Harmonie Werckmeistera

Werckmeister harmóniák
2000
7,9 4,3 tys. ocen
7,9 10 1 4315
8,8 19 krytyków
Harmonie Werckmeistera
powrót do forum filmu Harmonie Werckmeistera

Harmonie Tarra..

użytkownik usunięty

...to obraz z goła nierówny. POczątkowe sceny wprawiły mnie w nieme osłupienie,byłem oczarowany muzyką i tym co na ekranie się dzieje <a dzieje się wiele,czy też odwrotnie>,potem pół torej godziny rozczarowań (po za sceną z wielorybem,to obchodzenie go jest genialne !!!!) i znów zachwyt zakończeniem !

No właśnie ten genialny koniec.....Tarr wie jak film dobrze zacząć i jak zakończyć,nie wie jednak czym wypchać ten smakowity pieróg.
a to da troche pysznego mielonego mięsa i zapiecze z serem,to posoli lub zasłodzi to wszystko tak niemiłosiernie że się tego jeść,no oglądać nie da.
ale magia Tanga wciąż działa.

Znów mamy małe miasteczko,które (jak w Satanie) buntuje się przeciwko czemuś <tu celem jest nie przybycie pewnego "księcia" ale nie bójcie się z rodem królewskim nie ma on nic wspólnego>,co albo może skończyć się w kostnicy lub szpitalu psychiatrycznym.

w filmie aż kipi od emocji. Mieszczanie rozwalają wszystko co się rusza,nie patrzą czy to przyczepa z naszym ulubionym wielorybem czy dom starców. Wpadają do łazienki,aby dokładnie wszystko zniszczyć,i nagle widzą nagiego bezbronnego starca pod prysznicem który z pokorną miną czeka na....

ruchy kamery,ujęcia czy inna muzyka tak samo idealne jak w "Szatańskim tangu",Bela przebija Tarkowskiego nie raz,ale nikt publicznie nie chce się do tego przyznać ! Czarno-białe zdjęcia zwodzą widza za nos,sądziłem że film jest z początku lat 90-tych a to już XXI wiek !

co tóż jeszcze rzec ?,że jeżeli Tarr nadal będzie robił takie filmy to znak,że kino będzie jeszcze oddychać,choćby ostatnim płucem.

9+/10

ocenił(a) film na 8

Oj, do XXI wieku jednak zabrakło mu paru miesięcy ;)

Tak, żeby post nie był tylko delikatnym uszczypnięciem wtrącę, że wszyscy na tym forum kładą Tarra na półeczce zaraz obok Tarkowskiego. Ale bliżej mu do pana Jansco. I nie chodzi mi o kwestie geograficzną ;)

użytkownik usunięty

już 10 raz to wysyłam,ale:
po powtórce stwierdzam że film poza nielicznymi fragmentami jest
arcydziełem,a Tarr jest mistrzem świata.
nurtuje mnie tylko jedno. "Melchancholię sprzeciwu" którą przeczytałem
jakieś 4 miesiące temu uważam za jedną z największych powieści w moim
życiu i literaturze światowej,i mam wielki żal do Tarra że książki w
pełni niezekranizował. Mało to co widzimy na ekranie jest 1/5 całej
tragicznej historii Janosa. Więcej,Tarr pozbył się głównej postaci (!)
która pomimo tego że leży w obsadzie jej na ekranie nie widziałem.
chodzi o Pflaumową,matke Valuski która bezustannie się go wstydzi i
pogardza na każdym kroku. Czy Krasznahorkai pisząc scenariusz wywalił
(dla niego) mało atrakcyjne fragmenty to nie wiem,bo nibyż czemu
Harmonie nie mogły trwać 7 godzin jak wcześniejszy projekt obu panów ST
? Budżet mieli za mały ? W dodatku Tarr używa niedopowiedzeń. W głównej
mierze nie wiemy dlaczego władze miasta tak oburzyło nie pokazanie się
"Księcia" podczas gdy w książce wszystko jest wyjaśnione. Sceny
okupowanego przez żołnierzy miasta trwają u Tarra jakieś 10 minut,kiedy
tam zajmują prawie 1/4 powieści. No i postaci,postaci. Podoba mi się
przedstawienie Janosa w filmie ale przyrównując go do Krasznahorkowego
opisu mam wrażenie że widze innego człowieka. Tarr nie pokazuje że
Valuska przez całe miasto jest traktowany jak miejscowy głupek,który
dzięki swojej histori o wszechświecie może załatwić pare szklanek piwa.
Ludzie witają się z nim na ulicy,żule z baru traktują go jak
siostrzeńca. pozostaje outsiderem,ale dopiero w scenie demolowania domu
starców widzimy tragizm tej postaci. Punkt drugi,Eszterowa grana przez
Szygulke. Reżyser pokazuje nam ją tylko w scenach z Janosem,więc
rozumiem zabieg widzenia jej takiej jak postrzega ją
bohater,miłą,uczynną i chcącą tylko dobra męża. Dopiero w scenie z
wojskiem wyłazi szydło z worka ale to mało,mało podczas gdy w buchu ta
wredna kreatura urasta do rangi pierwszoplanowca. Eszter jest taki jak
sobie wyobrażałem,mało mówi,nie jest pewny jutra,kocha Valuske.
Szkoda,że Tarr nie pokazał ostatnich scen w których ludzie odwracają się
od niego (trzech typów,Janos i "Panie Dyrektorze") i sekwencji w których
zrozpaczony szuka Valuski :( ignorancja na komisariacie,konfrontacja
Pflaumowej z Eszterową,odczytanie listu to kolejne genialne rzeczy które
nietrudno byłoby w filmie upchnąc,a przegrane zostały niestety z
wypełniaczami czasu. Bo czymże nazwać 10 minutowe sprzątanie u Esztera i
(najgorsze z najgorszych) miłośc w (nie wiem gdzie to jest).
Myślałem,już że jebne o ściane kiedy patrzyłem na ten słitaśny obrazek.
Normalnie tylko brakowało,żeby to brzydactwo otworzyło usta i zrobiło to
samo co laska przyszywająca guziki w Almanachu. tyle chyba z zastrzeżeń.
zalet chyba przypominać nie trzeba. cieszy fakt,że dzięki pracy kamery
możemy wreszcie utożsamić się z bohaterem (okrążanie Esztera,bieg przez
miasto) i że nie jest on tak bezbarwny jak ten z Potępienia i Almanachu.
z ciekawostek dodam,że w sekwencji w której ciężarówka sunie przez ulicę
to samo chciał osiągnąc Angelopoulos przy 1 ujęciu "Retrospekcji" ale
nie udało mu się,niedoświadczony był herbatnik :( zaś najlepszym dowodem
na to że film to masterpis a direktora powinno się postawić na tronie
kinematografii,jest fakt że o jakiejś 4 nad ranem,kiedy byłem tak
cholernie zły i zmęczony,ten film dał mi łzy i ukojenie.
10/10

użytkownik usunięty

normalnie demoty na żywo. tak to jest jak się wysyła z google
chrome :/

"Bela przebija Tarkowskiego nie raz,ale nikt publicznie nie chce się do tego przyznać !" Skąd wiesz, że nikt publicznie nie chce się do tego przyznać?

ocenił(a) film na 9
Daevid_Allen

A znajdź mi kogoś, kto tak twierdzi... Wtedy sam sobie odpowiesz.

Prorok, dzięki za info o książce, widzę że jest polskie wydanie i ma tylko 400 stron. Nie długą ją wypożyczę...