Ocena leci o jeden w dół za uśmiercenie Kylo Ren'a. Nie wybacze im tego.
E tam, przecież nie umarł w dosłownym znaczeniu tego słowa tylko połączył się z Mocą tak jak Luke, ObiWan, Yoda czy Anakin
Może nie za samo uśmiercenie ale za jego kompletny bezsens. Najpierw przez pół filmu nie ma Lei a nagle ni z gruchy ni z pietruchy pokazują jak Leja, będąca całkowicie poza akcją kładzie się i umiera. Po co? A tak, bo Abrams postanowił. Na koniec filmu wygrali i nagle po pokonaniu złego Ren kładzie się i umiera? WTF. Po co? Po nico, bo JarJar napisał taką z dupy wyciągniętą scenę. Już bardziej satysfakcjonujące byłoby jakby zginął w kraterze. Ale nie, to też było żenujące jak z tego krateru wylazł tylko zeby zaraz się położyc i umrzeć.
Było by ok gdyby wskrzesił Rey i przeżył. I dalej mogli by robić sobie co chcieli (zakopywać miecze i zwiedzać Tatooine). To SW, przecież ci 'dobrzy' wybaczyli by Benowi gdyby dowiedzieli się co zrobił. Patrzcie chociaż na Huxa, Poe i Finn byli wobec niego obojętni. I wtedy byłoby to dobre zakończenie. Rey i Ben razem, oboje Skywalkerzy, on po jasnej stronie, ona juz wie, że to nic nie zmienia, że jest Palpatine, nikt więcej już nie musiałby umierać i ród nadal by trwał.