PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5982}

Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Star Wars: Episode III - Revenge of the Sith
2005
7,6 263 tys. ocen
7,6 10 1 263149
6,6 63 krytyków
Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Wielu fanów uważa, że trzy nowe epizody są (mówiąc ładnie) do dupy. Nie rozumiem tego. Opowiadają one o powstaniu Dartha Vadera i ta opowieść jest oryginalna i logiczna. Dodatkowo pojedynek Jedi z Sithem został najlepiej pokazany w Mrocznym Widmie. Darth Maul jako Sith jest rewelacyjny, upadek Zakonu Jedi w Zemście Sithów jest dość przejmujący, nawet Obi Wan wygląda trochę jak ten z IV epizodu.
Jedynie epizod II i IV (wg mnie) kuleje w porównaniu do pozostałych części, ale reszta jest na 5+.

Czekam na Wasze argumenty przeciw nowej trylogii.

ocenił(a) film na 7
Dentarg

Problem tkwi głównie w "Mrocznym Widmie". Lucas sprawił, że ta część jest dość dziecinna, przez wprowadzenie chociażby Jar Jar Binksa, czy postaci małego Anakina. Także fabuła stała na niższym poziomie i była dość naiwna- przykładem może tu być wyścig na Tatooine (można by tu się spierać ale sądzę, że wygrana Anakina to lekkie przegięcie). Wielu fanów ten epizod zawiódł. Dla mnie jest to najgorsza część, chociaż i tak ją lubię (np. przez postać Qui Gon Jinna, czy pojedynek końcowy). Nie zgodzę się z tobą co do drugiej części. Wg mnie nakierowała ona nową trylogię na właściwe tory, wprowadzając ciekawe wątki i wyjaśniając genezę wojen klonów itp. Również sądzę, że wątek miłości między Anakinem i Padme nie jest tak zły, mimo kilku słabych dialogów i niezbyt dobrego jeszcze aktorstwa. Przy tym epizodzie nie rozumiem do końca oburzenia fanów. No i jest "Zemsta Sithów", która wg mnie jest naprawdę dobra (moim zdaniem najlepsza obok piątej i szóstej części). Mroczny klimat filmu, fabuła (wg mnie Lucas bardzo dobrze połączył ją ze starą trylogią) i poprawione aktorstwo sprawiło, że trzeci epizod wyszedł naprawdę dobrze.
Odpowiadając na twoje pytanie wg mnie problem tkwi głównie w "Mrocznym Widmie" i po części w "Ataku Klonów" (wielu fanów chyba nie potrafi zaakceptować wątku miłosnego, który różni się od tego Hana i Leii), natomiast też do końca nie rozumiem czystej agresji przeciwko nowej trylogii, która mimo błędów bardzo dobrze dopełnia starą trylogię, a "Zemsta Sithów" jest bardzo dobra.

ocenił(a) film na 9
KrissC

Zgadzam się.

ocenił(a) film na 7
Dentarg

A i jeszcze jedno. Mimo, że walka z Sithem na końcu Mrocznego Widma była fajnie zrobiona, to nie zgodzę się z tym, że Darth Maul jest rewelacyjny. Prawie nic nie mówi, nie dowiadujemy się o nim niczego, nie jest ciekawą postacią, tylko maszyną do zabijania. Wybranie go na ucznia było błędem Sidiousa, potem już wybierał następcę korzystając z innych kryteriów (patrz- Dooku). Darth Maul nie posiadał żadnej charyzmy- był tylko "zwierzęciem".

KrissC

Mhm. Więc to Mroczne Widmo jest najbardziej problematyczne. Mnie jedynie w tym filmie irytował Jar Jar, reszta była ok. Wygraną Anakina wytłumaczyłem sobie mocą Jedi jaką posiadał. Była przecież silna. Być może na tyle, by działać bez jego wiedzy.

Co do Maula to szkoda, że niczego o nim nie wiemy. Pojawia się tylko po to by można by Jedi miał z kim powalczyć. Jednak sam jego wygląd, zachowanie, wściekłość gdy bariera oddzieliła go od Qui Gona i wreszcie umiejętności akrobatyczne aktora zrobiły na mnie duże wrażenie. Wizualnie, moim zdaniem, Darth Maul jest idealnym Sithem. Widać po nim całą nienawiść i Ciemną Stronę Mocy. Gdyby jeszcze jego postać miała w sobie jakąś głębię to byłby ciekawszym Sithem od Vadera :P

ocenił(a) film na 8
Dentarg

pierwszą część warto obejrzeć niemal tylko dla dartha maula, wg mnie naprawdę ciekawie stworzona postać i chociaż podoba mi się cała seria to część pierwsza jest wg mnie najgorszą

ocenił(a) film na 10
Dentarg

No ale Qui Gon Jinn objawił się w tym roku jednemu z filmowych bohaterów, kiedy ten miał kłopoty xd

użytkownik usunięty
KrissC

Od tego są Wojny Klonów(animowane), w bodaj 4 czy 5 sezonie jest Darth Maul, i dowiadujemy się o nim wielu wielu rzeczy :D

ocenił(a) film na 9
Dentarg

Odpowiedź na Twoje pytanie jest bardzo prosta. Reżyser wychodzi z założenia, że widz jest idiotą. Założenie nowych GW jest proste - wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy z kieszeni widza. Podobnie jak Transformers, które startując od nowa mają jedynie zachęcić odbiorcę do zakupienia nowej wersji zabawek. Podstawowy cel nowej trylogii kładzie się zatem cieniem na całej produkcji. Lucas miał wybór - zrobić film w stylu retro (jak niedawny Superman) albo postawić na coś nowego. Trylogia zremasterowana, zremasterowana z Christensenem, w 3D, VHS, DVD, Blu-ray. Nie mam nic przeciwko temu, że ktoś chce na filmie przy okazji zarobić. Ale jeśli chce tylko na nim zarobić - to już jest lekka przesada. Kiedy oglądałem nowe GW, chyba po raz setny, sam, z dziewczyną, z dzieciakami, rok po roku, dojrzewałem a oczy mi się otwierały, jak bardzo słabe są to filmy. A nowe pokolenie nie bardzo chce to oglądać. Cóż - jeśli dziecko siedmioletnie pyta się, czemu ten Jar Jar jest takim idiotą i uważa tę postać za najsłabszy element filmu - coś tu jest nie tak.
Scenariusz - leży cała "konstrukcja" postaci. Dialogi są sztywne, postacie papierowe (polecam obejrzeć sceny miłosne z Anakinem i Padme). Christensen... ten człowiek zdecydowanie powinien odpuścić sobie aktorstwo. Anakin jest kimś w rodzaju kosmicznego neoromantyka. Płacze za mamą, ale wobec wrogów jaja mu (częściowo) odrastają. Ciągle słyszymy, jakim to nie jest on mocarzem, ale w trylogii ciągle dostaje po tyłku. Raz -na siłę- udaje mu się stłuc Dooku. Aha, no i oczywiście zarzynanie dzieci i bezbronnych jeńców idzie mu doskonale.
Logika... Rada Jedi współpracuje z Sithem, ale go nie zauważa, bo "ciemna strona wszystko zasłania i nie można nic dojrzeć", Boże... A nawet nie współpracują z nim, tylko służą mu, jak psy. Zemsta Sithów. Anakin się obraża na Jedi, bo nie zostaje mistrzem. Potem śni mu się żona, chce ją uratować, ale przez przypadek doprowadza do jej śmierci. Gdy się dowiaduje, że "ją zabił" - rozpoczyna wierną służbę u imperatora. Tak po prostu. Jego żal i gniew niszczy kilka puszek i łamie blachę. I w imię tego wyrżnął bez zastanowienia dzieci, doprowadził do zagłady Jedi (ale jak się dowiemy z Force Unleashed - nie wszystkich). Zatem, podsumowując - największy Jedi, dziecię midichlorianów, mające przywrócić równowagę mocy jest oportunistą, debilem, psychopatą, zapatrzonym w siebie dupkiem. Jak widz ma polubić tę postać, skoro można się z niej tylko śmiać, ewentualnie jej nienawidzić? Potem ta "wielka postać" przegrywa z Obi-wanem, ale patrząc po oczach - Anakin byl tak zjarany, że wybaczyć mu należy półgodzinne uganianie się za dziadkiem przez lawy i korytarze. Anakin-kadłubek... Scena, w której Anakin przegrywa jest tak słaba, naiwna, durna, jakby reżyser doszedł do wniosku, że ma ten film i widzów tak bardzo w dupie, że można tam wstawić cokolwiek. Śmierć Padme to kuriozum (straciła wolę życia)...
Boleć może też to, że film (trylogia) nie przystawał i nadal nie przystaje do nastrojów epoki. Starej trylogii to się udawało - mroczna, ciężka. A nowa to cukiereczek.
Wojny klonów...Boże... Rada Jedi "adoptuje" tak po prostu armię klonów niewiadomego pochodzenia, wysyła ich do walki, walczy potem z nimi, ufa im. Armię zbudowanej na kodzie genetycznym łowcy nagród.
Pomijając technikę cyfrową, dłużyzny, niepotrzebne zbliżenia, "niekonsekwencje technologiczne", dziury, film jest zrealizowany paskudnie i byle jak. Dziur w fabule wiele osób już zbyt wiele wypisało. Radzę też poczytać sobie, jaką katorga było dla aktorów kręcenie nowej trylogii. To wszystko pięknie widać.

Jak ja sobie marzyłem ten film? Anakin jako bas-ass, masochista walący błyskawicami na prawo i lewo. W pewnym momencie powinien sobie skonstruować czerwony miecz. Obi wan mógł mieć romans z Padme. To miała być historia Vadera a nie ciężki dramat o upadku republiki i protagoniście neurotyku tęskniącym za mamą.


ocenił(a) film na 9
zippo1988

Po chwili zastanowienia stwierdziłem, że najlepiej byłoby wyciąć ten miliard bzdurnych wątków o małym chłopcu z krańca wszechświata. Najlepiej byłoby osadzić fabułę tylko w wojnie klonów i obserwować rozwój Anakina. Reżyser chciał zbyt wiele i poniósł klęskę. A przecież Disney pokazał nam, jak można fantastycznie zarobić, kiedy się ma pomysł. Nie miałbym nic przeciwko np. zrobieniu cyklu filmów luźno nawiązujących do GW i nowej trylogii. Obecna konstrukcja - z marną nową trylogią i setkami odcinków bajek, tysiącem książek i setkami tysięcy stron fabuł gier może być odstraszająca. Część odcinków animowanych GW to gwałt zadany fanom trylogii. Widać na starość Lucas zwariował. Ale, niestety, generalnie to facet jest bardzo marnym reżyserem i jeszcze gorszym scenarzystą, który zbytnio uwierzył w siebie.
Wyobraźmy sobie następujące otwarcie nowej trylogii. Coruscant na kształt NY. Zapada zmierzch. Miasto żyje swoim dość normalnym życiem (bez gumowych potworków i latających samochodów). Nagle zza najwyższych częśći atmosfery wyłaniają się niewyraźne obiekty. Nadlatują statki klonów (oczywiście złych), służących Sithom. Anakin, dojrzały Jedi stoi na najwyższym budynku w mieście. Ma czarne, długie włosy, pooraną bliznami twarz. Poprzez prześwity w zniszczonych i brudnych ubraniach prześwituje blask światła odbitego od pozłacanych protez ręki i nogi. Trzyma dwa czerwone miecze. Na wietrze powiewają resztki jego czarnego płaszcza. U stóp delikatnie sączy się krew ze świeżych ran. Statki zbliżają się, widać je już wyraźnie. To krążowniki imperium. Anakin wyrzuca w dół miecze, zaciska pięści i przyciąga je ku sobie, wyzwalając moc. Skupienie mocy jest tak potężne, że wywołane nimi drgania wprawiają w ruch stalową konstrukcje budynków. Jednak statki w dalszym ciągu zmierzają ku planecie. Młody Jedi unosi przed siebie stalową protezę, będącą niegdyś jego ręką. U stóp pojawia się coraz większa plama krwi. Nagle krążowniki zmieniają kurs. Będący najbliżej okręt otwiera ogień. Laser bez problemu topi podstawę budynku, na której znajduje się bohater. Nie ustępuje on jednak. Zamyka oczy i wyciąga przed siebie drugą protezę. Statkiem wstrząsa szereg eksplozji...

I tak dalej - otwarcie podobne do jednej ze scen z Force Unleashed. I można pięknie budować postać, zadać sobie nowe pytania. Atmosfera wojny, katastrofa, upadek moralności. Kim jest bohater? Czy są kryształowi ludzie? Czym jest zło a czym jest dobro? Czy istnieje "dobro obiektywne"? Na te i inne pytania z pewnością nie uzyska się odpowiedzi w Nowej Trylogii.

zippo1988

Niby tak.
Z drugiej strony to stara trylogia również nie była za ambitna. Nie stawiała 10-tek pytań. Nie rozważano żadnych moralnych dylematów. Jedynym głębszym wątkiem fabularnym było dobro wciąż istniejące w złym Darth Vaderze. Poza tym nic. Zero dylematów.
Podstarzały Obi-Wan, trochę zdziwaczały, uczy Luke'a korzystania z mocy. Widz dowiaduje się kim są Jedi, Sithowie i na oczach widza kreuje się cały świat SW. Mamy też wątek przyjaźni, wątek miłosny, fragment wojny, starcie dobra ze złem i tyle. Żadnego "dobra obiektywnego". Po prostu bajka o wojnie w kosmosie. Jak można wymagać ambitności od nowych części filmu, gdy pierwowzór sam miał tylko bawić widza?
Moim zdaniem nowa trylogia w niczym nie ustępuje starej. Jest taką samą opowieścią, historyjką, jak pierwowzór. Do tego mamy świetnie pokazane "narodziny" Dartha Vadera, który przecież był gotów poświęcić wszystko dla jakże pięknego uczucia wobec Padme. W żadnej produkcji filmowej tak pozytywne uczucie, tak szlachetne dążenia, nie doprowadziły głównego bohatera do klęski... a przecież to przez miłość Anakin stał się Vaderem. Dla mnie to jest olbrzymi plus III sezonu. Stworzono nowy, ciekawy wątek fabularny, który ładnie się łączy ze starą trylogią.

Mi się wydaje, że Wy po prostu patrzycie na starą trylogię zbyt subiektywnie. Uważacie to za arcydzieło, bo były to pierwsze części SW które widzieliście. Dorabiacie starej trylogii otoczkę świetności i nie wiadomo jakiej treści, mimo iż jest to prosta opowieść dotycząca dobra i zła. Nadziei, że wszystko można naprawić, że zawsze można się zmienić na lepsze itp.
Nowa trylogia (głównie trzeci epizod) jest o tym, że zło i dobro nie jest jednoznaczne. Często nie można odróżnić czym jest jedno, a czym drugie. Nie należy też bezmyślnie dążyć do dobra, bo łatwo można się w tym dążeniu zatracić i całe nasze "dobro" obróci się przeciw nam.

ocenił(a) film na 10
zippo1988

Nic dodać, nic ująć.

ocenił(a) film na 6
Dentarg

bo są do dupy, nad czym tu się zastanawiać