Kolejny seans dzięki TVN wystarczył by się przekonać jak piękny to jest film.
Cóż rozwodzić się długo nie będę więc krótko opiszę wrażenia po kolejnym seansie New Hope.
Reżyseria - Tym filmem Lucas zmienił oblicze kina Sci-Fi i do dziś to widać oraz czuć przy seansie. Szkoda że prequelami Lucas nieco zepsuł to co stworzył - moim zdaniem. Ale nie ma się co przejmować, jest stare dobre New Hope.
Fabuła/scenariusz - zastrzeżeń jako takich nie mam chociaż film mógłby być dłuższy. A jest to najkrótszy film z uniwersum Star Wars - wielka szkoda bo seans szybko mija.
Muzyka - Williams w starej trylogii zrobił świetną muzykę. W New Hope czuć ją w każdej scenie, bardzo wyrazista. Chociaż brakuje mi mocniejszego kawałka. Szkoda że w tej części Williams nie wprowadził, Imperial March.
Aktorstwo - teraz patrzy się inaczej gdy na Leię ;( gdy Carie już nie ma. W tej części Leia kradnie cały film. Jest to dla mnie najlepiej zagrana postać i najlepiej zarysowana w Nowej Nadziei. Oczywiście perełki Mark Hamill i Harrison Ford również niczego sobie.
Efekty - film wciąż zachwyca nimi. Moim zdaniem mimo, upływu lat nie starzeją się w przeciwieństwie do efektów z prequeli.
Podsumowując!
Plusy:
+ muzyka
+ fabuła/scenariusz
+ klimat
+ aktorstwo
+ efekty
+ reżyseria
+ zdjęcia
+ Leia <3 uwielbiam ją.
Minusy:
Film zdecydowanie za krótki
Po kolejnym seansie oceny nie zmieniam. Nową Nadzieję oceniam 9/10