Jak sądzicie? Co się stało z najbardziej tchórzliwym z Huncwotów? W książce podczas akcji w Dworze Malfoya zginął. Zginął, wahając się czy zadać ostatni cios Potterowi. Zabiła go jego własna ręka, dar od Voldemorta. W filmie natomiast dostał jakimś zaklęciem od Zgredka w plecy(o ile dobrze pamiętam) po czym padł nieprzytomny(raczej nie martwy - Zgredek, by nie zabił ot tak ledwo spotkanego czarodzieja, można się jeszcze kłócić, czy zaklęcie mordujące u skrzatów[o ile je posiadają] też nie powinno mieć kolor zielony).
Tak więc - uważacie, że jak potoczą się jego losy w drugiej części Pottera. Czy może reżyser zostawi ten wątek zupełnie. Przyznam, że byłoby to dość... nielogiczne, zważając na to, że cała 4ka dawnych Huncwotów w książce nie żyje i to jednak dopełnia obraz tego, co przecierpiały pokolenia za Voldemorta. Gdyby to pominęli to zostałby 1 z 4ki, a to jakoś tak dziwnie wygląda(zwłaszcza, zważając na to, że ten najbardziej tchórzliwy przeżył).
Druga możliwość(do której ja się przychylam) to taka, że weźmie udział w bitwie w Hogwarcie i być może w pewnym momencie rzuci się, by spłacić dług wobec Harrego(i jego rodziców), ochraniając go przed jakimś tam morderczym zaklęciem.
Trzecia możliwość, że zostanie zabity w Hogwarcie przez któregoś z dobrych, bez okazania jakiejkolwiek skruchy, zawahania itp.
Jeśli coś pomyliłem(film oglądałem w dzień premiery, więc już troszkę czasu minęło) - wówczas przepraszam.
Myślę, że nie podejmą już wątku Glizdogona. Jak sam stwierdziłeś byłoby to dość nielogiczne. Śmierć Glizdogona to..hm powiedziałabym jedno z bardziej istotnych wydarzeń, więc nie sądzę, ze jest do czego wracać ;)
A tak z innej beczki.
Drodzy użytkownicy nurtuje mnie jedna kwestia dotycząca filmu. Mianowicie chodzi mi o scenę W Dolinie Godryka, kiedy wąż atakuje Harry'ego. Kiedy walka trwa, wąż (lub Harry) przebijają się do innego pokoju. Jest to pokój dziecięcy. Jaki był cel jego ukazania?
Czekam na odpowiedź lub przypuszczenia ;)
No cóż, ja osobiście mam nadzieję, że jakoś do tego wrócą. Może być nawet nielogiczne.
Co do dziecięcego pokoju - nie zwróciłem uwagi. Być może to wcale nie musi mieć jakiejś specjalnej symboliki.
Lepiej dla Yatesa będzie jeśli nie wróci już do wątku Glizdogona, bo każda wersja różna od tej książkowej spowoduje, że wrócimy poziomem do Księcia Półkrwi (daleko się nie oderwaliśmy).
Jeśli chodzi o pokój dziecięcy - Bathilda była sąsiadką Potterów, myślę, że ten pokój to miejsce, w którym zginęła Lily, a Voldemort stracił ciało, ale mogę się mylić.
O ile dobrze pamiętam to Harry w filmie przechodził obok wraków swojego domu, więc nie ma raczej możliwości, by to był ten(choć może takie było zamierzenie reżysera).
Co do Glizdogona - mam nadzieję, że Yates doń wróci, bo po prostu nie podoba mi się możliwość, że najbardziej przebiegły, tchórzliwy osobnik z Drużyny/Grupy, która... no cóż - wiadomo było, że nie przeżyje(co do joty) ma przetrwać. To takie... niepatetyczne jak na HP :P
Poza tym kłóci się to ze słowami DUmbledora, jakoby Glizdogon odczuwał żal do czynu, który popełnił, a i że łączy go bardzo silna więź z Harrym, po tym jak nasz tytułowy bohater ocalił go przed śmiercią w 3jce.
Yates nie ma talentu do pokazania w filmie co ważne. Scena śmierci Glizdogona pokazuje, że Voldemrot nie znosi sentymentalności. Zawachanie się Glizdogona, ta chwila słabości... No cóż. Mnie wkurzyło trochę, że nie było pożegnania z Dursley'ami. To było piękne. Ale Yates jak gówno umiał, tak gówno umie.
Pełna zgoda. Zapomniałem tego dodać, a rzucało to się w oczy zwłaszcza w porównaniu ze sceną odejścia Hermiony od rodziców. Tym bardziej, że można było wówczas zobaczyć jakąś bardziej wrażliwszą część Dudleya, co kontrastuje z 16ma laty wzajemnej niechęci :P
Właściwie to masz rację - fakt, że Glizdogon przeżyje jest całkowitym nagięciem wszystkiego co w książce napisane, jednak obawiam się wyobraźni Yatesa i to, co on może z tym zrobić. Peter powinien umrzeć, jak w książce, uduszony mechaniczną ręką za to, że zlitował się nad Harrym. Każda inna opcja jest po prosty wypaczeniem całego sensu jego śmierci i przynależności zarówno do Gryffindoru, Huncwotów jak i początkowo do Zakonu Feniksa.