PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476021}

Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II

Harry Potter and the Deathly Hallows: Part 2
2011
7,7 364 tys. ocen
7,7 10 1 364174
6,8 68 krytyków
Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II
powrót do forum filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II

Coście się tak na Jamesa uwzięli?
Dobra, może znęcał się nad słabszymi, w tym na Sevem, ale to rozumiem bo James gardził
czarną magią, nie tolerował Slitherinu i podejrzewał że Sev podkochiwał się w Lily, miłości
jego życia, ale koniec końców uratował go gdy Syriusz podpuścił go by ten szedł do
Wrzeszczącej Chaty w czasie pełni.
No i naprawdę kochał Lily czego dowodzi fakt, że tyle się o nią starał i nie rezygnował z walki
gdy ona dawała mu kosza. Dla Lily starał zmienić swoje zachowanie wobec słabszych. Był
wspaniałym przyjacielem dla Huncwotów , dbał o rodzinę i naprawdę się dla niej starał. Gdyby
nie zależałoby mu na rodzinie to by chyba wolał się do Voldzia przyłączyć i ratować swój tyłek,
ale wolał oddać życie za rodzinę. Był świetnym czarodziejem i dla mnie bohaterem :D
A tak wszyscy się rozczulają nad "biednym" poniżanym i odtrąconym Severusem, który sam
wybrał sobie taką drogę, a nie inną. To on wolał ratować swoją reputacje nazywając Lilkę
szlamą, to on zdradził przepowiednie Trelawney, Voldemortowi, (tak wiem, że nie wiedział, że
nie dotyczy Harrego, ale sam fakt, że chciał narazić ludzi na śmierć, sprawia, że traci u mnie w
oczach, tworzył złe zaklęcia np. sectumsempra. No i ostatnia kwestia to moje przemyślenia:
Sevek gdyby mógł chciałby by Lily żyła, ale chyba tylko ona, Jamesa i być może Harrego
skazał by na śmierć, ale po tym Lily by chyba się nie pozbierała, chyba że wymazał by jej
pamięć...

Sissi_Annie_Romy

Prawie wszystko prawda! James niestety miał tę wadę, że był rozpieszczonym przez rodziców bachorem, któremu nigdy niczego nie brakowało, problemy rozwiązywały się same i zapewne nigdy nie miał żadnych obowiązków, ani odpowiedzialności. I zapewne dlatego, mimo świadomości śmiertelnego zagrożenia ze strony Voldemorta, potrafił w decydującym momencie beztrosko się zabawiać, bezmyślnie nie posiadając przy sobie nawet różdżki, w związku z czym, nie miał szans z Voldemortem. Nie był w najmniejszym stopniu przygotowany na chronienie własnej rodziny przed zagrożeniem.

użytkownik usunięty
Vickynella

No cóż, z tą różdżką to usprawiedliwia go fakt, że nie sądził, że ich najlepszy przyjaciel zdradzi ich kryjówkę.

ocenił(a) film na 10
Vickynella

Sorry, ale gdzie przeczytałaś, że on się bawił w czasie gdy Voldzio się panoszył. James umiał stawić czoło Voldemortowi przecież 3x on i Lily uniknęli śmierci przez niego (Voldzia). Bronił swoich przyjaciół gdy Voldzio zaczął ich torturować: cytat z HPWiki
"James stanął za swoimi przyjaciółmi i innymi ludźmi, kiedy zaczęto ich torturować przez początek siódmego roku, James znacznie dojrzał, okazując się odpowiedzialnym i odważnym chłopakiem."

Sissi_Annie_Romy

Miałam na myśli tuż przed własną śmiercią. Voldemort wszedł jak do siebie, nie mógł mieć łatwiej.

ocenił(a) film na 10
Vickynella

No tak, ale przecież był u siebie w domu, myślał, że tam mu nic nie będzie, więc czemu cały czas miał trzymać przy sobie różdżkę.

Sissi_Annie_Romy

Bo wiedział, że on i jego rodzina są w niebezpieczeństwie? Ale lepiej myśleć, że Dumbledore załatwił wszystko za niego i nie trzeba się przejmować.

użytkownik usunięty
Sissi_Annie_Romy

James zaczął poniżać Snape'a już w pociągu, zanim w ogóle zostali przydzieleni do domów. Nie ma usprawiedliwienia dla gnębienia i poniżania kogoś, zresztą James nie dręczył Snape'a z powodu jego zamiłowania do czarnej magii, tylko ot tak, dla zabawy.

ocenił(a) film na 10

No tak, ale gdy Severus powiedział w drodze do Hogwartu, że chciałyby, żeby Lilka i no byli przydzieleni do Slitherinu w to James zaczął nim pogardzać dlatego, że ten chciał wstąpić do domu węża, a James miał już swoje zdanie na temat uczniów przydzielanych do tego domu takie jak większość czarodziei.

użytkownik usunięty
Sissi_Annie_Romy

To nie powód, żeby się nad nim znęcać.

ocenił(a) film na 10

No nie, ale co zrobić każdy ma do kogoś uprzedzenia, bo Severus też jak James powiedział, że chcę być w Gryffindorze, to ten się bezczelnie zaśmiał i Sev i James nie byli postaciami w 100% pozytywnymi, chociaż James te swoje wybryki wyprawiał gdy był nastolatkiem, a Snape to Snape, nawet gdy James umarł żywił do niego głęboką nienawiść choć już nie miał po co. Lily umarłam po części przez niego, to nie powinien być taki cięty na James'a bo on i Lily już nie żyli,

użytkownik usunięty
Sissi_Annie_Romy

Miał po co, bo miłość jego życia wybrała totalnego palanta, który dodatkowo go nieustannie poniżał.

ocenił(a) film na 10

Taa a Severus to święty? Ten miał więcej za uszami niż James ja tak nie poddam się i nie będę czcić śmierciożercy jakim był Severus :D Od razu jak wyszła sprawa z tym, że on kochał Lily to od razu wszyscy się tak nim rozczulają jak nie wiadomo, sam sobie wybrał , to teraz ma :P Nikt go nie zmuszał :D Zachowanie James'a to młodzieńcze wybryki, a Snape czynił zło w młodości bo sam tego chciał :D James był dobrym człowiekiem, który za nic w świecie nie przyłączył by się do tej kanalii, Snape bo mu się źle żyło to wszedł na złą drogę, jest tak samo durny jak dzisiejsze nastolatki, które z głupoty tną się i popełniają samobójstwa.
Reasumując James gdy wszedł w wiek dorosły był mega dobrym człowiekiem, ale w młodości aniołem nie był, a Sevek to samo :D
Tak czy tak nadal bardziej wolę James'a i cieszę się, że to właśnie jego wybrała Lily :D

użytkownik usunięty
Sissi_Annie_Romy

Prawda jest taka, że za czasów szkoły Snape nie zrobił nic szczególnie złego - owszem, interesował się czarną magią i wynalazł parę złych zaklęć, ale nie wiadomo, aby zrobił komuś krzywdę. James za to zwyczajnie poniżał go i znęcał się nad nim, tak samo jak Syriusz zresztą. Po szkole, kiedy Snape przystał do śmierciożerców, tak naprawdę jedynym jego złym czynem było wyjawienie treści przepowiedni Voldemortowi - sam zresztą nie wiedział, kogo ona dotyczy. Później od razu przeszedł na stronę Zakonu, i prosił o ukrycie Lily.

Trudno nie stawiać Snape'a wyżej, skoro James przez 6 lat przynajmniej go gnębił, a 4 lata później zginął, podczas gdy Snape odegrał ogromną rolę w pokonaniu Voldemorta - jako podwójny szpieg przez wiele lat prowadził bardzo niebezpieczne życie, do tego musiał zabić swojego przyjaciela wiedząc, że wszyscy inni przyjaciele uznają go za zdrajcę. Snape naprawdę był najdzielniejszym człowiekiem w całej serii.

Ps - nie ma dowodu na to, że James był po wejściu w dorosłość "mega dobrym człowiekiem". Kto tak powiedział? Syriusz albo Lupin? Trudno im nie wybielać najlepszego przyjaciela, zwłaszcza, że Syriusz sam się nie zmienił po szkole, a do tego był niezłym hipokrytą.

użytkownik usunięty

No nawet mnie zaciekawiło, ale wszystkiego teraz nie przeczytam. Dziwne jest, że Harry wyrósł na takiego świetnego gościa, skoro miał za ojca "totalnego palanta", bo akurat ja się zgadzam co do tego, że z Jamesa nie był żaden bohater i Snape miał sporo racji co do niego. Faktem jest, że James Severusowi nie dorównuje w niczym. Sev był mądrzejszy, bardziej wrażliwy i odważny. Ale jedno zastrzeżenie mam i dobrze Ci radzę - zostaw w spokoju Syriusza Blacka! ;)

użytkownik usunięty

Może wyrósł na takiego, bo nie ojciec go wychowywał:)
Dlaczego mam zostawić Syriusza?:) Wszak był on taki sam po szkole jak i przed, a był nie lepszy od Jamesa. No i hipokrytą też był:)

użytkownik usunięty

Wiem o tym. I widać to w książce wyraźnie w niektórych momentach, ale Syriusz to Syriusz. Ja mu wybaczam. Nie miał też łatwego życia. Żal mi go było, że musiał uciekać, że nikt mu nie wierzył, że siedział w celi przez 12 lat za zbrodnię, którą popełnił ktoś inny, że później był uwięziony w Kwaterze i nie miał żadnego towarzystwa prócz ludzi raz na jakiś czas wpadających i wypadających...Ja to widzę tak, że mieli swoje wady na pewno i to spore, ale ostatecznie rzecz całą stawiając byli dobrymi ludźmi, a Syriusz skradł moje serce w trzeciej części i nic się po dziś dzień nie zmieniło.

użytkownik usunięty

Każdy ma swoich ulubieńców... ja lubię Bellatriks:)

użytkownik usunięty

A za co? Za jej wierność?

użytkownik usunięty

Lubię czarne charaktery, a Bella jest świetną złą postacią - za jej fanatyzm i szaleństwo, a w filmie również za to, że gra ją moja ulubiona aktorka.

użytkownik usunięty

No tak myślałam właśnie. No cóż, ja wiem, że czarne charaktery są zawsze tymi najbardziej interesującymi, ale ja sama jestem przeciwna, więc wszystkich tych złych raczej nie lubiłam, poza tym epizodem, o którym Ci napisałam w privie oczywiście ;P
Bonham Carter jest także i dla mnie jedną z ulubionych aktorek, ale yhymm...z drugiej strony moim ulubionym aktorem jest Gary Oldman, więc teraz już pewnie wszystko rozumiesz!

użytkownik usunięty

" I killed Sirius Black!" :D

użytkownik usunięty

Wiesz, że ja non stop to śpiewam? ;-) Ostatnio się mnie to uczepiło.

użytkownik usunięty

Chociaż w filmie scena śmierci Syriusza to jest wg mnie kpina. To dla mnie śmierć Cedrika była już gorsza. Pamiętam wtedy w kinie, no leciały łzy jak Amos płakał gdy Harry się zjawił z ciałem jego syna. Dlatego wybierając się na część piątą myślałam: "Boże (chociaż jestem niewierząca), no przecież ja tego nie wytrzymam! Co ja zrobię?". Zabrałam zatem kilka paczek chusteczek i wybrałam się na film. I nadchodzi wreszcie ten moment - trzy sekundy i po wszystkim. Byłam tak oburzona, że prawie tej śmierci nie zauważyłam. Ale patrzę dalej - Harry rozpacza, aha, to znaczy, że właśnie zabili mu chrzestnego ojca.

użytkownik usunięty

To, że sama śmierć była krótka nie jest takie złe, w końcu AK zabija od razu. Gorzej, że nie zbudowali tej atmosfery po niej.

użytkownik usunięty

Bo Harry'ego wychowało życie.

użytkownik usunięty

A James był od dziecka rozpuszczony. Łatwo mu było dokonać wyboru w stylu "przyłączam się do Zakonu, będę walczył przeciw Voldemortowi", skoro praktycznie nie miał pojęcia, co to oznacza, nie musiał o nic walczyć przez większość życia, a dodatkowo miał ochronę ze strony Dumbledore'a i później zaklęcie Fideliusa. Nigdy nie wykazał się taką odwagą, jak Snape.

użytkownik usunięty

Był nawet taki moment, że Harry sam zwątpił w ojca i myślał sobie, że on mógł być zwykłym dupkiem, ale oczywiście później mu Syriusz i ludzie Syriusza pokroju powiedzieli, żeby tak nie myślał, bo oni go znali, był ich przyjacielem i był dobrym człowiekiem. Fak, ja bym mogła tu cytować jakbym się bardziej postarała. ;D No i oczywiście Harry pewno pomyślał: "Dobra, skoro tak mówią, to tak jest.", z tym, że tak jak napisałeś - to mówili Jamesa przyjaciele, a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

użytkownik usunięty

Czytając książkę po raz pierwszy w niektórych momentach takich jak właśnie wspomnienia Severusa może nie byłam po jego stronie, bo to był jeszcze ten czas gdzie każdy myślał o Snapie jako tym złym, ale szczerze mówiąc po stronie Jamesa także nie byłam. Jego zachowanie wydawało mi się idiotyczne i nie mogłam zrozumieć dlaczego to robi, a rzeczywiście zachowywał się jak rozpieszczony, żałosny pajac.

użytkownik usunięty

W ogóle tak od 5 części po kolei upadają wszystkie "autorytety", w które Harry wcześniej wierzył. Najpierw Ministerstwo, które zwraca się przeciw niemu, potem jego ojciec, który wcale nie był taki wspaniały i na końcu Dumbledore, w związku z książką Rity Skeeter. Pod koniec zaczyna nawet wątpić w Gryffindora, kiedy Gryfek mówi mu, że ukradł ten miecz.

użytkownik usunięty

Wiadomo. Im bohaterowie są starsi tym bardziej dociera do nich, że świat jest brutalny i paskudny i już nie tak piękny jak w opowieściach. Że rzeczywistość się różni od tego, co nam opowiadają inni i nic nie jest takie jak się zdaje. Zawsze jakieś drugie dno. Albo historia opowiedziana z innej perspektywy i już zaczyna upadać to, w co dotychczas wierzyliśmy. Kryzys wartości.