Wystawiam taką note głównie ze względu na pierwszą połowe filmu, w której Rob Zombie przedstawia nam rozwój młodego mordercy. Wyszło to naprawde świetnie, przekonywująco i wystarczająco makabrycznie (patologiczna rodzina, samobójstwo matki, wybryki w psychiatryku, pobicie chłopaka ze szkoły łopatą czy zarzynanie kotów). Od drugiej połowy zaczyna sie jazda bez trzymanki, która wyszłaby nawet fajnie i klimatycznie gdyby nie końcówka filmu. Dlaczego? Dlatego, że twórcy importowali nieśmiertelność Michaela Myersa ze starych części... co jest jak dla mnie głupszym elementem slasherów i jeśli sie chce ten gatunek ożywić to z usunięciem tych idiotyzmów. I tak morderca przeżywa serie z pistoletu czy wbicie noża w okolice szyi. Co mnie jeszcze zastanawia - skoro Myers chciał wybić swoją rodzinke do końca to po co ciągle polował na swoją siostre skoro ostatecznie jej nic nie robił? Pod koniec filmu wyrzuca nóż z ręki i wyskakuje ze swoją młodszą siostrą przez okno... Wtf?
Generalnie pierwsza połowa mnie kupiła totalnie, druga okazuje zbyt duży szacunek do bezdennie głupiego gatunku przez co dostajemy same niejasności. Może 7/10 to troche zawyżona ocena skoro niemal połowa filmu mi sie nie podoba ale to z sympatii do tej drugiej połowy.
1.moim zdaniem w tym filmie nie chciał jej zabic (na początku) chciał tylko by z nim była jakby-najpierw jej pokazał zdjęcie na którym jest on i ona a ona mu przywaliła nożem i dopiero teraz chciał ją zabic
2.ogólnie w całej serii Halloween Myers jest przedstawiany jako nadczłowiek co mnie również irytuje (szczęściem jest to i tak,że w niektórych częściach czuje cokolwiek np.ból przy ciosach)-masz racje ale jeśli Michael byłby zwykłym człowiekiem to by nie było innych części bo by nie raz zginął