5 powodów dlaczego zwolnić Kathleen Kennedy z Lucas Film.
1. Nieumiejętność wyboru właściwych osób i nadzoru nad ich pracą, jako reżyserów czy scenarzystów do produkowanych filmów.
Za czasu K. Kennedy, każdy z filmów które nadzorowała jako CAO wpadał w personalne kłopoty związane z wyborem niewłaściwych osób obsadzających najważniejsze stanowiska w produkcji filmu:
- Josh Trak i „fantastyczna 4” oraz zatrudniony w 2014 r. jako reżyser do filmu „boba fett” z uniwersum SW. Zwolniony przez K Kennedy po roku od skończenia „fantastycznej 4” podczas prac nad „boba fett”. Oficjalny powód „behavioral problems”.
Więc zachowania Jose Trank’a powszechnie znane podczas kręcenia „fantastycznej 4” doprowadziły dopiero rok później do zwolnienia go z produkcji kolejnego filmu Lucas Film. Jak wiemy „fantastyczna 4” poniosła klapę.
Jeżeli K. Kennedy nie wiedziała o problemach jakie stwarzał Josh Trak to tym gorzej dla niej jako CAO.
- Gareth Edwards dyrektor „godzilla” został zatrudniony do filmu „złodziej 1”. Pierwotnie nakręcony materiał był tak słaby, że zwolniono scenarzystę scenarzystę Gary Whitta i zatrudniono Tony Gilory jako scenarzystę i de facto II reżysera. Dokrętki reżyserował Tom Gilory i Gareth Edwards został odsunięty od reżyserowania filmu.
Gilory skomentował to tak:
„they were such a swamp, they were in so much terrible, terrible trouble, that all you could do, was to improve their position”.
„Złodziej 1” jest jedynym dobrym filmem nakręconym za prezydentury K. Kennedy.
Mamy 2 prawdopodobne wyjaśnienia tej sytuacji
- Edwards kręcił film dokładnie jaki K. Kennedy chciała aby kręcił i skończyło się to katastrofą jak wskazuje kolejny przykład „hana solo”
- Edwards kręcił w sporze z wizją K. Kennedy ale wtedy okazuje się, że nie panowała ona nad produkcją w ogóle.
- Phil Lord and Christopher Miller wyrzuceni z filmu “han solo” zastępując ich Ronem Howardem z powodu „creative differences”. SERIO?
Dlaczego K. Kennedy zatrudniła reżyserów znanych z głupich komedii („klopsiki i inne zjawiska pogodowe” do kręcenia filmu z uniwersum SW a następnie wyrzuca ich po nakręceniu 80% materiału? (niektórzy twierdzą 85%) Koszt filmu wzrósł do 300 mil $ a wraz z kosztami dystrybucji do 600 mil $.
Kennedy nie umie liczyć?
Jak to się stało, że K. Kennedy nie rozumiała jaki film tworzą Lord i Miller i czy jest on zgodny z polityką Lucas Film, już nie mówię z zgodny z uniwersum SW.
Zgodnie z historią związaną z „złodziej 1” i „fantastyczna 4” K. Kennedy nie wiedziała po prostu, że wizja reżyserów jest inna niż jej wizja na film.
- Colin Trevorrow reżyser „Jurasic world” zatrudniony jako reżyser do SW ep. 9 w 2015. Po 2ch latach zostało ogłoszone przez Luckas Film, że został on zwolniony z powodu „creative differences”. Podobno Kennedy zatrudniła dodatkowych scenarzystów ponieważ nie była zadowolona z pierwszego scenariusza nad którym pracował Trevorrow. Obecnym reżyserem jest J J Abrams. Po dwóch latach od początku produkcji filmu Kennedy doszła do wniosku, że jej wizja filmu nie zgadza się z wizją reżysera którego zatrudniła.
2. K. Kennedy jest niezdolna do twórczego rozwoju uniwersum SW.
Zamiast skupić się na płynnym rozwoju uniwersum, niszczy stare postacie jak Han Solo, Luk Skywalker, Jedi czy Lord Sith zastępując tego ostatniego hm.. kim?
Zamiast tego mamy epizody o hanie solo (klapa), epizod o baba fetta postać która zajmuje w uniwersum kilka linijek historii, czy kolejny epizod o obiwan kenobi z Mc Gregorem.
Tym niemniej te nowe epizody wpychane na siłę, nie są niczym nowym w uniwersum, niczym nie zaskoczą i skończą jak ostatni epizod, „han solo” film o tym że moc jest kobietą a drozdy walczą o równouprawnienie czyli jako filmowa kupa.
3. Kennedy jest niezdolna do zjednoczenia fanów SW wokół swojej wizji uniwersum.
Fani SW są skłóceni ze sobą, każdy ma inne zdanie i wizję na temat rozwoju uniwersum ale jakoś dziwnym trafem prawie wszyscy nie lubią K. Kennedy.
Zjednoczenie fanów wokół jakiejś spójnej wizji produkcji jest podobne do zadania trenera drużyny piłkarskiej składającej się z samych gwiazd. Niewykonalne?
To popatrzcie jak poradził sobie z trenerskim zadaniem Zidane w Realu.
4. K. Kenedy musi odpowiedzieć osobiście za klapę filmu „han solo”
Jest ot oczywiste jak ona nie odpowie z własnej kieszeni odpowiedzą za to konsumenci czyli widzowie czyli my.
Złe decyzje musza zostać nazwane i ukarane finansowo.
5. Na uniwersum SW powinna czuwać NOWA osoba bezstronna, zrównoważona bez feministycznych zapędów dyktatorskich.
Potrzebna jest równowaga pomiędzy kreatywną wizją uniwersum i historią zapisaną na taśmach celuloidu.
W mojej ocenie największy problem K. Kennedy jest taki, że ona po prostu nie jest fanką SW. Z jej wywiadów jasno wynika, że nie "czuje" klimatu Gwiezdnych Wojen. Sama mówi o SW jako fenomenie w kwestiach produkcji filmów, zastosowanej technologii i wypływu tej serii na rozwój kinematografii. W związku z tym nie ma możliwości obiektywnej oceny jak fani przyjmą dane rozwiązania fabularne. Filmy takie jak SW powinny być robione dla fanów, bo to oni są ich odbiorcami i za nie płacą. W przeciwnym wypadku po co w ogóle je robić? Dla kółka samoadoracji? Obecnie LucasFilm i ludzie biorący udział w tworzeniu nowych filmów wydają się być zapatrzeni w siebie do tego stopnia, że robią filmy dla siebie. Wrzucają do SW rzeczy, które albo nigdy nie były problemem, albo nie mają miejsca w tym Uniwersum. K. Kennedy ma świetne CV i nie wątpię, że jest bardzo kompetentą osobą, ale przy takiej marce jak Star Wars potrzeba czegoś więcej...potrzeba pasji, serca i duszy. Szczerze to nie ma dla mnie znaczenia czy pozostanie na swojej pozycji czy odejdzie. Najważniejsze aby miała wokół siebie szczerych fanów serii, pasjonatów, kreatywnych ludzi, żyjących i oddychających SW, którzy wiedzą czego chcą inni fani i aby dawała im dojść do głosu, przyjmowała konstruktywną krytykę i sugestie.
Tak swoją drogą, nie chcę brzmieć jak ignorantka, ale co oznacza CAO? Czy chodziło Ci o CEO (czyli chief executive officer)?
CEO oczywiście
co do zapatrzenia w siebie właścicieli disney to nie zgadzam się z tą tezą. Ich działania są ściśle powiązane z zarabianiem kasy przez firmę. Dla kasy poszerzają spektrum potencjalnych konsumentów, włączając do fabuły kobiecych bohaterów, aby przyciągnąć kobiety do swoich filmów.
Moc też przerabiają na kobiecą ponieważ tak im mówi ideologia równości.
https://cdn-images-1.medium.com/max/1600/1*NY8ZK6D39fNu4Y018k3Txg.jpeg
Chodziło mi raczej o robienie filmów dla siebie z celem przekazania własnej propagandy i postrzegania społeczeństwa. Oczywistym jest, że robią filmy dla pieniędzy, ale z tym poszerzaniem grona odbiorców to strzelanie sobie w kolano.....SW przetrwało przez 40 lat z dwiema trylogiami, które dzieliło 16 lat, a każdy film wychodził z 2-3 letnią przerwą. Niby kto podtrzymywał markę przez lata "posuchy" (oczywiście w sensie filmów kinowych)? Fani, których teraz LucasFilm uważają za niepotrzebnych i wręcz szkodliwych. A to oni w większość nabili im skarbonkę przy TFA. Mam nadzieję, że LucasFilm zrozumie, że tak to już jest, iż kobiety nigdy nie będą stanowić większości fandomu serii takich jak SW i mówię to jako kobieta. Osobiście nie znam ani jednej kobiety, która lubi SW w stopniu przekraczającym wiedzę niedzielnego widza (ale może tylko ja żyję w jakimś dziwnym miejscu). To głównie mężczyźni są kolekcjonerami figurek, kart czy czego tam nie popadnie związanego ze SW. To głównie mężczyźni nerdują na wszelkiego rodzaju eventach związanych ze SW. Wspomniani fani nie będą kupować lalek Barbie czy oglądać „Forces of Destiny” – czy ktoś to w ogóle ogląda? Nie wiem jakim cudem historie tam przedstawione są kanoniczne…Niech skończą z tą nachalną propagandą wypaczonego feminizmu, bo fani SW nigdy nie mieli problemu z silnymi kobiecymi postaciami. To nigdy nie był problem SW. Problem jest z postaciami kobiecymi, które wywyższa się poprzez poniżanie i robienie pośmiewiska z mężczyzn. Obecnie przywiązuje się chorobliwą wręcz uwagę do płci, koloru skóry i orientacji seksualnej bohaterów, a zapomina się o samych bohaterach…ich charakterze, celu, motywacji. Mogę oglądać SW z samymi Afroamerykankami, które są lesbijkami, ale niech mi dadzą dobrą historię i ciekawe postaci. Teraz jak ktoś krytykuje nowe SW to od razu jest nazywany rasistą i szowinistą, który boi się silnych postaci kobiecych i nie podoba mu się różnorodność rasowa obsady. Quo vadis Star Wars?
Kogo chuck wendig autor książek z uniwersum SW wini za porażkę filmu Han Solo?
“Second, bots or fake accounts. Given that some of these accounts are literally nothing but this — or are this and Trumpy shitstain stuff — you kinda see what’s up
“Third, it’s what’s at the heard of ALL this weaponized aerosolized horseshit — it’s sexism and racism. It’s sphincter-stung white dudes who are so tender, so brittle, they cannot hack that the world is now only 90% about them instead of 95%.
“Their names change — MRA, incel, gamer-gate, comics-gate, sad puppies, Real Star Wars fans — but at the heart of it is the same fragile rage born of the poisonous chemical combination of white supremacy and toxic masculinity.”
czyli:
-hejterzy
- sexizm i rasizm
- white supremacy and toxic masculinity
https://www.oneangrygamer.net/2018/06/star-wars-author-chuck-wendig-calls-star-w ars-fans-white-supremacists/60484/
Imba się nakręca...
Zgadzam się. Kennedy zrobiła z Lucasfilm swoją małą koreę północną, gdzie wszyscy mają je*bany OBOWIĄZEK skakać i tańczyć z bananami na ryju jak dyktatorka im zagra. Ktokolwiek nie bije brawa na jej pomysły tak mocno że aż łapy odpadają, ten wróg. Wyciąć go zanim zrobi rebelię w Disneyu. To wcielenie biurwy-zła absolutnego, które wprowadziło zamordyzm. Prowadzi reżyserów na smyczy uciskających im jaja, żeby któryś przypadkiem się nie rozpędził i nie zerwał ku wolności.
Szalona autokratyczna feminazistka, która widzi star wars tylko jako dwie rzeczy:
1. Molocha do kręcenia kabzy do porzygu łapiąc naiwniaków, poprzez zimne wykalkulowanie "na co pójdzie tłuszcza żeby wypychać nam kieszenie swoim hajsem - dopie*rdolmy festiwalem bezpiecznej nostalgii bez polotu i finezji żeby te ultrasy-ci*pasy zawału nie dostały jak przy prequelach, kręćmy w kółko covery starej trylogii, tyle plebsom wystarczy..."
2. Tubę propagandową dla swojej feminazistycznej wizji przejęcia władzy przez wszystkie mniejszości którym w ostatnich latach na zachodzie wydaje się, że są większością... Zamiast znaleźć złoty środek, na męski szowinizm i rasizm jeszcze z czasów wojny secesyjnej odpowiada istną rewoltą w stylu świata post-apo z seksmisji, gdzie samym przestępstwem było już posiadanie jajec między nogami...
Pojawił się silny ruch głoszący hasła bojkotu dzieł disneya to im rura trochę zmiękła.
Ale zgadzam się z tym co napisałeś o feminazizmie.
Nie sądzę aby odpuścili.
Dzisiaj dowiedziałem się, że ta aktorka która zagrała Rose skasowała konto na insta z powodu prześladowań, czy coś takiego. I znowu zaczyna się to, co było za Lucasa. Beton czepiał się wizji Lucasa, więc zniszczyli tego chłopaka który zagrał małego Anakina. Aktor do tej pory ma problemy z psychiką. Ja z kolei nie kupuję Kennedy ani jej wizji i będę dalej wytykał błędy tej korporacji przez którą star wars zaczęło zjadać własny ogon - ale żeby personalnie ścigać aktora/aktorkę którzy dostali zwyczajnie gó*wniany materiał do zagrania i to nie ze swojej winy - i zadręczać to już inna sprawa ;/
Przeczytaj to:
https://www.oneangrygamer.net/2018/06/star-wars-author-chuck-wendig-calls-star-w ars-fans-white-supremacists/60484/
Trzeba cisnąć chłam jaki Di$ney serwuje. Mnie dziwi to, że kogoś dziwi fakt, że ludzie są przeciwni odgrzewanym kotletom ku uciesze betonowej tłuszczy. Aby tylko było bezpiecznie, wtórnie, bez polotu i pomysłowości.
Wizjonerstwo które było kiedyś zaletą dziś widnieje na liście elementów zakazanych w nowej doktrynie kręcenia filmów Star Wars.
Ma być tylko szereg znanych mord i wątków, przyziemne plenery żeby jakiś ci*pas nie dostał zawału, że w Star Wars użyto... efektów cyfrowych! Skandal ku*rwa! Jak to CGI w filmie o odległej, egzotycznej galaktyce!
No i kurczowe trzymanie się znanych schematów, bo przecież "widz" (czytaj beton) nie chce nowych ścieżek fabularnych, szkielety epizodów mają obowiązek kalkować OT.
Kennedy zdusi obcasem ten świat i tyle...
Jeśli to prawda, to wynika z tego, że fandom LucasFilmu to rak... I to z obydwóch stron jak widać. Nawet fani anime nie są tak zryci jak SW. Jak nie antyLucasowi, antyPrequelowi ultrasi, tak ultrasi antySequeli i antyDisneya. I mówię to jako osoba, która nie znosi epizodów 7 i 8. Stories akurat są dla mnie spoko, choć podejście studia wobec uniwersum uważam za porażkę.
Sama nie przepadam za Kennedy, ale do jasnej cholery... To nie była wina aktorki, że jej postać była tak mierna i miała okropne dialogi. Fani przesadzili grubo wobec niej jako osoby zamiast zwyczajnie nie znosić fikcyjnej postaci - co ja wobec Rose czynię, ale nie wobec tej, która ją zagrała. Jeśli zależy nam na dobru uniwersum i jego rozwoju, to nie zachowujmy się jak zwierzęta. A potem dziwmy się, że tym razem ultrasy antyDisneya są stereotypowo uważani za rasistów, seksistów i tym podobne, skoro Kennedy potrafi nawet na takich ludzi jak ja czy ty, (którzy doskonale wiemy, dlaczego jest źle) wymierzyć ten argument przeciwko nam i wsadzać fanów do jednego wora jako wiecznie niezadowolonych krzykaczy.
I najlepszym argumentem na jej złe działanie sprowadziło do radykalizacji fandomu w tę czy drugą stronę. Pamiętajmy, że w roku 2012 hejt wobec PT już powoli zastygał - jedyne co mogły się pojawiać to konstruktywne komentarze negatywnie oceniające PT, a ewentualne i nikłe bluzgi wobec ep 1-3 szybko zastygały, bo nie było wobec SW hype'u... Ale Kennedy oczywiście musiała najsampierw zrobić dobrze części fandomu, który znienawidził Lucasa za PT i brak "klymotu" starych części, podstawiając pod nos bezpieczniki w stylu TFA, aby uwieść nostalgią i mówić "jaka to ona dobra jest i jaki świetny film dała, nie to co okrutny Lucas i jego "awkward" Prequels"... Fani, dla których liczyły się epizody 1-6 zaczęli patrzeć na Kennedy i Disneya z dystansem po TFA, ale jednak liczyli że to tylko pierwszy film i potem będzie lepiej... R1 został przyjęty bezkonfliktowo i ciepło w fandomie... aczkolwiek od tamtego momentu zaczęły się pojawiać narzekania na monotematyczność stylówy filmów SW... szły petycje nawet o ekranizację KOTORa, by po prostu na chwile odciąć się od Rebelii-Imperium. Jednak TLJ przelał czarę goryczy i sprawił, że część fandomu zaczęła się wręcz radykalizować w drugą stronę. No bo ile można oglądać to samo, do tego z niszczeniem sensu starych części i wtłaczaniem poprawności politycznej? Ba! Nawet fani TFA uznali, że TLJ niszczy sens wszystkiego co się dotychczas stało w tym nie szanuje poprzedniej części. Zaczęły w internecie latać petycje o unieważnienie tego epizodu, usunięcie go z kanonu i nakręcenie od nowa...
Powodem słabego wyniku Hana Solo to nie jest silna konkurencja. Porządnie wykonany, wykorzystujący maksimum możliwości uniwersum film z SW nie kajałby się finansowo nad facetami w rajtuzach takimi jak Avengers czy Deadpool. I choć mi Han Solo podoba się stokroć bardziej od TFA, a zwłaszcza TLJ... to wynik finansowy taki a nie inny dla tego filmu jest potrzebny dla przyszłości uniwersum. Mimo, że film nie zasługuje na tak marne grosze, to jestem w stanie sądzić, że taki obrót sprawy wyjdzie uniwersum jeszcze na dobre (i nie powstanie ten denny pomysł na trylogię, której Kennedy tak chciała - pojedynczy film o Hanie i dość!). No i pamiętajmy, że Han Solo pojawił się krótko po Ostatnim Jedi, nad którym jeszcze nie ogrzały emocje... bo film mocno podzielił fandom i zradykalizował jego drugą połówkę. Do tego info z planów dołożyły oliwy do ognia. Bojkot fanów, ale i zwykłych ludzi jak widać po wynikach przyczynił się do tego.
Chciałabym też zaznaczyć, że sama jestem przeciwko Kennedy i jej pomysłowi (jeśli taki istnieje) na SW. Jednak należy też pamiętać o umiarze, bo inaczej nikt nie będzie taktował krytyków Kennedy na poważnie. :/
Wszyscy biurokraci czy korposzczury działają według tego samego schematu:
stwórz problem > zaproponuj rozwiązanie
Wywołując wojnę z fanami na co się zanosiło od TLJ, teraz korporacja disney dzieli ich na umiarkowanych i ekstremistów:
"Hearing and being sensitive to what various fans want makes sense, but bowing to the force of a vocal contingent -- one that's perhaps a small minority -- is a road fraught with peril."
źródlo cnn
https://edition.cnn.com/2018/06/04/entertainment/star-wars-fans-analysis/index.h tml
Di$ney w tym sporze mąci jeszcze bardziej. Według nich fani będący krytykami podejścia Kennedy do SW to sami ksenofoby, mizogini, faszyści, seksiści, rasiści. Ale jak ona odpierdziela swoją ideologiczną manię SJW to widocznie mamy temu przyklaskiwać. No i ciekawe skąd ci mizogini i rasiści są? Z Europy, z USA, z k*rwa Chin? Bo nie łyknęli badziewia zwanego TLJ? Łatwo dzielić ludzi według własnego widzimisię, prawda pani KejKej?
Sama zresztą przyznała, że filmy ponoć nie robi dla fanów, a SW traktuje jak biznes. Zapomniała tylko, że fani są żywicielem tego uniwersum. Bez ich wsparcia filmy nie zarobią na siebie, a co ciekawe... Jej biznes pójdzie się walić. A nie-fani, zwykli zjadacze popkornu przy tak toksycznej atmosferze wybiorą filmy konkurencji.
Krążą plotki o wyrzuceniu Kennedy, ale nie wiemy ile w tym prawdy. Poza tym skąd mamy wiedzieć, czy osoba która ją hipotetycznie zastąpi będzie lepsza? Na złość fanom Disney/LucasFilm mogą jeszcze "lepszą" opcję sobie wsadzić na ten urząd.
Wrzuciłem już raz ale wrzucę drugi aby pokazać o co chodzi K Kennedy.
Proszę oto wywiad K. Kennedy w którym wypowiada ona następujące zdania: od 0:10
https://www.youtube.com/watch?v=e4oHdhX_vUI
"i think there was an assumption being make, for quite a wail that girls didnt care about star wars, or that girls werent identifying with characters like Luke Skywalker or Han Solo. They (girls) were only identifying with pricess Leia, or characters in other movies along those lines."
dalej kwintesencja tego myślenia:
"I wanna believe that is real movement or momentum beginning to happen were those kind of lines are being blurred and people recognizing in the creative community that little girls and little boys for that mater are crossing over into identifying with lots of defferent characters"
Luka Skywalkera nie wolno teraz lubić bo jest chłopcem :)
...Kur*wa hit XDDDDD
Jestem człowiekiem gorszego sortu wg pani kennedy (urodziłem się jako samiec z mózgiem wielkości orzeszka, nadaję się tylko do kopania rowów, i to po serii intensywnych tutoriali z techniki korzystania z łopaty ) A mimo to nie mam problemu lubić i uważać za ikony postaci takie, jak:
- Lara Croft ( Tomb Raider klasyg )
- Ellen Ripley ( prawdziwie ogarnięta silna kobieta nie popadająca w
autoparodię, wzór "fajterki" jak dla mnie)
- Mystique ( w wersji Romijn-Stamos, zabójczyni doskonała xd)
- Sarah Connor ( chwilami zdawała się większą twardzielką niż sam
Arnie który miał ochraniać ją i Johna..)
- Rogue ( ale komiksowa wersja, ta filmowa mnie nie porywa )
- Asajj Ventress ( w Animated Clone Wars 2003 była genialna )
- Leia ( chyba nie muszę tłumaczyć....)
Ale chyba nie mam prawa ich lubić, dzieli nas przepaść płci :/ Albo wręcz odwrotnie, może mam obowiązek nie tyle je lubić, a wręcz...czcić..? ;/
Zbieram się do napisania posta o silnych kobiecych postaciach w kinie versus
kobiety wprowadzone przez disney do SW.
Przez lata ludzie dissowali prequele i Lucasa. I co? I była cisza. A nawet więcej - przyzwolenie na to i zabawa. Pociśnij przez 2 lata trylogię która zjada ogon i rozd*upia sens istniejącego 40 lat uniwersum - nagle wszystkim odpie*rdala. Gnoić dzieciaka za rolę Anakina - spoko. Skomentuj poprawność polityczną, gdzie ewidentnie dobiera się aktorów tak, aby mieć pełną paletę karnacji na ekranie jak barw na tęczy - jesteś gorszy od hitlera i goebbelsa.
Oczywiście nie powinno się cisnąć po aktorach, są w pracy, a niektórzy spełniają marzenia z dzieciństwa, kiedy sami byli małymi fanami i biegali z kijami po podwórkach i napierdzielali się nimi. ( No dobra, nie wiem czy tak robili, ale ja na pewno XD ). Winowajcami takiej sytuacji są dwie strony:
1. Betonowy rak-fandom, który dostał nerdo-kur*wicy i wyje*bał do sieci istną krucjatę prawilności. Przez lata frędzle które nie mogły ścierpieć faktu, że w prequelach Vader jeszcze nie był Vaderem, nie było Sokoła Millenium bo Han chronologicznie był wtedy gów*niakiem, i zostało wytłumaczone czemu ktoś ma potencjał mocy a ktoś nie.A, i było znacznie więcej rozmachu i egzotyki. I ta polityka... Bo przecież największe uniwersum w historii kina powinno ograniczyć się wyłącznie do pociesznych pierdów nowej przygody, gdzie wszystkim dobrym gościom wszystko się udaje bo są dobrzy, a wszystkim złym kolesiom wszystko się nie udaje, bo są źli. No, i skończyło się jak się skończyło. Istny szok, hipotermia, zawał serca, jaskra i chu*j wie co jeszcze.
Dissy na aktora/ów Anakina, właściwie na całą obsadę były "spoko", kiedy dotyczyły prequeli. Ale w przypadku sequeli ci sami którzy obrzucali tamtą obsadę gnojem, tutaj zgrywają świętoszkowatych obrońców, no kur*wa bardziej świętoje*bliwych i tolerancyjnych od dalajlamy. Co za podwójne standardy :)
Kennedy zaś jak typowa korpo-biurwa traktuje podwładnych jak pionki na szachownicy. Jak meble, które może przestawiać się jak się jej podoba a raczej wypier*dalać kiedy któryś z nich okazuje się zawadzać i nie ugniatać się pod jej du*pskiem tak dobrze, jakby chciała. To zimny i głodny chciwiec, aby tylko hajs się zgadzał. A z pobudek "ideologicznych" wykazuje jedynie rozrośnięty do rozmiarów światopoglądowego nowotworu populistyczny feminazizm...
Jedni i drudzy imbecyle są siebie warci. Powtarzam, mam pretensje do tego zjeb*abego betonu, bo to oni doprowadzili do hegemonii jedynego prawilnego okresu OT i wszystkiego około-staro-trylogijnego... No i oczywiście do skur*wysyńskich producentów, którzy na zimno z kalkulatorami w ręku wyliczali co się sprzeda, a co nie. Jak zagrać betonowcom na sentymentach i zapewnić sobie dozgonną wdzięczność tłuszczy ;/.....
Spoko. Ja się z tobą zgadzam. To histeria za Prequeli sprawiła, że z Gwiezdnymi Wojnami jest teraz tak jak jest.
Jedno co jest naprawdę zabawne to fakt, że hejterzy PT byli wspierani przez wszelkiej maści establishment: zaczynając od Hollywoodu, recenzentów, akademie rozdające nagrody, kończąc na fanach mających wtedy przebicie w internecie. Każdy kto choć trochę zna historié Lucasa, ten wie dlaczego szczególnie w tamtych latach był tak krytykowany i wyśmiewany.
Natomiast krytycy Sequeli są osobami, które establishment Hollywoodu i cała ta śmietanka towarzyska chce zdusić, upokorzyć, obrazić i udawać, że to tylko margines. Wszelkiej maści recenzenci, fani mający duże przebicie w internecie, osoby odpowiedzialne za nagrody... Nikt z nich krytycznie do Sequeli nie podchodzi nawet wtedy film chce widocznie zrobić widza w jajo.
Zabawne jest też, gdy recenzenci już przy kolejnym filmie Disneya, choćby nie wiadomo jak był słaby - to zawsze wspomną mimochodem jak te PT były gówniane, by ciemną masę zmanipulować.
Najlepsze porównanie to nominacje do Oscara za muzykę. Zemsta Sithów ze świetnym soundtrackiem nominacji nie miała, ale Przebudzenie Mocy z obiektywnie mówiąc dobrym, ale jednak o wiele słabszym już tą nominację miała.
Jeszcze jedna ciekawostka. Niesamowicie mnie rozbroiło w jednym artykule pewna feminazi zasugerowała, że Han Solo zarabia mało, bo główną postacią jest biały mężczyzna. A TLJ zarobił sporo, bo kobiet miał dużo. xD Nosz japie*dole...
Przypomnisz mi, o co poszło z Lucasem....? Zdaje się, że naraził się na ostracyzm ze strony złotego Hollywood dlatego, że nie "dopuścił" do wodopoju wszystkich chętnych zbić hajs na prequelach, tylko sam nakręcił SW, ale może się mylę....
Całe te obsypywanie nagrodami sequeli jest groteskowe. Te peany nad "powrotem prawilnych SW", te zachwyty nad postacią Kylo Rena, która zwyczajnie jest odpowiedzią na mięczakowe pokolenie wrażliwych chłopczyków w rurkach, te orgazmy z powodu "silnych kobiet" w SW, poprawność która rozpie*rdala w we włażeniu w cztery litery mniejszościom które ostatnio uważają się za większość.....
Brak wizjonerstwa. Przyziemność. Powtarzalność. Bezpieczna bezpłciowość. Tanie chwyty na nostalgię.
Wzięłaś za przykład soundtracki... Williams powinien dostać oskary za I i III epizod, a za II nominacja. Za te kawałki, które są JEDYNIE PORZĄDNĄ ROBOTĄ RZEMIEŚLNICZĄ takie zachwyty są dziwne, żeby nie powiedzieć, na wyrost.
Od kiedy papcio Lucas opuścił LucasFilm, Star Wars wróciło do łask. Wpadło w łapy przedstawicieli kółka wzajemnej adoracji, gdzie wszyscy liżą się po chvjach, poklepują i nagradzają się kadząc sobie nawzajem...
O George'u Lucasie:
https://www.youtube.com/watch?v=6xN6IdhTQ7A
+
https://www.youtube.com/watch?v=3lgqNI36usE
I wszystko na ten temat. Ostracyzm zrobił swoje, a Di$ney robi kopie kopii kopii i myśli że jest fajnie....
Na samym początku przejęcia SW przez Disney zauważyłam, że firma ta tworzy otoczkę "politowania" dla prequeli i nawet dla fanów tej trylogii. Te same odczucia miała moja znajoma, która woli OT. OT jest stawiane na piedestale. Więc chyba raczej mi się nie wydawało.
Nie mniej twierdzenie, że to wina Disneya, że aktora grająca Rose została źle (to samo z Boyegą) potraktowana jest kretynizmem. Ponieważ Disney nikomu nie podpowiadał, żeby fani gnoili aktorów. To nie scenariusz, to ludzki idiotyzm, szowinizm, seksizm, rasizm i g.. ne ideologie wciskane przez polityków typu Kukiz oraz inne wątpliwej jakości "autorytety" są temu odpowiedzialne. Odpowiedzialny jest za to komentujący, który kogoś gnębi bo kolor skór, to komentujący jest odpowiedzialny i winny bo za bardzo wczuł się w film.
I tyle co mam do powiedzenia. Więcej na cokolwiek związanego ze SW NIE ZAMIERZAM chodzić. Mam dość tego szamba, który robią fani.
Otoczka politowania to mało powiedziane. Protekcjonalność i poczucie wyższości ludzi pokroju plinketta jest widoczna na każdym kroku.Mam tego dosyć. Disney z tym swoim obnoszeniem się z celebracją OT i ta betonowa część fandomu zrobili sobie grupkę wzajemnej adoracji. Di$ney kręci na okrągło orgię fanserwisu dla "fanów", a "fani" dostają orgazmu i zapewniają grubą kabzę, a internetowe samozwańcze guru z youtuba zwiastują "zmartwychwstanie prawdziwych star wars". Wszyscy sobie kadzą, wszyscy sobie dziękują i gratulują. A powiesz, że traktujesz PT na równi z OT, to cię obśmieją. "Te paskudne CGI!!!" "Midichloriany!!!" "Mały Anakin!!!!" Ta.... Nawet ten tekst Abramsa był już szczytem bezczelnej wazeliny pod ten beton, ten tekst o pokazaniu stęchłego trupa Jar-Jara w TFA... Na szczęście do tego nie doszło, ale wystarczy dać dojść tej obecnej ekipie do głosu, a sama sie skompromituje swoim samozadowoleniem i rozpasaniem...
O tym, jaki będzie scenariusz ostatecznie decyduje Di$ney. A filmy są kręcone tak, by każdy teraz "dostał swój kawałek tortu". Fan serwis tym, fanserwis tamtym. Groteskowe pompowanie źle pojętego feminizmu też nie pomaga. Chcieli nadrobić 6 epizodów z męskim Jedi w roli głównej już za pomocą jednego filmu - TFA. Czy nie można było stworzyć głównej żeńskiej Jedi -dla ciekawej odmiany, ale nie robić to w sposób urągający stworzonej już w przeciągu 4 dekad mitologii w samym uniwersum, oraz - po prostu - inteligencji widzów...? Czy jedyny przepis na "silną i niezależną" kobietę w świecie kina XXI wieku to zrobienie z niej MArySue, aby wszystkie hardcoreowe feministki miały swoją personifikację ich ideału...? Nie można zrobić postaci bliżej Ripley z Aliens czy Sary Connor, gdzie nikt nie ma watpliwości do co ich znakomitej charyzmy ekranowej? Gdzie każda z tych bohaterek ciągnie fabułę, ma swoje zalety, ale i wady...? Nikt nigdy im nie zarzucił tego, co się zarzuca Rey. Rey mogła być świetną postacią. Przez rozbuchane oczekiwania siane przez wygłodniałe skrajne feministki postać Rey ucierpiała, bo musiała już w pierwszym swoim filmie dźwignąć na barach cały mokry sen takich feministek. Za szybko i za dużo na naraz, aż się przelało. Zamiast rozsądku i umiaru, przesada i obrażająca sens I-VI groteska.
Dobieranie aktorów po to, by się paleta karnacji się zgadzała, też mi nie leży. Aktor powinien być dobrany wyłącznie po warunkach umiejętności i warsztatu aktorskiego. Nie dlatego, że ma modne afrykańskie korzenie. To przypomina paranoję z oskarami, kiedy żaden czarny nie był nominowany. Zamiast robić krzyk, że "rasizm", może trzeba się zastanowić nad inną przyczyną...? Może kiepsko zagrali w danym roku, a przynajmniej nie na tyle, zeby ich role urywały dup*sko..? A może dobrze zagrali, ale ich agenci słabo promowali ich filmy i role...?
To przypomina metody z komunizmu, gdzie uczelnie przyznawały dodatkowe punkty na egzaminach ludziom ze wsi nie dlatego, ze byli inteligentniejsi, tylko dlatego, że.... byli ze wsi. Fu*ck logic...
Gdyby pewnego dnia okazało się, że autentycznie czarnoskórzy aktorzy rozje*bali artystycznie system, i ZASŁUŻENIE zgarnęli wszystkie możliwe miejsca w nominacjach do oskarów, nie robiłbym problemu. Bo po prostu zasłużyli by uczciwie na to, bo w konkurencji gdzie wszyscy są równi wygraliby wyłącznie za pomocą talentu. Biały, czarny, fioletowy - nieważne, byleby najbardziej utalentowany.
I ta sama zasada powinna dotyczyć castingu do jakiegokolwiek filmu.
Nagrody aktorskie to dziedzina, gdzie powinno się rywalizować i wygrywać wyłącznie w konkurencji aktorskiej wyłącznie za pomocą talentu. A nie dostawać dodatkowe punkty po to, by każda mniejszość miała swojego kandydata. Może po prostu od razu przestańmy pali głupa, że w nominacjach wszyscy aktorzy/aktorki są równi, tylko wprowadzić od razu nowe kategorie, żeby każdy dostał swój kawałek tortu?
1. Najlepszy aktor czarnoskóry,
2. Najlepszy aktor azjatycki,
3. Najlepszy aktor biały,
4. Najlepszy aktor homoseksualny,
.... Bo dlaczego nie? Wprowadźmy parytety, gdzie priorytetem w nagrodach artystycznych JUŻ NIGDY NIE BĘDZIE WYŁĄCZNIE TALENT ARTYSTYCZNY, tylko priorytetem staną się: płeć, orientacja, kolor skóry, preferencje polityczne.
Kiedy za to czarnoskórzy artyści przyznają sobie tzw. czarne szpule, gdzie nominowani są wyłącznie ludzie z ich kręgu, to cisza, wręcz oklaski i brawa na stojąco za "postęp:. Czyli segregacja i rasizm działa w jedną stronę, w drugą to już postęp. A nagrody artystyczne nie powinny brać pod uwagę pochodzenia, tylko poziom artystyczny.
Jeśli scenariusz jest gów*niany, to trzeba pocisnąć tego kto go napisał i firmę która to wyprodukowała. Skoro chcą kroić chore sumy za filmy, to niech przynajmniej się wysilą i wyprodukują coś obłędnego, a nie nędznego i bazującego na tanich chwytach fanserwisowych.
Jak postać jest nędzna, to trzeba pocisnąć tego, kto ją wymyślił. Jeśli widać ewidentnie, że ta postać to spersonifikowana tuba propagandowa, to też trzeba pocisnąć, a nie pozwolić się rozrastać takiemu rakowi popkulturowemu. Aktor ma najmniej do powiedzenia, bo jak widać robi już tylko za kukłę na planie filmowym. KAżdy by wolał zagrać genialnie kogoś charyzmatycznego, a nie tępego i infantylnego jak choćby cała ta rose.
Sam nie idę już na żadne SW, nie zamierzam sponsorować ani groszem tego teatru poper*dolizmu i bizantyjskiego stylu życia podcierania du*py dolarami przez grubych producentów którzy zarobili na robieniu fanów w chvja tanimi fanserwisem. Do tej pory te grubasy turlają się ze śmiechu, jak łatwo jest kiwać tym fandomem.
Mówiąc "Więcej na cokolwiek związanego ze SW NIE ZAMIERZAM chodzić." miałam na myśli wszelkiego rodzaju fanpage, serwisy, fora (jak to) związane z tą serią itp. Odcinam się od fandomu SW a filmy oglądać może będę może nie ale na pewno nie będę latać po forach i pisać dziwności jak to mi zniszczono dzieciństwo, wylano wiadro tuby propagandowej, poprawności politycznej, feminizmu i choera wie co tam jeszcze. A Ty robisz w sumie to samo co robią fani OT względem fanów PT. Docisnąć? Nie, nie docisnąć - wiesz, że Rianowi życzono śmierci? A patrząc na agresję jaka bije z np. powyższej wypowiedzi myślę, że nie miałbyś oporu "docisnąć" Rianowi.
Nie rozumiem po co zrobiłeś mi elaborat jak to źle traktowano fanów PT - ja to wiem (doświadczyłam na sobie wiele razy) .
Bez odbioru - komukolwiek w tym wątku.
Ja też nie widzę różnicy w ówczesnym jechaniu po PT oraz w obecnej jeździe po ST... Chociaż obie trylogie są słabsze niż OT to nie zasługują na takie wiadra pomyj...
Nie widzieć różnicy w jechaniu po PT i ST, to jak nie widzieć różnicy w jechaniu po twórczości Grechuty, a twórczosci grupy Boys.xD
Już było o tym wspomniane przeze mnie. Gnojenie fanów PT i samych PT było przyzwalane, a wręcz wychwalane i wspierane przez szerokiej maści establishment. W przypadku krytyków SW mamy doczynienia z czymś odwrotnym: establishment chce przekonać, że Disney jest "dobry", Kennedy to świetna "ciocia", ale sami krytycy to dla nich bardzo niewygodne zjawisko, chcą ich przemilczac i bagatelizować. Ewentualnie degradować ich zdanie, no bo to muszą być "rasiści i mizogini zapewne".
Krytykuj 20 lat PT - jesteś po prostu szczerym fanem OT
Krytykuj 2,5 roku ST - jesteś histerykiem i niewdzięcznym gówniarzem, który nie docenia tego jako fan, że SW znowu w kinach.
"Krytykuj 20 lat PT - jesteś po prostu szczerym fanem OT
Krytykuj 2,5 roku ST - jesteś histerykiem i niewdzięcznym gówniarzem, który nie docenia tego jako fan, że SW znowu w kinach."
Z ust mi to wyjmujesz.^^
w takim razie droga hoopciu ja nie rozumiem Twojej obecności na forum po jednym już skasowaniu konta i założeniu ponownie drugiego tylko po to, by po oznajmić wszem i wobec, że opuszczasz takowe fora :)
Gdzie na napisałem, że zniszczono mi dzieciństwo? I nie sugeruj, że wcale nie chciałaś zasugerować tego powyżej akurat wobec mnie. Zarzucasz mi zachowania, ok, już dawno zauważyłem, gdybym to ja miał z kolei powiedzieć coś o Tobie, że wzięłaś sobie za misję chronienie w ramionach wszystkie biedne sierotki bez względu na to, jakie są miękkie kluchowate i nudne.
Może mi się wydać to dziwne, może się mylę, ale ciekawy jest nagły zwrot w stronę bycia kaznodzieją internetowej moralności, kiedy to samemu pisało się podobne ( czyt. w moim stylu ) teksty na forum TFA jeszcze parę miechów temu. Kiedy cisnąłem Di$neya, spółkę Kennedy&Abrams, kiedy pojechałem po Kylo i Rey, co pisałaś...? Zdaje się, że coś w stylu "Łahaha nie mogę spadłam z krzesła, turlam się ze śmiechu XDDDD" ......
A kiedy Di$ney kontynuuje rozwałkę tematu za pomocą filmu TLJ, jaką zapoczątkował produkcją TFA, a również kontynuuję punktowanie ich zagrywek. A tu co? Śmieszkujemy z TFA, a nagle DisneyForever..?
Kiedy Disney narobi syfu i brnie dalej, to brnąc w to dalej nie udowadnia wcale, że się wcześniej NIE MYLIŁ, jedynie co udowadnia, to to, że w jego rozrachunku ostatecznie liczą się jedynie hajsy. To nie ja zmieniam jak chorągiewka zdanie :)
Wiem, że Rianowi życzono śmierci. Gdzie ja napisałem, że to popieram!??!? Jeśli ktoś leci w ciula, to należy mu się pstryczek w nos, wypunktowanie jego błędów, a nie deklaracje wysłania wieńca na pogrzeb. Tak samo nie popieram takiego hardkoru wobec ludzi odpowiedzialnych za PT jak i za ST. Powiedzieć reżyserowi, że nakręcił cienkie gó*wno to jedno, i z resztą sam to mówię, ale mówienie że pójdzie za to do piachu to drugie.
"Nagrody aktorskie to dziedzina, gdzie powinno się rywalizować i wygrywać wyłącznie w konkurencji aktorskiej wyłącznie za pomocą talentu. A nie dostawać dodatkowe punkty po to, by każda mniejszość miała swojego kandydata."
Ciężko się z tym nie zgodzić, mnie by irytowało wpychanie na siłę w myśl parytetu ZŁYCH aktorów/aktorek. Jednak czy taki Isaac zagrał źle? (Nawiasem mówiąc, przed Tran największe hejty szły na białego aktora...moim zdaniem niezasłużenie oczywiście) Czy TFA byłoby lepsze gdyby za Boyegę wystąpił ktoś o jaśniejszym kolorze skóry, za Tran przykładowo jakaś Chinka, a Rey byłaby Reymondem? Co by to zmieniło? Bo nie rozumiem tej krucjaty (zwłaszcza, że w Solo nabijają się z feministek), że np. kobity - jeśli okażą się pozytywnymi postaciami - są be.
Mówisz o Oscarze Isaacu? Ależ skąd - bardzo dobry wybór, castingowy. Jeśli chodzi o Poe Damerona, żałuję że jego wersja nieco fajniejsza była marginalna w TFA, zaś Dameron w TLJ który dostał o wiele więcej czasu ekranowego wyszedł już na niemyślącego, krewkiego ryzykanta którego szarże na początku filmu zapoczątkowały całą lawinę destrukcji i tak już malutkiej floty Ruchu Oporu. Ale to nie wina aktora, dostał taki scenariusz do zagrania.
Christensen dużo lepiej wypadał, kiedy włączyło się "mute" pilotem, i pozwoliło się grać mu mimiką. To cienkie dialogi pogrążyły odbiór postaci. Z resztą dialogi były nędzne głównie w scenach romantycznych, bo pozostałe kwestie w filmie były OK.
Ciężko mi wierzyć, że nagle do akcji wbija mniejszość afrykańska ( Finn ), mniejszość seksualna ( Holdo ), mniejszość azjatycka ( Rose ), w czasach kiedy środowiska LGBT uprawiają śmiechu wartą politykę nagradzania albo wybuczania filmów TYLKO DLATEGO, że dany film poruszył/ nie poruszył wątków homo. Nie przeszkadza mi to, że takie rzeczy są w kinie, przecież seksualność to część życia. Mnie rozwala takie przeświadczenie, że w chwili obecnej każdy reżyser ma OBOWIĄZEK DAĆ KAWAŁEK TORTU każdej mniejszości bez względu na to, o czym tak naprawdę opowiada film.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Jest casting do filmu "X", oraz kilka ról do obsadzenia. Są to role postaci, które mają bliżej nieokreśloną rasę czy orientację. No i przychodzą na casting murzyni, azjaci, biali.... I nagle okazuje się, że na tych 5 przykładowych ról 3 nich przypadają azjatom, i 2 murzynom. Nie ma białego. I nie miałbym problemu z tym, gdyby było to efektem wyłącznie tego, że ci azjaci i czarni byli lepsi na castingu od białych. Z chęcią bym zobaczył w jednym filmie przykładowo Sama L. Jacksona, Denzela i Morgana Freemana w spółce z takim Jetem Li i Chow-Yun Fatem. Why not?
Jeśli jednak bierzemy pod uwagę taki przykład jak Rose - najbardziej infantylną, naiwną i niewymagającą jakiegokolwiek kunsztu aktorskiego postać, ciężko uwierzyć, że aktorka wcielająca się w Rose poskładała wszystkie inne kandydatki do tej niewymagającej aktorsko roli WYŁĄCZNIE za pomocą "talentu"... a nie faktem koloru skóry, skoro tak mocno pompuje się modę na pełną paletę karnacji we wszystkich produkcjach filmowych ostatnio puszczanych do kin. W filmie, który jest rasowym blockbusterem wyprodukowanym we współczesnym Hollywood, opanowanym przez paranoję poprawności politycznej która już dawno przestała być wyrównywaniem szans, a stała się rakowym, światopoglądowym polowaniem na czarownice.
To samo z Finnem, jego postać też nie jest pomyślana na oscarową kreację. Ot, zwykła pocieszno-naiwna komediowa popie*rdółka która uciekła z woja. Ale na pewno John Boygea, bez względu na to jakiego mięczaka i frajera by grał w star wars, zrobił to aktorsko dużo lepiej, niż aktorka wcielająca się w Rose. Żałuję jedynie, że jest ewidentnym dowodem na to, że w LucasFilm zapanowała nowa doktryna, wedle której wszystkie nowe, "autorskie" postaci z sagi stworzone już pod szyldem Disneya muszą być we wszystkim zaje*biste jeśli są kobietami, i we wszystkim słabsi i głupsi, jeśli są kolesiami. To jest nędzne.
Rey zmieniona w Reymonda nic by nie zmieniło. Dalej twierdzę, że jest to postać wymyślona na potrzeby niepotrzebnych sequeli. Fakt, że jest kobietą mógł zwiastować interesującą odmianę od głównych męskich Jedi z epizodów I-VI. To, co zarzucam jej postaci, a raczej twórcom tej postaci to to, że jej jedną osobą w pierwszym filmie pierwszej disnejowskiej trylogii, w TFA stanowiącym prekursor star warsów od myszki Miki, chcieli nadrobić te "braki".
Zamiast stworzyć Rey zgodnie z podstawami logiki, na dzień dobry zrobili z niej bóstwo. Nie przeszkadza mi fakt jej płci - więcej, popieram pomysł dziewczyny Jedi. TO JEST NOWOŚĆ. To, co mi nie pasuje, to fakt, że stała się poniekąd paradoksem - jest jednocześnie personifikacją mokrych snów hardkorowych feministek, a jednocześnie jest zakłądniczką ich wybujałych oczekiwań. I taka Rey robi na ekranie kuriozalne rzeczy ku uciesze takich feministek, z kolei reszta społeczeństwa pukała się w czoło, kiedy oglądała jej wyczyny w TFA czy TLJ. I tak koniec końców największą ofiarą jest Rey, ponieważ jest między młotem a kowadłem. Albo będzie bogiem feministek i jednocześnie wzorem marysuizmu dla reszty osób, albo byłaby prowadzona w bardziej wyważony sposób, ale wtedy kennedy nie miała by takiego działa propagandowego w ręce, aby zrobić wazelinkę pod feminazistki z którymi z resztą sama się utożsamia.
Kiedy tworzy się sagę, należy patrzeć bardziej do przodu, tworzyć uniwersum z większą dbałością o przyszłość. W chwili premiery TFA oczarowało wielu ludzi, bo "nostalgia". Kurz opadł, ludzie z czasem zmienili zdanie, a film jaki był, taki pozostał. W chwili premiery stanowił sumę fanserwisowych oczekiwań i gierek na emocjach. Chwilowa potrzeba została więc spełniona. Ale dziś, kiedy już Star Wars znów weszło do obiegu, znów stało się modne, komu potrzebna jest nostalgia? To nie jest powrót do czegoś zakurzonego - Star Wars znów są na piedestale popkultury.
Siadasz do filmów, odpalasz sobie maraton, oglądasz I-III, potem IV-VI, a potem.... coś IV-podobnego. a po tworze ANH-podobnym, oglądasz miks epizodu V z ep. VI.
Chwilowe nostalgiczne potrzeby starych fanów tęskniących za starą trylogią została zaspokojona. Ale co z samym uniwersum? Co będzie z odbiorem tych samych sequelowych epizodów, kiedy ich podstawowa i jedyna funkcja z perspektywy widza się wyczerpie, a tą funkcją jest po prostu jedynie pokaz slajdów "powspominajmy sobie stare SW"..?
Trzeba było zacząć odważnie sequelową trylogię. Bez nostalgii, bez poprawnych politycznie populizmów. Na pewno wielu fanów byłoby oburzonych, że znów byli tak zaskoczeni, jak zaskoczyła ich "inność" prequeli. Ale z czasem ta "inność" wyszła by sequelom na dobre, bo dzięki temu postawiono by na zdecydowanie bardziej długofalową innowację, niż oczekiwaną lecz krótkodystansową wycieczkę po nostalgii.
Więc, filmy sequelowe składają się wyłącznie z dwóch segmentów - przeglądu zdjęć z OT czym zaskarbiają sobie wdzięczność starych fanów do dziś żyjących wyłącznie OT, oraz blok poprawności politycznej zachęcającej do odbioru nowych odbiorców, tak silnie ukształtowanych na zachodzie na tok myślenia, że w dzisiejszych czasach mniejszości muszą być ważniejsze i bardziej celebrowane od większości.
Taka ciekawostka:
https://www.youtube.com/watch?v=VusarR6aixA
https://www.youtube.com/watch?v=r9C7Grxk4bU
Jedną recenzję robi kobieta, drugą czarnoskóry mężczyzna.
Niech więc Disney nie odpierdziela, że krytycy Kennedy i jej filmów to rasiści i mizogini. ;D
Ten gość roz*jebał system XD Sama prawda, pięknie podsumował temat....
A co do Di$neya, takie gadanie że kto nie z nimi ten szowinista i rasista to ostatnia deska ratunku kiedy nie ma się nic ciekawszego do powiedzenia. Jak z oscarami, jeśli jakiś czarny nie był nominowany to na bank dlatego, że w komisji siedzą sami rasiści ( wisienka na torcie - komisja złożona głównie z najbardziej prześladowanego narodu świata - żydów XDD ) a nie dlatego, że w danym roku żaden z nich nie błysnął na tyle, by się załapać na nominację.
Pier*dolić kunszt aktorski, wprowadźmy parytety, żeby każda grupka miała swojego kandydata.
Przeczuwam, że za rok w kategorii "Najlepszy czarnoskóry aktor" wygra Will Smith. Jego żona już zrobi odpowiedni dym, aby tak się stało :)
Chyba się nie dogadamy, bo o ile można dyskutować o różnych słabościach nowych filmów, ale w potoku tylu słów nadal nie wiem co by w nich się poprawiło jeśli zamiast kobiet byliby faceci, a zamiast innych odcieni skóry tylko biała!
Moim skromnym zdaniem nie ma aktora w disneyowych SW, który by odwalił jakąś manianę i widziałbym go kandydatem do Maliny...jeśli są jakieś niedociągnięcia to najwięcej bym ich pewnie znalazł u białego mężczyzny, niejakiego Riana, a już taki Solo ma chyba najmniej rzeczy, których można się przyczepić (no mnie się np. nie podoba głos droida, ale to pewnie kwestia gustu) i nie ma wpadek, a głównym bohaterem jest biały facet - powinieneś być zadowolony :P
PS. Sam bym narzekał jakby w filmie historycznym połowę rycerzy stanowiły kobiety, a pod Grunwaldem naparzali się murzyni z Indianami, ale nie na miłość Mocy w filmie dziejącym się w odległej galaktyce, gdzie ludzie marudzą na brak starych ras, że ich za mało, a ludzie niebiali i kobiety im przeszkadzają - bez sensu :P
PSS. Kobiety to mniejszość seksualna? A one nie są czasem większością na świecie? :P
Moim skromnym zdaniem tylko Hamill nie zasłużył na Malinę w sequelach. Resztę równo bym tymi pysznymi owockami obdarowała.^^
Wszyscy na malinę? Serio? Czy ktokolwiek poza zawiedzionym, że nie poszło po jego myśli, fanem SW byłby w stanie tak stwierdzić? Co z Del Toro? A Driver? Isaac? Boyega i Ridley w TFA? Sorry, ale ciężko dyskutować z takim zero-jedynkowym podejściem, brakiem otwarcia na jakiekolwiek argumenty i (prawie) całkowitej negacji.
A co poradzę że wszyscy słabiutcy? No w TFA może poza Issakiem, tyle że on z kolei miał do zagrania postać bibułkę, kompletnie bez smaku.
A co mają poradzić? "Biedaczki", tak im midichloriany i Christensen dzieciństwo zepsuli. xD
Hejtują go już dobre kilkanaście lat, a malinki on zdobył aż DWIE, zupełnie niesłusznie i to za rolę DRUGOPLANOWĄ. Większego poniżenia ze strony Hollywoodu być nie mogło w jego stronę i Lucasa... Bo to taki sygnał "ten laluś nie jest żadnym Vaderem dla nas, ba ta postać dla nas nawet na pierwszym planie nie jest, bo tak chvjowa", pomijając to, że Lucas zrobił tę postać główną i najważniejszą w swoim uniwersum to takie zagranie się w głowie nie mieści. Typowa poczwarz małych ludzi z zemsty. ;) Ale to już wolno, a powiedz że Rey i Rose są słabe to zaraz cię zrównają z rasistami i antyfeministami.
Jeśli chodzi o malinę... Wg mnie powinna zostać przyznana... Andy'emu Serkinsowi. Ten aktor jest świetny, ale ta postać zagrana przez niego to wyjątkowa słabizna zupełnie nie warta jego potencjału. ;)
To była ironia o Pani :D odpowiedziałem takim samym bez sensu argumentem typu "co mogę poradzić" :P
Serkisowi?? Ależ on fajnie gra głosem przecież. Nie wiń go za to, że nie lubisz postaci, bo nic o niej nie wiesz i chodzi w szlafroku :D
Właśnie... Nic o nim nie wiem... A powinnam wiedzieć. ;) Nie będę grzebać w jakichś pseudoksiążkach napisanych przez randomowych pisarzy, by wiedzieć coś o nim. Filmy powinny być spójne. Oczywiście Disney sam się pogrążył wyrównując cały kanon, bo z tego co wynika to teraz byle komiksowa pierdółka znaczy w kanonie to samo co film kinowy. Za Lucasa filmy miały pierwszeństwo... Może dlatego, że on sam tylko je uznawał. I dzięki temu filmy dało się zrozumieć bez czytania EU. EU było dla chętnych. Teraz jest obowiązkiem, jeśli chcesz cokolwiek z dziurawego filmu zrozumieć. Dlatego też Han solo ma u mnie 7/10, a nie 8, bo ja kreskówek nie oglądam i nie zamierzam... Maul w filmach zmarł zabity przez Kenobiego... Teraz nie mam pojęcia czy w ogóle to wyjaśnią jak powrócił, skoro... Wyjaśnienie jest w serialu. :/
I wybacz, ale praca głosem to jedno... Ale reszta to zupełnie co innego. Snoke to badziewna postać. Wystarczy spojrzeć na Vosa czy Krennica, da się zrobić postaci po złej stronie od których nie czuć zażenowania i facepalmu? Da się. Poza tym, z tego co się orientuję po malinach, są one przyznawane bardzo dobrym aktorom, którzy wybrali słabą rolę... Tutaj Serkinsowi by się należało, nakręcono hype tą postacią, a wyszło na to, że to tylko marny przystanek ku rozwojowi innej postaci. Pod innym kątem - równie marna podróba Imperatora z ROTJ. Ba, on nawet po śmierci wygląda żałośnie. xD
To tylko moje zdanie... Ale dla mnie ta postać na malinkę zasługuje jak mało kto. Reszta raczej nie.
Ale tam nie brakuje spójności, nawet jeśli nie pokazano każdego szczegółu historii postaci...Grievous też wyskoczył jak Filip z konopi i zginął w tym samym epizodzie bez wyjaśnień (kto to? co to? czemu jest pół-żywy? dlaczego się krztusi? ZERO odpowiedzi! nie da się oglądać "Zemsty Sithów", bo potrzebne wytłumaczenia z książek!).
Btw akurat Maula to przywrócił do życia Lucas i uważam to za najgorszy jego pomysł, nawet przed Jar-Jarem i midichlorianami (taka trójca na podium :D), ale jeśli już żyje to nie robi mi różnicy, że się tu pojawił, a mógłby być niezłym złoczyńcą w kolejnym spin-offie...
Tylko to wszystko nie ma nic wspólnego z grą Serkisa! A sam wygląd Snoke'a jest rewelacyjnie dopracowany, przy nim Thanos (którego lubię jako postać, jak i Brolina, który go "gra") wygląda jak ubogi krewny lub półprodukt CGI - jak z resztą większość efektów w MCU, które są dużo słabsze niż w SW, co niestety kosztuje. Tobie się "tylko" nie podoba co ta postać robi w filmie, a to nie to samo.
Porownanie do tytana jest bardzo niefortunne. Thanos wyglada gorzej od Snoke'a ale miazdzy go w tym co najwazniejsze- charakterze.
Thanos jest jakis, ma bardzo specyficzne motywacje, ma nawet bardziej ludzka strona. Snoke to najbardziej pretekstowa postac jaka mozna byla utkac. Zero duszy w tym idealnym technicznie projekcie motion capture.
Ależ nie porównywaliśmy tego, jak napisana jest postać, tylko wykonanie - poza tym Thanos miał inną rolę, bo był punktem centralnym filmu, właściwie jego głównym bohaterem, a Snoke miał dwie sceny. Ale musisz się zgodzić, że wizualnie Thanos nie dorasta do pięt Snołkowi i widać, że nie jest "żywy", tylko komputerowy.
Gra Haydena jest fenomenalna; i pewnie dlatego dla "kłytyków" od siedmiu boleści niezrozumiała. To typowe, geniuszy zwykle docenia się po wielu latach; zwykle po śmierci.
Z Lucasem i Christensenem w roli Anakina też tak będzie.
No bo wszyscy wokół się mylą, nawet nie-fani patrzący na film z boku, bez przesadnie emocjonalnego podejścia, które zakłóca uczciwe osądy :P
Lucas jest doceniony, a pewnie będzie kiedyś jeszcze bardziej, bo był wizjonerem i pozostanie "twórcą SW", ale Hayden? Wątpię.
Powtarzanie frazesów za konserwatywnymi czcicielami starej trylogii nie jest żadnym spojrzeniem z boku.
Lucas doceniony? Bo padnę i umrę ze śmiechu.^^ Pitolenie tych którzy nie ogarniają sensu i kontekstu prostego by się zdawało dialogu bez łopatologicznego wyjaśnienia typu "słaby scenarzysta", połączone z bzdurami typu "Lucas to słaby reżyser" - nazywasz docenieniem?? W sumie ten brak logiki mnie nie zaskakuje. Norma.
A jeśli chodzi o Haydena to ludzie bez kompleksów, i ci którzy nie chwycili się kurczowo wizji Vadera - maszkary-maszyny już dawno doceniają błyskotliwy występ Christensena. I chwała im za to. Oby kiedyś zagłuszyli płacze maruderów którym piękna bużka aktora w oczy kole.^^
Mówiłem o ludziach, którzy nie są zagorzałymi fanami SW, tylko zwykłymi kinomanami, nie śledzącymi wypowiedzi fanatyków z którejkolwiek strony.
Oczywiście, że doceniony, bo dla calej rzeszy ludzi jest twórcą kultowym - każdemu życzę takiego spełnienia zawodowego. Tego, że stworzył przełomowy film w dziejach kina (ANH) nikt mu już nie odbierze, niezależnie ile dzieciaków miałoby płakać, iż prequelami zniszczył ich dzieciństwo. Na zawsze pozostanie twórcą tego niesamowitego uniwersum (plus współtwórcą np. Indiany Jonesa) i wielu później uznanych ludzi filmu wiele zawdzięcza jego trylogii, która stała się potem inspiracją dla niejednego artysty.
No ale to Ty sama zaniżasz jego wartość jako reżysera, skoro usilnie przekonujesz, że Vader nie zabił młodzików, tylko Lucas to tak NIEUDOLNIE pokazał, iż ten drobny fakt został zauważony przez... dwie osoby na całym świecie :P
Dziwnym trafem większość tych ludzi to płeć piękna, która zachwyciła się występem Haydena będąc wtedy zazwyczaj w wieku nastoletnim :D Pewnie ta koląca w oczy buźka chłopaka z boysbandu nie ma z tym nic wspólnego, jak krytyka twarzy Kylo oczywiście również nie miała źródła w jego wyglądzie odbiegającym od modela :P
Ale zalozyles sobie, że coś by zmieniło to, gdyby rey była kolesiem... Gdyby to był reymond ale tak samo nakokszony dalej było by to przegięcie. Gdyby ten reymond byłby jednak rozważniej prowadzony jak choćby Luke, to byłby niczym nowym, kolejnym kolesiem jedi na ekranie. Fakt, że nie robił by groteski na ekranie, ale niczym by się nie wyróżnił. Czytałeś w ogóle mojego posta..? XD przecież mówię, że zaletą rey jest to że jest pierwszą ekranową glowną jedi... Mam jedynie zarzuty o to, jak ją zaprezentowano. Wszystkie możliwe skille na raz i to już na dzień dobry. Zrobienie z niej marysue mnie odrzuca. Mam po prostu nieodparte wrażenie, że sama Rey stała się zakladniczką oczekiwań wygłodniałych feministek... Przeczytaj proszę raz jeszcze fragment powyzszej wypowiedzi o Rey a wszystko będzie jasne. Co by się zmieniło, gdyby nakoksowana Rey była nakoksowanym reymondem? Dalej byłaby to postać bardzo źle prowadzona, bez względu na płeć. Gdyby byłaby to rozsądnie wprowadzony reymond byłoby dużo lepiej ale nudniej, bo to już było. Rozsadnie prowadzona Rey - to by było najlepsze wyjście :)
Mi chodzi o inwazyjne roszczenie sobie praw danych ruchów światopoglądowych na ostateczny kształt filmu. Źle mnie rozumiesz. Nie chodzi o rasę danej osoby jako taką. Chodzi mi o obecną modę dawania forów na castingach takim osobom. I mniemanie środowisk LGBT że są takim autorytetem, że mają prawo wtrącać się w proces twórczy. Sam mam znajomych homo, słucham namiętnie czarnego oldskulowego rapu, a wśród moich ulubionych artystów muzycznych średnio 50-60 % to właśnie murzyni, więc bawią mnie oskarżenia o bycie homofobem czy rasistą XD
Kobiet nie nazwałem mniejszością samą w sobie. Jeśli już, to są mniejszością w sensie ilości męskich głównych jedi na ekranie. I dlatego uważam, że jeśli już ktoś uparł się kręcić sequele, to główną postacią dla odmiany naprawdę powinna być dziewczyna. Mam jedynie zarzuty o sposób jej zaprezentowania i jej roli pseudo-wybrańca 2.0 wedle nowej wizji nowego kanonu. Stała się jednocześnie boginią jak i zakladniczką pewnych przeginających pałę środowisk feministycznych.