (Luke by na to nie poszedł tak jak jego ojciec), chciał w nim po prostu wzbudzić nienawiść do siebie. Luke tymczasem pokazał, że wpływanie na kogoś to broń obosieczna. Zamiast dać się przeciągnąć na ciemną stronę, zawrócił z niej Vadera, obalając w zasadzie Dogmat Yody.

2) Wojny Klonów.
W zasadzie podpisuję się pod tym co napisałeś. Dorzucę tylko to, że nie znamy jego genezy, przez co staje się niewiarygodny. Resztę znajdziesz w poście, do którego link wkleiłem powyżej. O ile oczywiście Ci się chce :)

Pencilio

Mi z kolei najbardziej podobała się ta część ale ze względu na wątek polityczny, intrygę kanclerza i ciche obalenie republiki. Klimat końca pewnej ery i nierówna walka dobra ze złem. Sam upadek republiki i wszystko z tym związane było ciekawsze niż wątki dot. poszczególnych postaci.
Ale ten film oglądałem zaraz po premierze i już nie bardzo pamiętam całości.

Aaaa i jeszcze jedno, zawsze uwielbiałem sposób mówienia i akcent Darth Sidiousa, a w tej części było go pełno.

shidi87

ja tez wole te cześć za min: za super pojedynki a w starej to 5 oczywiście ;)

ocenił(a) film na 10
Pencilio

Racja - ANAKIN - jego osobowość i sposób bycia - są o wiele ciekawsze - jestem fanem STAR WARS - nowa odsłona ale o starych czasach - czyli młody Kenobi i historia Anakina aż do czasu Vadera - podobają mi się najbardziej:)

Pencilio

Chwila, sugerujecie, że Anakin miał w tych filmach jakąś osobowość?
Zaraz napiszecie, że Zemsta Sithów to dobry film.

ocenił(a) film na 9
Xoxoxox

Nie wiem czy zauważyłeś, ale oni dali temu filmowi ocenę 10 więc to chyba oznacza, że jest to dla nich więcej niż dobry film i chyba nie muszą tego pisać :)

Pencilio

Zgadzam się. Dla mnie zaraz po piątej, trójka jest ulubioną częścią. Za co? Za fabułę, intrygę Kanclerza, rozkaz 66 i Anakina, którego było mi naprawdę żal, w przeciwieństwie do drugiej części, gdzie mnie irytował. ;)