Długo się broniłem przed oglądaniem trzeciej części Nowej Trylogii po tym jak pierwsze
dwie mocno mnie rozczarowały ale tutaj już naprawdę Lucas przegiął.
1. Dlaczego w momencie gdy Imperator "odgrywa Ojca Chrzestnego" pozbywając się
wszystkich Jedi, mistrzowie Jedi padają jak muchy? Tak samo jak w walce 4 na 1 z
Imperatorem 3 z nich umiera od razu... To mają być najpotężniejsi ludzie we
wszechświecie? W dodatku mając pod nosem Sith Lorda nie potrafią go wyczuć, ale
moc Anakina wykryli z drugiego końca galaktyki.
2. Tak słabego aktorstwa już dawno nie widziałem. Że Christensen słaby to wiadomo,
ale mimika podczas pojedynku Palpatine - Windu to już szczyt absurdu, szkoda
Samuela.
3. Motywacja głównego bohatera jest wielce naciągana, a on sam mega naiwny. W
jednej chwili żałuje zabicia Windu, a w następnej już poddaje się Imperatorowi i zabija
małe dzieci.
4. Wątek romantyczny. Lubię Portman ale jej sceny są w ogóle niepotrzebne, wątek
miłosny jest pretekstowy i słabo poprowadzony. Padme - rzutka i pewna siebie w części
pierwszej i drugiej została płaczliwą kurą domową, która nie zna się na polityce.
Można powiedzieć, że 2 to za mało że chociaż 4 się należy. Ale bądźmy szczerzy - film ma
do zaoferowania jedynie doskonałe efekty specjalne, a to we współczesnym kinie SF już
za mało, zdecydowanie za mało.
Muzyka. Jeszcze muzyka coś wnosi do tego filmu. Można to odczuć zwłaszcza w trakcie rozkazu 66.
jestem skłonny się zgodzić, ale to i tak w sporej mierze odgrzewane kotlety z poprzednich części.
Niestety muszę sie zgodzić z kolegą, ogladając pierwszy raz Zemste Sithów powiedziałem co za czad, Hayden się poprawił i wszystko wyszło kozacko, niestety z każdym obejrzeniem moja ocena spada a wyłapuje coraz to nowe błędy i dziecinady których jest masa, polecam Ci poświecić trochę czasu na przeczytanie książki o tym samym tytule, może gdyby autor książki pracował nad filmem to wyszło by coś niesamowitego a tak mamy na szybko robiony film z mnóstwem niedociągnięć. Co do Twoich uwag, z 1 zgadzam się 100% 4 mistrzów wpada i po minucie zostaje 1, równie dobrze Windu sam mógł przyjść, punkt 2. Hayden chyba przespał się z Lucasem za tę rolę bo zabrakło mu jakichś 10 lat szkoły filmowej, pomyśleć że Anakina który jest już kultową postacią od wielu lat mogli zagrać o wiele lepsi aktorzy, podejrzewam że fani by się nie obrazili gdyby Lucas troszke zaoszczędził na efektach a dołożył dla porządnego aktora. Punkt 3 Anakin jak przedszkolak, mi też przeszkadzało to że zrobili z niego takiego frajera, przecież był potężny a dał się jak mały dzieciak robić w bambuko przez ponad 10 lat, to było tak Jedi źli bo nie chcą dać zabawek a wujek Palpi dobry bo zabiera mnie na lody i dlatego bede mu wierny. Punkt 4 dla Padme bym odpuścił, w końcu dziewucha była w podwójnej ciąży, bała się o dzieciaki siebie i Anakina, to wszystko ją po prostu przerosło. Nie chce mi się doszukiwać innych błędów ale dużo by się tego znalazło pozdrawiam kolege.
Jestem fanem Star Wars ale przyznam się szczerze, że nowa trylogia I II III mogłyby dla mnie nie istnieć. Mogłyby być tylko książki bo filmy Lucas spie...
Zgadzam się z marnym aktorstwem, ale co do punktu pierwszego to nie wiem czy zauważyłeś, że oni zostali zaskoczeni i zaatakowani przez własnych żołnierzy w plecy? No sorry, jak kto potężny nie był, to przy otwarciu ognia przez sojuszników zza pleców szans na obrone zbytnich nie było.
W walce z Imperatorem doszedł efekt zaskoku i coś kiedyś czytałem o zaślepieniu ich ciemną stroną, ogólnie Imperator był potężniejszy znacznie od każdego z tej 3-ki i ich szybkie wyeliminowanie było oczywistością, acz zgadza się, że scena ta jest troche źle zrobiona. Kto i kiedy wyczuł moc Anakina z 2-giego końca galaktyki?
Mówimy o rzekomo najpotężniejszych ludziach w galaktyce.Gdy Anakin i Obi Wan robią jakiś wpad na imprezę to nieważne ilu jest przeciwników i czy wyskakują z ukrycia to oni i tak bez problemu robią rzeź. Jakąkolwiek wartość bojową przedstawiają Windu i Yoda, a reszta ma umiejętności przeciętnej lalki szmacianej.
Z tym drugim krańcem galaktyki to przesadziłem, ale przyznasz że nie wyczuć kogoś kto ma taką moc i cały czas jest pod nosem to przesada. Przecież Palpatine też musiał kilka razy używać mocy, i nikt z całej rady Jedi tego nigdy nie wyczuł? Ba, nawet nie mieli najmniejszych podejrzeń! Jest to trochę naciągane podobnie jak to, że Palpatine mówi o spisku Jedi i wszyscy wierzą mu bez żadnych dowodów i jeszcze klaszczą... I nikt nie protestuje przy obaleniu demokracji.
Co z tego, że najpotężniejsi i Ani z Obim robią rzeź. To są dwie różne sytuacje, wpadasz na impreze, są przeciwnicy, rozwalasz ich czy ci wyskoczą czy nie, a druga sytuacja, masz sojuszników za plecami, nie wyobrażasz sobie nawet, że stamtąd możesz zostać zaatakowany, nagle zaczynają do ciebie strzelać, zanim się orientujesz co się dzieje to już albo nie zyjesz albo za chwile zginiesz bo nie jesteś w stanie się wybronić. Szczególnie, że to były klony, który były znacznie bardziej ogarnięte i przygotowane na takie coś niż droidy. Jedi nie byli bogami.
Z Palpatinem to nie obejrzałeś chyba uważnie filmu. Już w 2 epizodzie Jedi mówili, że ciemna strona jest tuż obok i mgli wszystko, w 3 epizodzie wiedzieli już, że senat i kanclerza otacza ciemna strona, ale nie mieli jeszcze dowodów na to, że tak jest, podejrzenia więc mieli już nawet do kilku lat wstecz. A Palpatine był cholernie inteligentny i przebiegły, bardzo dobrze się krył i wiedział jak i kiedy korzystać z mocy, by Jedi go nie rozpracowali.
Sprawa w senacie to troche inna rzecz, ogólnie to Jedi nie mieli już najlepszej opinii wtedy przez tą wojne, a co istotniejsze to jak
kanclerz pojawił się w tak zdeformowanej formie, to raczej każdy mu uwierzył na słowo, że to Jedi zdradzili i doprowadzili go do tego stanu, bo nikt inny nie byłby do tego zdolny. A to, że w sejmie nikt mu się nie sprzeciwił to mnie nie dziwi, tacy szybko znikali w tajemniczych okolicznościach. Ci co się z nim nie zgadzali po cichu utworzyli rebelie.
Fakt części drugiej nie pamiętam za bardzo, część pierwszą trochę lepiej (ale nie są to miłe wspomnienia) ale trochę sam sobie zaprzeczasz w tym poście. Z jednej strony wiedzieli, że kanclerza otacza ciemna strona, i że w senacie coś się dzieje złego a z drugiej strony cały ich plan zdobycia dowodów przeciwko Imperatorowi wyglądał tak - "Hej weźmy tego młodego szczyla, który jest na nas zły i jest przyjacielem kanclerza i karzmy mu śledzić faceta, w którego jest ślepo zapatrzony i ufa mu bardziej niż nam. Ten plan nie może zawieść." No i wiedząc to wszystko co wiedzieli nie podjęli żadnych prewencyjnych kroków żeby zabezpieczyć się na wypadek zdrady, która od lat wisiała w powietrzu?
Czy ja wiem, czy tak łatwo uwierzyć w to, że to oszpecenie jest sprawką Jedi? Mówimy o mega rozwiniętych technologiach z tysięcy światów - odrobina sceptycyzmu byłaby wskazana. W dodatku gdyby eliminował wszystkich niewygodnych senatorów to powinien był chyba zacząć od Padme (i zrzucić winę na Jedi - Anakin szybciej byłby jego) jako, że to ona w pierwszej części najbardziej mu pyskowała. Inna sprawa że w części trzeciej jest już postacią bez charakteru i pojawia się na ekranie jedynie po to żeby płakać i w końcu umrzeć. Widać kosmiczna ciąża odbiera rozum :(
Kto tam uważał, że Anakin jest zły na nich, a tymbardziej jakąś zdrade podejrzewał? Buntował się jak wielu uczniów, ale był ich uczniem, przyjacielem i o takie coś to go nikt nie posądzał, dopiero w końcówce było widać, że Anakinem kieruje strach i się za bardzo emocjonalny zrobił przez to i zaufania zbytnio w radzie nie miał. A kwestią istotniejszą było też to, że Jedi wierzyli w pełni w przepowiednie, a ona nie pozwalała nawet brać opcji zdrady pod uwagę. Powiedz mi tylko co Jedi mieli innego zrobić? Kanclerz był przyjacielem Anakina i mu ufał, mówił o wielu rzeczach, a dla rady była to idealna sytuacja, by lepiej go i jego zamiary wybadać.
Technologie rozwinięte były, ale powszechnie było wiadomo, że takie rzeczy to sprawka mocy, a nie akurat jakiejś tam super-hiper broni, której nikt na oczy nie widział. Poza tym kanclerz miał już taką władze, że nikt mu się nie chciał sprzeciwiać i brać w zbytnią wątpliwość to co mówi, a i jak już wspomniałem, pozbycie się Jedi było wielu na ręke.
Z tą Padme to chyba żartujesz, albo próbujesz przegonić inteligencje Palpatine'a (lecz bez skutku). Naprawde wierzysz, że jak by ją zabił i powiedział Anakinowi, że to Jedi ją zabili to on by mu uwierzył i się odrazu do niego przyłączył? A niby za co oni by mieli ją zabijać skoro byli strażnikami pokoju, a ona od zawsze była z nimi?
Anakin był Jedi i siedział po ich stronie, aż do samego końca, a główną przyczyną, że się odsunął była właśnie Padme. To obietnica jej uratowania i zbytnia emocjonalność Anakina były kluczem Palpa do sukcesu, ten nie mógłby chyba gorzej postąpić niż sam zabić Amidale, a wine próbować zwalić na Jedi, Skywalker nie był aż tak głupi, a Palpatine tym bardziej.
Na przykład trzymać Anakina z dala od Imperatora żeby go nie stracić? Wysyłać go na misje w najdalsze zakątki galaktyki, Ani przecież zawsze palił się do działania. Albo dać mu stopień mistrza skoro miał być tym, który wypełni przepowiednię to nie powinno to być faux pas.
Powszechnie było wiadomo... gdzie? Skąd? Zwykli śmiertelnicy raczej nie znają zastosowań mocy, a już na pewno Jedi nie są znani z tego, że okaleczają ludzi. Naprawdę nikogo nie zdziwiło, że po tysiącach lat stania na straży pokoju i porządku nagle ni z tego ni z owego postanowili zawładnąć galaktyką?
Skąd oni mogli wiedzieć, że stracą Anakina? Ten był ich zaufanym człowiekiem, przyjacielem i wybrańcem, takiej opcji jak zdrada raczej nie brali pod uwagę. Pisałem już o tym poprzednio.
Co do tej mocy to ludzie wiedzieli, że moc jest czymś ponadnaturalnym i daje ponadnaturalne zdolności, to im wystarczyło, żeby w to uwierzyć. Doszły jeszcze do tego inne aspekty, które zdecydowały o takim stanie rzeczy i o których już także pisałem.
1. Widac u kolegi braki w znajomosci oryginalnej trylogii. "Nie lekcewaz potegi ciemnej strony mocy" - Lord Sith jest jedna z najpotezniejszych istot we wszechswiecie i potrafi doskonale zamaskowac sie przed Jedi, a jego walka z nimi z racji tego, ze jest od nich silniejszy skonczyla sie tak jak sie skonczyla.
2. Kwestia gustu. Ja do tej sceny nic nie mam
3. To jest klasyczny konflikt wewnetrzny. Z czyms takim spotkasz sie nawet w literaturze. Poczytaj "Zbrodnie i kare" bedziesz tam mial dokladnie to samo wiec nie wiem czemu akurat na Gwizdnych Wojnach sie wyrzywasz. Zreszta kiedy ciemna strona ostatecznie w nim zwyciezyla nie mial juz zadnych skrupulow przed zabijaniem i dziwie sie jak nie mozna sie tego zwyczajnie domyslec. No coz, niektorzy widac maja opory.
4. Watek milosny musial zejsc na bok bo bylo duzo innych rzeczy do pokazania. Zreszta jej postawa to reakcja na zmiany wewnatrz Anakina.
1. Wciąż to naiwne bo jak został tylko Windu to się męczył (i de facto przegrałby gdyby nie Anakin) ale jak było 4 mistrzów Jedi to już żaden problem. Okazuje się, że "nec Hercules contra plures" to tylko wymysł i silnego przeciwnika zabić można jedynie w walce 1 na 1 (sic!).
2. Może i kwestia gustu ale moim zdaniem aktor do roli Imperatora został źle dobrany - jego mimika kojarzy się z wiedźmą z bajki, w ogóle jest nieco karykaturalny.
3. Przeczytałem "Zbrodnię i karę" bodaj cztery razy i nie wiem co to ma do rzeczy, ta książka jest wnikliwym studium psychiki, rozpisanym na najmniejsze detale, a w filmie zajmuje ok. 20 sekund. Rozumiem że zaszła w im przemiana wewnętrzna ale moim zdaniem jest bardzo słabo umotywowana i równie słabo przedstawiona a przez to mało wiarygodna (inna sprawa, że nie jest to film psychologiczny)
4. Ale mi tu nie o wątek miłosny chodzi tylko o samą Padme. Zobacz, że w pozostałych 5 filmach SW główne kobiece bohaterki Leia i Padme to silne i aktywne kobiety, sama Amidala potrafiła kierować polityką i armią a tutaj przechodzi obok wszystkiego.
no racja co do Padme. W pierwszej i drugiej części, tak smao jak Leia w orginalnej trylogi była młodą, mądrą, ambitną i zdolną wojowniczką. W trzeciej poprzez ciąże staje się słaba i bezbronna.
1.No cóż Imperator należał do 9 wielkich Sithów swoich czasów, jest tuż obok Nagi Sadowa, Exar Kuna i Dartha Bane-a więc dysponował na tyle wielkimi umiejętnościami żeby pokonać 4 Jedi, no i przecież był uczniem Dartha Plagueis-a. Nie zapominajmy, że potrafił rozpraszać mocą podczas walki przeciwników. Lecz też troche się z tobą zgodze, Mace Windu, Kit Fisto i Agen Kolar to wibitni szermieże I nie tak łatwo by było ich pokonać, co do Saesee Tiin-a raczej się nie dziwie bo on raczej stawiał na pilotaż.
2.Tu się z tobą zgodze.
3.Trzeba pamiętać, że wątpliwości miał odkąd przybył do zakonu, dodatkowo matka mu zmarła i w szale zabił Tuskenów, w taki sam sposób dostał ostrzeżenie o śmierci swojej żony, więc żeby ją ratować zaczął zabijać niewinne dzieci, no i jeszcze Imperator miał z nim kontakt od początku i Anakin stał się jego ,,pupilkiem'' więc uwieżył mu na słowo bo ciągle go ,,wspierał'' gdy rada go ograniczała.
4.Mam podobne zdanie, Amidala powinna być silna.
Jednak błędy zauważone przez ciebie jestem wstanie przeżyć, co najbardziej mnie raziło to, to że w tym filmie Generał Grevious jest byle płotką w starciu z Obi-wan-em. Generał Grevious jest istnym cudem cybernetyki, maszyną do zabijania, nadzwyczaj silnym i groźnym przeciwnikiem, nawet dla Jedi. Zabił wiele istot nawet się przy tym nie męcząc, za czasów jak nie był cyborgiem dowodźił armią, był znakomitym strategiem i miał duże doświadczenie w walce , zabił m.in. Adi Galli-e, Puroth, Waldan Bridger. W bitwie o Hypori walczył 6 na 1 + klony i kanonierka, i to z nie byle kim: Ki-Adi Mundi(ranny, prawdopodobnie by zginął gdyby nie elitarny oddział Muunilinst 10), Aayla Secura(Straciła przytomność, jednak przeżyła),Shaak Ti(Tak samo jak u Secury),K'Kruhk(Wszyscy myśleli, że nie żyje, ale wiadomo K'Kruhk jak to K'Kruhk ciężko go zabić), Sha'a Gi(Nie żyje),Tarr Seirr(Nie żyje),Alpha-77 i jego komandosi(połowa nie zyje). Pokonał Durge'a, który jest praktycznie nieśmiertelny i Ventress, która jest zabójczynią, a w Zemście Sithów jest wymoczkiem, którego może pokonać byle Kenobi.
I jeszcze jedena uwaga odnosząca się do całej sagi - twórcy nie potrafią wykorzystać pełnej potęgi mocy, Skywalker jest wybrańcem, ale po nim nie widać tej potęgi, Stalkiler się wydaje mocniejszy, albo Darth Nihilus, seryjnie muszą bardziej poprawić Star Warsa.
1. To jakimi oni byli szermierzami, i w ogóle kim byli nie wynika z filmu. Do takich ocen trzeba przeczytać książki, a większość widzów ich nie zna. Ja przeczytałem kiedyś chyba trzy ale to było wieki temu i nawet nie pamiętam jakie. Tak czy siak karykaturalnie wygląda dla mnie jak walcząc z 4 mistrzami Jedi Imperator wymiata, ale jak zostaje z jedym tylko to przegrywa!
3. No właśnie miał wątpliwości, był młody i zapalczywy i jest pupilem Imperatora - tyle mistrzowie, a już na pewno Obi-Wan powinni wiedzieć po tylu latach. A wszystko to czyni z niego niepewnego szpiega i w najlepszym wypadku - materiał na podwójnego agenta. Jak na ludzi, których atutem jest mądrość (choćby Yoda) to nie było to najmądrzejsze posunięcie.
Grevious w ogóle w filmie wygląda jak pokręcony ludzik Lego, w dodatku jest cyborgiem który kaszle i wygląda jakby się miał w każdej chwili przekręcić. Znowu nie wiem jak było w książkach ale w filmie nie budzi bynajmniej szacunku.
1.Nie wynika z filmu czy byli dobrymi szermierzami, ale do pojmania samego Imperatora nie posłali by frajerów. Pierwszego Agen'a Kolar'a zabił z zaskoczenia, Saesee Tiin lepiej radził sobie w przestrzeni, Fisto miał zamglony umysł a Mace pod koniec zaczął wygrywać bo użył swojego ostatecznego stylu Vaapad.
3. Anakin nie był pupilem Imperatora, rada poprostu go ograniczała i zaczeła go uważać za pupilka, Yoda od początku coś próbował przewidzieć, ale Imperator postawił blokade a Kenobi już z nim kilka razy chciał pogadać, ale Anakin walnął blokade i powiedział, że da sobie z tym rade.
Grevious kaszlał bo Lucas chciał, żeby miał charakterystyczną ceche(jak np. Vader ma oddychanie) a wyjaśnienie jest takie, że Grevious kaszlał bo miał problemy z cyborgizacją a podczas porwania Kancelarza Windu mu zmiażdżył korpus, co pogorszył stan i Grevious musiał zmienić protezy na takie jak u pokręconego ludzika Lego. No w filmie nie pokazał klasy, a taka fajna postać. Walcząc 6 na jednego nie używał nawet dodadkowej pary rąk. Mam nawet cytat -,,Jedi! Jesteście otoczeni! Wasza armia została zrównana z ziemią! Pogódźcie się teraz z Mocą, bo to wasza ostatnia okazja! Lecz wiedzcie, że ja, Generał Grievous, nie jestem całkowicie pozbawiony litości. Zapewnię wam śmierć godną wojownika! Przygotujcie się!"- widać, że potrafił zastraszyć, -,,Uciekajcie Jedi, uciekajcie! Tylko odwlekacie to, co nieuniknione."- filmowy nie ma szans z tym.
Kolego, zgadzam się z Tobą w 100%, cała nowa trylogia jest naciągana i dziecinna. Lukas spaprał wszystko w wielkim stylu, ale to akurat temat-rzeka... W ogóle to co wypisują tutaj co po niektóre nerdy podchodzi już pod fanatyzm i schizofrenię, sam jestem fanem SW, ale kurde, nie aż do tego stopnia o_O
1. Dlaczego klony tak łatwo pozabijały Jedi? Tak jak napisali inni, efekt zaskoczenia. Po drugie - było ich więcej, znaaaacznie więcej. Mogliby ginąć setkami i nachodzić Rycerzy w nieskończoność, aż ci opadliby z sił. Po trzecie, najważniejsze - widzieliście, z jakiej broni strzelały klony? Ich lasery są cienkie i szybkie, dużo trudniej je odbić mieczem świetlnym niż strzały droida (mnie zawsze zastanawia, dlaczego podczas wojen klonów droidy wciąż wyposażano przeciwko Jedi w te same kiepskie karabinki strzelające bardzo grubymi laserami, wręcz idealnymi do precyzyjnego odbicia w strzelającego). Natomiast dlaczego Palpi wygrał starcie 4:1? Agen Kolar zginął z zaskoczenia. Tiin, zaraz po nim, bo z całej czwórki jako jedyny był kiepskim szermierzem. Pozostali stali i patrzyli na to, gdyż w pierwszej chwili nie wiedzieli, jak się do niego zabrać, by nie skończyć jak tamci (szarża raczej nic by tu nie dała). Kit Fisto nawet się bronił, ale miał niekorzystną pozycję - korytarz był zbyt wąski, by móc skutecznie manewrować i kontrować ataki. Dlatego zginął. Zaś Windu wygrał, bo jako jeden z nielicznych Jedi dorównywał siłą Palpatinowi. Tak na marginesie najlepszą brygadą do walki z nim byliby Windu, Quinlan Vos (zabił Sorę Bulq, prawą rękę Dooku), Dass Jennir (ten to był kozak) i Shaak Ti (jednakże była wtedy ranna).
2. E tam. Wszyscy czepiają się niesamowicie tego Christiansena, a prawda jest taka, że zagrał niemrawo, bo postać młodego Anakina MIAŁA być niemrawa i lekko emo-ciotowata, tak dla kontrastu do wizerunku Vadera ze Starej Trylogii. Wielu ludzi tego nie rozumie, ale działa to na tej samej zasadzie, co przesadne czepianie się, że postaci wygłaszają głupie kwestie. "-Jesteś taka piękna" "-To dlatego, że jestem zakochana." "-Nie, bo to dlatego, bo ja jestem zakochany w tobie." Myślę, że Lucas doskonale wie, że brzmi to cokolwiek głupio, ale najzwyczajniej w świecie CHCIAŁ żeby to tak brzmiało, żeby pokazać, że młodzi, zakochani ludzie potrafią być sobą tak oszołomieni, by wyrażać swoją miłość poprzez gadanie takich niezobowiązujących głupot - to z kolei wskazuje na niedojrzałość emocjonalną i powierzchowność ich (rzekomo) wielkiego uczucia. Moim zdaniem aktorstwo nie jest może rewelacyjne, ale na pewno nie jest wcale złe. A argument o minach podczas walki na miecze świetlne jest już z twojej strony przesadą - ciekawe jaką ty byś zrobił, gdybyś w chwili wielkiego wysiłku fizycznego próbował powstrzymać przeciwnika, którego nienawidzisz, który zabił trzech twoich koleżków i który stara się uciąć ci głowę, a jednocześnie znajduje się tuż-tuż obok ciebie? To samo z Palpatinem, poza tym fragmentem o zabiciu koleżków.
3.Mnie tak jego rys psychologiczny przekonał. Był głupi, nierozsądny, więc nie działał logicznie. Najpierw wysapał "co ja zrobiłem" (reakcja prawidłowa), a potem pod wpływem chwilowego szoku, a następnie spaczonej kłamstwem Sidiousa chłodnej kalkulacji uznał, że nie ma szans, by zostać z Zakonem Jedi (bo zabiją go za udział w zamordowaniu Windu), że Palpatine jest jego jedynym przyjacielem i że tylko on może ocalić jego kobietę. Uznał zatem, że idąc tą drogą nie ma już nic do stracenia - bo brak mu alternatywy.
4. Częściowo odsyłam do punktu drugiego - była niepotrzebna, bo taka miała być. Gdyby nie miłość Anakina, Padme byłaby na tym etapie historii kompletnie zbędna dla fabuły i dla galaktyki. Anakin nie łamałby reguł Zakonu, nie przeszedłby na ciemną stronę mocy, Jedi wykryliby Sitha i wcześniej czy później sami wygrali wojnę z Separatystami. Jednak cały misterny plan rozbił się właśnie o nią - Skywalkera pochłonęło "coś" niepotrzebnego, zbędnego dla jego statusu quo, osoba będąca pozornie nieszkodliwą, acz samym już swoim istnieniem poważnie mącącą mu w głowie. To też całkiem trafne ukryte przesłanie filmu - nie pozwól by sprawy mniejszego kalibry (życie jednej osoby) przesłoniły ci czegoś poważnego (życie miliardów mieszkańców Galaktyki).
Ja Zemście Sithów daję 10/10. Między innymi za wspaniały świat przedstawiony - także na "trzecim planie" całej historii (wystrój wnętrz, statki, dziesiątki barwnych postaci w tle).
Jeżeli chodzi o team do zabicia Palpatin'a to Vosa'a zamieniłbym na Ki-Adi-Mundi'ego albo Luminare Unduli ewentualnie na T'ra Saa'e Vos miał zbyt wielkie problemy z ciemną stroną i Imperator mógłby to wykorzystać.
Przecież każde z tutaj wymienionych i tak nie dorasta do pięt Kolarowi, Tiinowi czy Fisto jeśli idzie o umiejętności w walce. Pomysł ze zmienianiem kogokolwiek zresztą średni, bo ekipa Mace'a była najlepszą z możliwych (nie licząc oczywiście Yody i Kenobiego). Do tego walczyli razem już wcześniej i byli zgrani. Jeśli oni nie dali rady, to pozostali jedi też by raczej nic nie dali.
Kolar byl dobry, Fisto nie najgorszy, ale Tiin lepiej sobie radzil pilotarzu, Mace go wziol bo byl pod reka. Prawda jest taka, ze Yoda nie byl mistrzem szermierki bo zaniedbywal treningi walki, on tylko siedzial rozmyslajac i uczyl mlodzikow podstaw a Kenobi wymiekl by w walce z Jennir'em czy Tholme. Najlepszy team to An'ya Kuro, Mace Windu, Tholme, Agen Kolar (dalbym za niego Dooku jak by nie byl martwy/po ciemnej stronie).
Jakikolwiek argument na cokolwiek z tego co piszesz? :)
Yoda nie był mistrzem szermierki? To kto był jeśli nie on? Windu? Komentarz Lucasa do filmów - "Ataku klonów" konkretnie - był taki, że Mace to najlepszy szermierz po Yodzie wśród jedi (a więc z prawdopodobnym wykluczeniem Dooku, Sidiousa i Anakina z ROTS, choć nie zakładam, ze oni byli lepsi). Windu rozbroił Palpatine'a, ale Yoda także tego dokonał (udowodniłem to w temacie Yoda vs Sidious). Windu nie mógł zdobyć przewagi nad Dooku w pojedynku, Yoda mógł. Yoda i Dooku to jedyni jedi, którzy pokonali Mace'a w sparingu (wookiepedia), Windu być może też ich pokonał, ale nie wiadomo. W okresie Wojny Klonów Dooku jest określany jako najlepszy (w domyśle najpotężniejszy) uczeń zakonu jedi pod kierunkiem Yody ("Yoda: mroczne spotkanie"). Również wookiepedia wskazuje, że szermierka Dooku, Yody i Mace'a stała na jednym poziomie.
Tholme walcząc ramię w ramię z Bulqiem przegrał z Dooku (tracąc nogę i oko). Potem uciekał przed Bulqiem (seria komiksów Republic, ale numeru teraz nie pamiętam) nie będąc go w stanie pokonać. Za drugim razem ratował go Vos. Vosa też nie pokonał (chociaż pewnie nie chciał go skrzywdzić).
An'ya Kuro? A pokazała cokolwiek, co stawia ją przed Kolarem, Tiinem czy Fisto? Bo jakoś nie pamiętam nic takiego (jedynie pojedynek z Vaderem, ale dobra umiejętność panowania nad roślinnością to trochę mało. I w niektórych miejscach bezużyteczne.
Jennir? Kenobi pokonał Skywalkera, bez trudu redukował dłonie Grievousowi, a Mace określił go jako "wielkiego mistrza klasycznej formy (Soresu)". Więc jakiś argument na to, że Jennir przekraczał umiejętnościami przeciętnych mistrzów czy silnych rycerzy proszę.
Skoro tak uparcie unikasz Tiina, to może Drallig? Ale ci mistrzowie naprawdę nie byli tacy mocni, kiedy spotykali naprawdę silnych przeciwników (Fisto, Kolar, Tiin vs Sidious; Bulq, Vos czy Tholme vs Dooku; Cin Drallig vs Anakin... nie wspominając że nawet kogoś takiego jak Kit mogła pokonać Ventress).
Podczas pojedynku Mace vs Sidious nie wygladalo mi na to zeby morale Imperatora spadly tak szybko po tym jak zabil 3 Mistrzow Jedi, widac bylo ze specjalnie dal sie rozbroic zeby zobaczyc decyzje Anakina. Nie zapominaj, ze historie ze Star Wars'a sa czesto sprzeczne i trzeba ustalac kanon, dodatkowo dochodzi serial wojny klonow i wszystko w nim co Lucas uzna jest prawda i trzeba anulowac wczesniejsze historie.
Moja czworka jedi nie do konca musialaby tak oficjalnie wkraczac, Tholme ma kamuflaz tak jak An'ya Kuro, mozna by tez wywlec Sidious'a na zewnatrz aby dac im wieksze pole do popisu. Kuro wziolem tez dlatego ze miala najwiecej stycznsci z ciemna strona, a ktos taki by sie przydal.
Popatrz na bitwe o Hypori, Grevious sam pokonal 6 jedi + klony, klony ARC i kanonierka. I jedi nie byle jakich Ki-Adi Mundi, Shaak Ti, K'Kruhk, Aayla Secura, Sha'a Gi(to akurat cienias) i Tarr Seirr(srednio walczyl). General byl silny jak cholera, dodatkowo mial umysl stratega i doswiatczenie w walce, pokonal Ventress i Durge'a w walce 2 vs 1. To byla maszyna do zabijania nawet porwal Kancelarza prosto z pod nosa jedi, a tu w filmie zrobili z niego cieniasa, byle kenobi go pokonal i jeszcze uciekal przed nim. Grevious zawsze byl silny tylko w filmie i wojnach klonow zrobili z niego slabego tchorza. Jennir byl swietnym agentem wiec pasowal by do tego teamu, za to Kenobi poszedl by na niego od frontu i pierwszy by zginol.
Team do pojmania kancelarza zmienia swoja sile w zaleznosci od sposobu wkroczenia do akcji.
"Nie zapominaj, ze historie ze Star Wars'a sa czesto sprzeczne i trzeba ustalac kanon, dodatkowo dochodzi serial wojny klonow i wszystko w nim co Lucas uzna jest prawda i trzeba anulowac wczesniejsze historie."
"Grevious zawsze byl silny tylko w filmie i wojnach klonow zrobili z niego slabego tchorza."
Czy ktoś tutaj sobie sam nie zaprzecza? Ok silnego Grievousa przedstawia nam jedno źródło - cartoonowe Clone Wars (no i ewentualnie komiks na podstawie tego serialu, ale to nie ma znaczenia). To jest Grievous nierealny, który tak naprawdę nigdy nie istniał, co pokazał film. Za to słabszego Grievousa kreują filmy, książki i TCW. Filmy to produkt samego Lucasa, TCW ma jego wyraźny wkład. Książki bazują na wytycznych z Lucasarts. Pod względem stopnia kanoniczności cartoony są na równi z książkami i komiksami, a niżej od TCW, filmów, przewodników czy nowelizacji. A więc nie jarałbym się zbytnio Grievousem, bo poza kreskówką nic nie pokazał (nic na miarę jego legendy oczywiście, bo różnych jedi zabijał. Ale nie najlepszych).
"Jennir byl swietnym agentem wiec pasowal by do tego teamu, za to Kenobi poszedl by na niego od frontu i pierwszy by zginol." - Co to w ogóle za przypuszczenie? Kenobi był jednym z bardziej cierpliwych jedi. Samym sprytem wygrał z Anakinem, który miażdżył silniejszych jedi, niż ci przez Ciebie wymienieni.
A team nie robił różnicy. To nie jedi mieli inicjatywę. Sidious znów zaatakowałby, tak jak to zrobił, i raczej nikt by mu się nie przeciwstawił. Skoro mocniejsi wojownicy nie mogli, to słabsi tym bardziej. W walce z takim przeciwnikiem jak Sidious, kamuflaże nie mają znaczenia. On by ich wyczuł mocą.
Czlowieku wiekszisc komiksow pisze, ze Grevious byl silny, od poczatku tworcy pisali, ze bedzie niezniszczalny, suerszybki itp> i wlasnie to dostalismy w Generał Grievous (komiksy) bezz problemu wchodzi na statek, zabija wszystkich, zabiera dzieci i idze dalej, pod koniec nawet wybuch go nie zabil. Adi Gallia dluga czlonkini rady nie byla dla niego problemem. W komiksach jest wlasnie silny, nawet w ksiazce cos wiecej potrafil natomiast w filmie Lucas uznal, ze nie mozna sie z nim tak dlugo cackac i go szybko usmiercili, a wojny klonow poszly tym tropem i mamy sabego Greviousa.
Koncowka tej walki nie byla zbyt ekscytujaca, musieli to szybko zakonczyc Anakin skoczyl i Kenobi go sciol. W walce z Maul'em jakos nie pokazal tej cierpliwosci, ale spoko mlody byl a gdy walczyl z Durgi'em tez jakos taj cierpliwosci nie widzialem. Gdy cos zbyt dlugo dreczylo Obi-Wan'a on tracil ta cierpliwosc, w walce z Anakinem tylko go podpuscil zeby skoczyl. Jennir o wiele cierpliwszy, wymien jakich mocniejszych jedi niz tych ktorych wymienilem pokonal Anakin, no chyba ze liczy sie Darth Vader, ale anakin w trojce nic nie pokazal.
Team robil roznice, kazdy jedi inaczej by to rozegral. Skoro kamuflaz nie ma znaczenia(chociaz ten Sidiousa niezly) tak wiec nie uzywali by go, ale oni nie byli glupi, w zemscie sithow wchodzi 4 jedi a Imperator w 5 min rozwala wszystkich, moj team raczej mialby przygotowane pare sztuczek, jak zawsze. Walka z niem nie do konca musi wygladac tak jak na filmie.
Słabszy Grievous nie oznacza beznadziejny. Wciąż może wygrać z większością jedi. Problem w tym, że ludzie stawiają go nad mistrzami (tymi najsilniejszymi) tylko dlatego, że jedna kreskówka za dobrze go pokazała. Adi Gallie zabił podstępem, z Fistem nie dał rady, z Kothem mógłby nie dać rady (pomogły mu droidy, a Koth miał zranioną prawą rękę), z Ventress nie dał rady (TCW to wyższe źródło niż komiks na podstawie kreskówki - ewentualnie można założyć, że na początku był lepszy, ale Ventress stała się z czasem potężniejsza). Dooku stwierdza (w LoE), że jedi jak Cin Drallig, Kenobi czy Windu to za wysokie progi dla Grievousa.
"Koncowka tej walki nie byla zbyt ekscytujaca" - jak dla kogo.
Jeszcze raz zapytam: co takiego Jennir pokazał, aby było to coś więcej niż Twoja sympatia do niego?
A co do Anakina: źle to ująłem. Miało być wojowników.
Zabił Dooku, pokonywał Ventress przy niemal każdej okazji (czego bardzo wielu jedi nie mogło dokonać, chociażby Kenobi czy Fisto), zabił wspomnianego Durge'a, bez większych problemów pokonał Dralliga (hologram w ROTS + nowelizacja).
A team Windu poszedł tam w ciemno? To nie był zbiór przypadkowych jedi, oni już razem współpracowali podczas wojny. W nowelizacji Yoda stwierdza, że Windu potrzebuje mistrzów do pomocy w aresztowaniu Sidiousa. Windu odpowiada, że wybrał najlepszych (z możliwych w tamtej chwili). A więc Tiin, Kolar czy Fisto wypadali lepiej do Dralliga czy Ti. Agen i Kit byli uważani za wybitnych szermierzy. Tiin także, chociaż rzeczywiście z tych 2 wypadał w szermierce słabiej. Był za to świetnym telepatą. Każdy jedi na tym poziomie miał swoje talenty. Tylko że one przestawały mieć znaczenie, kiedy spotkało się kogoś o kilka klas lepszego.
Nie opieram sie tylko na kreskowce, tam tylko pokazali kilka super ujec z nim, ale widzisz ze w jednym zrodle Grevious jest silny a w drugim to cienias. Popatrz na to z tej strony, do generala cyborga nie wybrali by przeciez kogos slabego, chociaz jest duzo zrodel o tym. Wlasnie wiekszosc ludzi za bardzo opiera sie na wojnach klonow i filmie, a za malo na komiksach i znizaja Greviousa do tempego cyborga. Adi Gallia nawiazuje do tego co napisalem wczesniej, on byl podstepny i cwany, dlatego ona zginela, a w filmie pokazal amatorke. A Ventress jak widac szybko sie uczy, i jest coraz to niebezpieczniejsza, dala rade zabic Fay. Ostatecznie mozna stwierdzic, ze General Grevious miewal czasem dobry dzien i byl mocny, a czasem zly i byl slaby.
Koncowka dlatego mnie nie zaszokowala poniewaz liczylem na cos w stylu wybuchu mocy ktory moglby doprowadzic Anakina do takiego stanu, a tu Kenobi mu odciol nogi i reke, a podem zostawil go na smierc.
Jennir zyskal moja sympatie, po przez swoje umiejetnosci, zachowanie, i te wszystkie jego ,,perypetie''. Podczas gdy Kenobi i inni jedi siedzieli w ukryciu on walczyl z Imperium, byl dobrym szermierzem i nie jest taki ,,ulomny'' jak A'Sharad Hett. A teraz ja zapytam co takiego Kenobi pokazal, aby bylo to cos wiecej niz Twoja sympatia do niego?
Pokonanie Dooku to duzo, ale Hrabia dawal mu chyba troche fory, chociaz sie liczy. Anakina moge porownac do Ventress oboje stracili bliskie sobie osoby, oboje byli jedi ale skonczyli po ciemnej stronie, i oboje szybko sie rozwijali. Durge praktycznie niezniszczalny, zabil wielu jedi i prawie zalatwil Kenobiego na Ohma-D'un .Anakin go pokonal(niezle to wymyslil) ale ty tez chyba widzisz sprzecznosc, Skywalker wydaje sie byc super silny, a w Zemscie Sithow, prawie umarl, mozna to tlumaczyc ze byl zaslepiony nienawiscia, ale to zbyt wielka niestycznosc jak dla mnie.
Sidious byl ,, pierwsza liga'' wkoncu uczen Dartha Plagueisa i oszukal cala galaktyke, ale wtedy sadze ze jeszcze dalo by sie go pokonac, Sidious podczas aresztowania mial tylko jeden cel przezyc. Ale nie bylo wielu jedi bo na misjach, a wiec zgadzam sie wybral najlepszych, ale gdyby byla mozliwosc sadze ze wybral by innych. Mace wybral Kita, Agena i Tinna poniewaz jak wspomnieles wczesniej wspolpracowali np. przy weliminowaniu odlamu gildii Karmazynowa Nowa. Ale nie uwazasz, ze gdyby wszyscy jedi byli obecni wybral by innych.
To chyba normalne że filmy i TCW traktuje się poważniej - taki jest po prostu ich status. A Grievous jest taki, jakim chciał go widzieć Lucas. Jest niezłym taktykiem i cholernie podstępnym wojownikiem. Ale jakaś wielka potęga, typu bezproblemowe pojedynkowanie się z pięcioma silnymi jedi to już nadinterpretacja. No, chyba że uznamy że ta piątka < Fisto, Ventress czy Kenobi. Ale to trochę bez sensu. Ja bym wolał Hypori pamiętać jako popis taktyczny Grievousa i pokonanie przez niego 5 wyczerpanych jedi. Świetnych, ale wyczerpanych. Inaczej ta walka w ogóle nie będzie mieć sensu.
Jeszcze raz podkreślę, że się zgadzam - Grievous to cholernie podstępny typ. Adi zabił podstępem, Nahdara w podobny sposób. Z Ventress praktycznie przegrał pojedynek, ale dzięki sprytowi i nieuczciwym zagrywkom (posługując się robotami) uczynił Ventress niezdolną do walki, a sam wygrał bitwę o Dathomir.
Co do Kenobiego - średnio go lubię, jest mi raczej obojętny. Co pokazał? Wytrzymał długi pojedynek z Anakinem i go wygrał, uciął rękę wspomnianemu Hettowi, zabił Grievousa, był niedoścignionym mistrzem Soresu w całym zakonie, a Windu określał go jako "wielkiego mistrza klasycznej formy". Zresztą nawet jako uczeń był w stanie chociaż przez moment walczyć z Maulem jak równy z równym, a potem go zabił (chociaż to nie był typowy wyznacznik siły).
Wydaje się, że Anakin rozwijał się jednak trochę szybciej od Asajj. No i nie pamiętam czy kiedykolwiek z nią przegrał (chociaż bywało ciężko). A pokonanie Dooku to coś, do czego większość Mistrzów - nawet z rady - nie była zdolna. I nie ma tu żadnej sprzeczności, bo nie jest tak że komiksy go kreują na silnego, a film robi odwrotnie. To właśnie w filmie Anakin zabił Dooku i Dralliga. A z Obi-Wanem przegrał bo faktycznie był zaślepiony, były mistrz go znał (z wzajemnością, ale Anakin raczej z tego nie korzystał) i ostatecznie wygrała taktyka a nie potęga. Gdyby ich postawić na środku pustyni na Tatooine, to zwycięzca byłby raczej oczywisty. I nie byłby to Kenobi.
Sidious miał inny cel - sprowadzić Anakina na ciemną stronę. Gdyby chciał, mógłby od razu wysłać na świątynię armie klonów. Mógłby też tak wszystkim pokierować, aby do stworzenia armii klonów nie doszło. Zanim ta cała wojna się zaczęła Sidious już znał jej wynik. A w międzyczasie budował Gwiazdę Śmierci. To co się wydarzyło dokładnie obejmowało jego plan. Mógł sobie nawet pozwolić na udawanie słabego pod koniec walki z Windu (po przegranym pojedynku na miecze). Znał Anakina lepiej niż on sam, i doskonale wiedział jaki będzie wybór Anakina. A Anakin tego wyboru dokonał już w "Ataku klonów", kiedy wziął z Padme potajemny ślub.
Tych czterech (z Mace'em) Stover określił jako "czterech największych fechmistrzów jakich wydał zakon jedi" (chociaż to pewnie przesada). Kolar i Fisto zaprezentowali umiejętności. Tiin z drugiej strony nigdy nie pokazał się jako słaby wojownik (nie licząc starcia z Sidiousem).
Zauwaz, ze Anakin w TCW jest o wiele slabszy niz w filmach czy komiksach. Jest silniejszy niz Ventress, ale jak na wybranca mocy nie widac tej potegi po nim. Jednak TCW nie jest takie do konca zle podoba mi sie pomysl z Savage Opressem i przypadla mi do gustu postac Pong'a Krell'a(szkoda ze zginol).
Maula zalatwil ale przez nagly przyplyw gniewu, ale dalej mnie razi ze Maul szkolony wiele lat w celu zabijania jedi daje sie pokonac padawan'owi.
Sidious mial za cel sprowadzic Anakina na ciemna strone, poniewaz musiel sobie znalezc nowego ucznia, ale nie uwazasz ze priorytetem wtedy bylo przezyc i nastawic wszystkich przeciwko jedi.
Mam zamiar stworzyc ranking postaci SW, jest on ogolny i zalicza sie do niego wszystkie postacie ze wszystkich okresow. Licza sie umiejetnosci z calego ich zycia, chcialbym poznac twoje zdanie na temat tego rankingu i najmocniejszej postaci.
Myślę, że los się głupio złożył, bo gdyby Yoda by wtedy był razem z Windu, to by Sidious przegrał. A nawet gdyby chociaż jeden z tych Jedi, których wziął WIndu ze sobą przeżył do wejścia Anakina to też by mu się nie udało zabić Windu. A Windu się w ogóle głupio i nieostrożnie zachował. Pomimo tego, że kazał Anakinowi siedzieć w świątyni, to ten przychodzi. Chyba już wtedy powinien nie spuszczać go z oka i jak Anakin wyjmował miecz, to powinien go zablokować. W ogóle po co on podnosił miecz tak wysoko? Wystarczyło przyłożyć do gardła albo przebić pierś(tak jak zrobił to Grievous z Shaak Ti albo tym grubasem z TCW).
A pamiętacie scenę z ataku klonów gdy Dooku chce zabić Obiego? Też podnosi miecz jakby go chciał przeciąć wpół(równolegle do ciała, kompletnie bez sensu) zamiast prostopadle do ciała, tak jak zawsze robili szermierze. To chyba było tylko po to żeby Anakin mógł zablokować cios, nie widzę innego wytłumaczenia. Podobnie zrobił Grievous gdy chciał zabić Rexa.
Widzisz jest 7 kategori stylow walki na miecze swietlne:
Forma 0:
- Podstawowe ruchy
Forma I:
-Shii-Cho
Forma II:
-Lus-Ma
-Makashi (uzywal jej Dooku)
Forma III:
-Soresu
Forma IV:
-Ataru
-Sokan
Forma V:
-Shien
-Djem So
Forma VI:
-Niman
Forma VII:
-Juyo
-Jar'Kai
-Trispzest
-Vaapad(Mace ja wymyslil z Sora Bulq, uzywal jej w walce z Imperatorem)
-Teräs Käsi
I po co ja to pisze? Kazda technika ma charakterystyczne ciosy, ruchy itp. Dlatego oni tak sie cackali z zabijaniem. Jezeli nie podniesiesz tak wysoko miecza nie zdazysz zablokowac, przeciwnika i przegrasz. Takie sa zasady stylow, jak cie to interesuje to mozesz poczytac wiecej na ten temat.
Nie bardzo kapuję co to znaczy "nie zdążysz zablokować przeciwnika". Przecież on jest bezbronny i ranny, nic by nie zrobił. Dla mnie to dziwne. Po co zamachiwać się tak? I to jeszcze nie prostopadle do ciała tylko równolegle?
A Sidious miał naprawdę sporo farta. Zastanawiam się co by było gdyby Yoda nie poleciał na Kashyyk albo WIndu zachował większą ostrożność.
Widzisz Makashi ma duzo gracji i Dooku to wlasnie w tym lubil perfekcje.
Zaluzmy, ze w momecie kiedy Sidious lezy i Windu wlasnie chce go zabic - Mace i tak by nie wyglal, poniewaz Imperator mial wszystko pod kontrola i poprostu by zabil Windu. On caly tan teatrzyk odstawil tylko po to aby Anakin przeszedl na ciemna strone. Gdyby Yoda tam byl to i tak by przegrali. A teraz sprawa zamachow miecza, walczysz przeciwnik jest rozbrojony, idziesz odrazu z udezeniem na front a ten cie blyskawica albo mieczem (przyciagnietym)walnie. W momecie uniesienia masz tzw. wolna strefe i odpierasz wszystko. Jak sie interesujesz to poczytaj na necie.
"Myślę, że los się głupio złożył, bo gdyby Yoda by wtedy był razem z Windu, to by Sidious przegrał."
Widzisz, to nie los się głupio złożył. To była rozgrywka taktyczna między Sidiousem a Radą Jedi. Sidious rozpętał wojnę która pochłonęła życie setek, jeśli nie tysięcy jedi (na samym Geonosis zginęło około 180). Najprawdopodobniej czekał by znacznie dłużej z finałem, gdyby nie to, że jedi znaleźli jego trop (szczerze polecam Ci "Labirynt zła" Jamesa Luceno - zrozumiesz wtedy dużo więcej rzeczy, i to jak płytka jest wersja ataku na Courscant przedstawiona w kreskówce. A książkę łatwo ściągnąć w języku polskim z warezów). Musiał uciekać z Courscant, a dzięki nieświadomej sugestii Hrabiego Dooku zrozumiał, że to pora wkroczenie w ostatni etap planu. Zorganizował więc własne porwanie, i dzięki temu mógł opuścić Courscant i jednocześnie bardzo spowolnić śledztwo jedi. Jedna rzecz w planie się nie udała - Obi-Wan przeżył, a Anakin nie oddał się do końca ciemnej stronie. Żeby kupić sobie więcej czasu, postanowił że dopóki Grievous żyje, to wojna się nie skończy. Samego Generała i Radę Separatystów ukrył na odległych planetach. Jedi nie mogli sobie pozwolić na kolejne miesiące - a może i lata - wojny, bo ginęło zbyt wielu jedi; z czego Sidious zdawał sobie sprawę. Jedi podejrzewali też, że zaatakowanie Cpurscant było aktem desperacji (i mieli rację) i postanowili naciskać dalej. Aby wywabić Sidiousa z ukrycia i zachęcić go do ujawnienia się, jedi postanowili że Yoda wyjdzie z planety i wróci w dogodnym momencie. Gdyby nie zdążył, to nadal na Courscant znajdowali się najpotężniejsi jedi (Skywalker, Kenobi, windu, Kolar, Fisto...). Polecili również Skywalkerowi szpiegować Palpatine'a. A i podobnie zrobił kanclerz - wprowadził Anakina do Rady, aby wiedzieć co się tam dzieje (w Anakinie czytał jak w otwartej książce, bez trudu domyślił się że Anakin ma go szpiegować). Dzięki temu mógł też pilnować, czy jedi nie znaleźli się zbyt blisko znalezienia Grievousa. Kiedy Yoda odleciał to Sidious się ujawnił - to był błąd na który czekał. Nie potrzebował już Grievousa, a i chciał żeby jedi poczuli się zbyt pewnie, więc ujawnił miejsce jego pobytu. Ujawnił się Anakinowi wiedząc że ten nie może go zabić, ani dopuścić do jego śmierci. Sprowokował jedi do ataku, po czym zabił trzech z nich, aby sprowokować Windu. Tu jednak kolejny raz plan się sypał, bo Windu sprowokować się nie dał - po wygranym pojedynku aresztował kanclerza. Ten wiedział, że Anakinowi to na rękę - Anakin nie mógł jedynie dopuścić do jego śmierci. Gdyby bał się o wolność Palpatine'a, to nigdy by go nie wydał. Aby zmusić Windu do jeszcze głębszego zanurzenia się w Vaapadzie i zwiększenia na niego wpływu ciemnej strony, Sidious zaatakował błyskawicami. Wtedy Windu stracił już kontrolę i w gniewie chciał Sidiousa zabić. I właśnie w tym miejscu Sidious osiąga zwycięstwo - Anakin go ratuje, zostaje wydany rozkaz 66, a jedi zostają wybici niemal co do jednego.
Jak widzisz, los nie miał tu nic do rzeczy. To była jedynie rozgrywka między Jedi a Sithami.
Zreszta jaki jest twoj ulubiony styl i zapraszam do tworzenia rankingu postaci SW. Kto powinien byc na 1 miejscu twoim zdaniem?
Moja orientacja jest tylko do filmów i TCW. Szkoda, że nie znam więcej, ale nigdzie tego nie dostanę, a nie chcę kupować książki wyrwanej z serii, bo nie wiem kiedy jest pocżątek a kiedy koniec. Ale bardzo bym chciał przeczytać wszystkie książki Star Wars i komiksy:)
Moim zdaniem na 1. miejscu powinien być Grievous za oryginalność i niepowtarzalność w żadnym innym dziele/filmie. Mnie on zachwycił od samego początku.
2. A jeżeli chodzi ci o najpotężniejszego, to z mojego rozeznania jest to Windu(mógł sprawę zakończyć gdyby nie poczuł się zbyt pewnie)
Jezeli chcesz sie dowiedziec wiecej o SW poczytaj na ,,Bibliotece Ossus'' jest to najwieksza wiki o SW w Polsce i chyba 4 na swiecia. Mozesz tez popatrzec na ,,Bastion Polskich fanow SW''. Ja osobiscie kupuje miesieczniki SW (w kazdym kiosku) masz tam na 1 str. pokazane tytuly historii i w jakim odstepie czasowym.
1. Tez lubie Greviousa ( ogladnij sobie ,,battle of hypori'' cienka animacja ale grevious daje czadu jak w komiksach. Wiesz na 1 miejscu musi byc naprawde potezna osoba i dobrze by bylo jakbys sie zapoznal z innymi zrodlami SW niz filmy.
2. Zasmuce cie Windu by i tak przegral i jego umiejetnosci w tej walce nie mialy znaczenia.
Nie no, Sidious na miecze znowu taki potężny jakiś nie był(dość głupia ta scena, gdy zabija trzech bez problemu). WIndu go pokonał, gdyby Anakin nie przyszedł, to by go aresztował, a nawet potem wystarczyło tylko nie spuszczać go z oka. Palpatine by zginął, a jakby Anakin zaatakował Windu i ten odbił atak... Ciężko powiedziec co by było wtedy. Windu by wygrał, Palpatine się przeliczył, chciał zabić Windu, ale mu nie wyszło, bo ten był silniejszy, miał szczęście, że Skywalker zagrał tak jak on chciał. Gdyby nie, historia zakończyłaby się wtedy.
A tak a propos, po co on walił tymi błyskawicami w siebie? Po co się chciał okaleczać/zdeformować?
Naprawde myslisz, ze Mace zabil by Sidiousa? Poswiecil cale swoje zycie na infiltrowanie republiki, cierpliwie czekal az armia klonow bedzie gotowa, polowe zycia stracil na szkoleniu Maula. Myslisz, ze zaryzykowal by to wszystko dla jednego pojedynku, wtedy cale lata meki poszly by na marne. Imperator wszystko zaplanowal, nie byl glupi, ta walka byla przesadzona w momecie przybycia jedi. Jak juz napisalem 3 sie szybko pozbyl, zeby mu nie przeszkadzali Windu sobie zostawil na ten caly teatrzyk, zeby przekonac Anakina. Sidious byl uczniem Dartha Plagueis'a wiec mozna bylo sie tego po nim spodziewac.
Blyskawice byly skierowane do Macea, ale on wiedzial ze je odbije. Mace byl zajety blokowaniem blyskawic wiec Anakin nie mial by problemu z zaatakowaniem go. Przy okazji swoje zdeformowania uzyl jako pretekstu do swojego oslabienia i smierci, Skywalker mial wybor: albo on zginie i jego zona tez, albo on przezyje i zdradzi mu sekret ozywiania.
Tak, uważam, że Mace zabiłby Sidiousa, w ogóle nie reagował, gdy Windu opuszczał miecz. Poza tym skąd mógł wiedzieć, że Anakin przyjdzie na 100%? I to dokładnie w tym momencie? Walczył potem z Yodą i Yoda go prawie zabił/pokonał. Właśnie, że najważniejszym punktem jego planu i najbardziej ryzykownym było pokonanie Windu i Yody. Tutaj przegrał dwa razy, tylko dzięki Anakinowi nie poniósł ostatecznej porażki. Jego plany nie były perfekcyjne. Ostatecznie i tak się przeliczył i zginął. No i nie wiem, czy naprawdę znał możliwość przywracania życia/chronienie od śmierci.
Tak czy siak, mocno zaryzykował i na pewno walczył z Windu na śmierć i życie, podobnie jak z Yodą, w obu przypadkach wiktorię zawdzięcza szczęściu.
Szkolił Maula tyle lat i zabił go byle padawan, gdy miał już wygraną sytuację Dooku był mu potrzebny do Wojen Klonów, Maul nie umiałby tak przygarnąć do siebie ludzi. No i jeżeli maul przecięty wpół i upadłszy z wysoka przeżył, to dlaczego WIndu by nie miał przeżyć, zwłaszcza,że zachował świadomość i mógł użyć mocy.
No i jakim sposobem miał ujawnić tę armię klonów żeby nie budzić podejrzeń? W filmie została odkryta przypadkowo. No i nie kapuję też filozofii, że planety są zdobywane w potyczkach mniejszych niż w czasie chociażby powstania styczniowego
"Poza tym skąd mógł wiedzieć, że Anakin przyjdzie na 100%? I to dokładnie w tym momencie? "
Z tej samej przyczyny, z której wiedział że Anakin śni o śmierci Padme, czy że jedi kazali Anakinowi go szpiegować.
W walce z Windu miał dwa założenia: wyeliminować jakiekolwiek zagrożenie (czyli uszczuplić oddział 4 jedi do 1) i sprawić aby Mace nie chciał go aresztować, tylko zabić (bo czemu areszt mu nie leżał opisałem Ci wcześniej). Zresztą gdyby nawet jakimś zrządzeniem losu Skywalker mu nie pomógł, to zwróć uwagę, że sith instynktownie uniósł dłonie - on mógł ten miecz zatrzymać, wypuszczając kolejną wiązkę błyskawic.
No i ta walka była zupełnie inna, niż ta z Yodą. Tutaj wszytsko sam przygotował, wiedział że jedi lecą do niego i że Anakin zabije Windu. Yoda go trochę zaskoczył. Po pierwszym ataku czuł się pewnie, ale potem już nie było tak kolorowo, więc postanowił uciec. Yoda mu to uniemożliwił i stoczyli pojedynek, gdzie faktycznie jedynym celem Sidiousa było przeżycie. Osiągnął to, więc wygrał. Celem Yody było zabić sitha, ale nie udało się, więc przegrał.
Nie wiemy dlaczego Maul przeżył, i jak skończył się jego upadek. Ale generalnie to ciemna strona utrzymała go przy życiu, tak samo jak Vadera.
Jakimkolwiek. To była armia dla Republiki, gdyby nikt się nie zgłosił, to może klonerzy sami by to zrobili, to zresztą nieważne. Zwróć uwagę na ostatnią rozmowę Dooki i Sidiousa - "I have good news for you, my lord. War has begun."; "Excellent. Everything is going as planned."
Jezeli interesuje cie bitwa postaci SW http://www.filmweb.pl/film/Gwiezdne+wojny%3A+Cz%C4%99%C5%9B%C4%87+I+-+Mroczne+wi dmo-1999-520/discussion/Bitwa+postaci,1710899?page=7
W TCW wiele osób jest słabszych. Z jednej strony jest to nieco bardziej przekonywujące... No, zresztą zobaczymy jak silny Anakin będzie pod koniec serialu. Savage to niezła postać, ale trochę zbyt potężna na obecną chwilę. Pong Krell był świetny, właśnie w taki sposób Wojny Klonów powinno się opowiadać. Pokazywanie upadających jedi jest świetne. No i ostatnie sezony są nieco brutalniejsze, co też idzie na plus.
Myślę, że chodziło też o pokazanie potencjału Kenobiego. Koniec końców i tak to Maul go zepchnął z gzymsu, a potem kompletnie zlekceważył.
On miał taki cel, od kiedy tylko zobaczył małego Anakina. Dooku nie zginął przypadkiem - Sidious to zaplanował (podobnie jak to że Luke pokona Vadera). Na końcu chciał jedynie zrazić Anakina do jedi, co Mace bardzo mu ułatwił. A sam był wojownikiem potężniejszym od Windu, więc nie sądzę aby był bardzo zagrożony. Windu był jedynie lepszym szermierzem.
Ambitny pomysł, ale strasznie ciężki. Może coś machnę później.
Widze, ze jezeli chodzi o TCW to bardzo dobrze sie rozumiemy i oby Anakin sie poprawil.
Co do rankingu mam na obecna chwile egzaminy w szkole i nie mam chwilowo czasu, ale staram sie wybrac miejsce 1 (ciezko jest).
A kto na Twojej liście do tego pierwszego miejsca pretenduje?
Ja osobiście stawiam Luke/Sidious/Yoda. Potem pewnie topowi jedi i sithowie z ery wojen klonów i starożytności. Czwarty mógłby być Ragnos... sam nie wiem.
Zastanawiam sie miedzy Naga Sadow/Revan/Luke/Bane/Cade/Vader-nie byl najmocniejszy ale wybraniec/K'Kruhk/Sidious/Satele/Ragnos