Ten film jest jak połączenie M jak miłość z Na dobre i na złe... flaki z olejem.. trudno dotrwać do końca.. marna gra żałosnych aktorów przerysowane postacie złudna atmosfera szczęśliwych swiąt... jednym słowem ŻENADA!!!
Najlepszy polski film. Aktorzy świetnie dobrani :) idealnie pasowali do ról :) film wzruszający, a muzyka skomponowana wprost do tego filmu :) piosenki Rojka i Myslovitz'a, pozwalały na głębsze zrozumienie filmu :) (tj. teksty piosenek). Daje 10/10. Nigdy nie widziałam tak fajnego polskiego filmu. Przynajmniej nie jest on typowo amerykański (tak jak "Miłość na wybiegu"-porażka).
Nie zapomnę dwóch momentów. Kwaśnej miny pana Kłopotowskiego przeprowadzającego sponsorowany wywiad z reżyserem Kamińskim na temat filmu, który pomimo wszystko próbował (bo musiał, taka praca) zachęcić do pójścia do kina naiwnych wielbicieli rodzimego kina - ze zdziwienia aż przecierałem oczy. Zmieniłem wówczas zdanie na temat bezstronności opinii krytyków filmowych. Druga sytuacja to moment parsknięcia śmiechem połowy sali kinowej, w tym również i mnie, w momencie gdy główny bohater zaczyna unosić się w powietrzu. A zdarzyło mi się to naprawdę po raz pierwszy. I to w momencie który jak mniemam miał być tym kluczowym, najbardziej wzruszającym momencie filmu.
Nie należy wogóle wypowiadać się na temat takich dziełek - w momencie kiedy do przeciętnych nadużywa się często skrajnych określeń jak "żałosny" itp. to ten film "Hania" nie mieści się w żadnej skali. Reżyseria i scenariusz na poziomie intelektualnym przeciętnej gimnazjalistki - i to w pozytywnym tego określenia znaczeniu. Każdy w dzieciństwie chciał oglądać szczęśliwe zakończenia, w swojej naiwności i dobroduszności.
Piszę to wyłącznie po to, aby wyrazić swój niepokój, jeśli w przyszłości - ktoś przypadkiem zechce w jakikolwiek sposób wspomóc jakikolwiek pomysł reżysera Kamińskiego, czy to wydając pieniądze na bilet czy też wykłądając je na produkcję następnego "dziełka". Niech już reżyser Kamiński pozostanie świetnym operatorem Kamińskim - a szansę na nakręcenie filmu, nawet jeśli miałby ją zmarnować, niech dostanie jakiś debiutant. Z całą pewnością debiutant nawet jeśli zepsuje film to nie wywoła większej reakcji niż wzrószenie ramion. A reżyser Kamiński najwyraźniej marnuje dorobek operatora Kamińskiego.
Sorry za prosty tekst - nie chciało mi się już go wygłądzać.
Film poniżej krytyki. Stanowczo odradzam.
Przecież on się wcale nie unosił w powietrzu, dobrze wiesz, co w tym było śmiesznego, śmierdziało tandetą a może dlatego się śmiałeś, że naprawdę wprost potraktowałeś tą scenę. Otwórz oczy nim zaczniesz się z kogoś śmiać.
Kino to jednak sztuka - operowanie metaforą to umiejętność której w tym filmie zabrakło. Wiem, a raczej domyślam się co chciano , albo próbowano przedstawić za pomocą sceny, a jednak ostateczny rezultat mnie nie przekonał. W ocenie obrazu nie jestem odosobniony i nie mam zamiaru się już na ten tematy wypowiadać - to jeden z tych filmów o których nie chce się pamiętać.
Nie śmiałem się z nikogo "ad persona", poddałem się zbiorowej reakcji sali, będącej aktem dezaprobaty na to co zobaczyłem. Mówiąc ogólnie to był to prawie dwugodzinny nudny film, a kiepski warsztat autorów filmu nie obroni nawet podjęcie bardzo ważnych i trudnych tematów społecznych. W tym przypadku efekt końcowy był odwrotny od zamierzonego - stąd śmiech.
PS. Proponuję zachować jednak formę grzecznościową - nie jesteśmy na Ty.
sti to jest film dla ludzi dojrzałych emocjonalnie ,i posiadających taką ważną cechę jak empatia!!!!!!!!!! i to unoszenie sie w powietrzu tego chłopca to taka metafora : jeżeli czegoś bardzo chcemy to tego dokonamy mimo niedowierzania otoczenia .Mnie się ten film bardzo podoba i skłania do refleksji .
Straciliście kiedyś bardzo bliską osobę ??? Bo ja tak i rozumiem tych młodych ludzi .Ten mały chłopiec odegrał w ich zyciu bardzo ważną rolę ,pokazał co tak na prawde się w życiu liczy... nie wieczna pogoń za pieniądzem a rodzina ,radość z drobnostek.Ja z kolei polecam ten film osobom które go jeszcze nie widziały .
Zacytuję klasyka: "A w filmie polskim, proszę pana, to jest tak: nuda... Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Taka, proszę pana... Dialogi niedobre... Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje." I tak też jest w Hani. Gdyby z tego prawie dwugodzinnego filmu wyciąć to, co niepotrzebne, zostałaby nam doskonała 45 minutowa nowela.
Ten film chyba miał taki być...długi, spokojny, nudny i opowiadający o życiowych dylematach czyli dla niektórych piękny. Delikatnie mówiąc nie jestem fanem słodko-pierdzących tworów pokroju M jak miłość. To już audycje na Toruńskim radiu są mniej cukierkowe. Mimo wszytko choć zamysł Hani pokazany jest w spokojny i nad wyraz jak dla mnie milutki, naturalny sposób to motto mi się podobało. Można się wzruszyć, owszem. Ale czy takie filmy są dobrym pomysłem na wypad do kina??...Na pewno nie dla mnie, chyba już bardziej teatru. Choć na to chyba aktorzy za ciency. Podsumowując - nie odważył bym się polecić filmu komukolwiek.