Obejrzalem ten film zaciekawiony rola Alicji Bachleda. Niestety tym filmem Hollywood Alicja nie podbije. Nie jest to jej wina, bo sie starala tyle ze film w tym filmie schemat goni banal.
Juarez, graniczne misto, stalo sie znane z porwan mlodych kobiet wiec temat wydal sie oczywisty. Problem w tym ze scenariusz napisano tak nieudolnie, ze los glownej bohaterki byl co najwyzej na wzruszenie ramion, gdyz jest tak papierowy.
Dobor aktorow tez mocno nie trafiony. Kevin Kline, niezly aktor, tyle ze glownie komediowy. W roli zmeczonego policjanta prowadzacego wlasne "prywatne sledztwo" co najwyzej srednio przekonujacy. Alicja ladnie wyglada, nawet za ladnie. Jej rola jest stereotypowa do bolu - ladna, mloda, ale strasznie naiwna dziewczyna z Bartoszyc, chce poprawic swoj los wiec probuje szczescia w Ameryce. Niestety trafia na bezwzglednych przestepcow z Rosji i Meksyku. Gdzies tam pobrzmiewa watek jej synka, ale jest tak odlegly, ze trudno w niego uwierzyc, a co dopiero sie tym przejac.
Caly film sklecony jest wylacznie ze stereotypow. Jak Rosjanie to bezwzgledni, Amerykanie bezduszni, Meksykanie biedni do tego mamy skorumpowana policja i straz graniczna.
Szkoda :(.