Film nawet nawet, bez rewelacji, ale też nie tragiczny. Za to dubbing... Jak zwykle dostaliśmy poradnik "Jak nie robić dubbingu". W pierwszych minutach dostajemy głos Dudleya, który brzmi jakby w/w napchał sobie mordę mordoklejkami. Dalej tragiczny głos pani Figg. Do teraz bolą mnie uszy od głosu Luny, Syriusza i Bellatrix. I to chyba tyle. A od trzeciej części nie mogę wybaczyć, że Dumbledore wygląda jak... no, trudno powiedzieć, ale nie ma w nim już nic co pokazywałoby jego wielkość
Kraków jest WIELKI! Cały dzień w kompleksach Cinema City w jednej sali idzie z dubbingiem w drugiej BEZ :DDD
Wreszcie ktoś zrozumiał ludzi!
Witam ponownie:) Ogólnie to jestem przeciwny robienia dubbingów w filmach fabularnych jeśli nie jest to film mniej więcej zabawny (bądź komedia). Niestety mnie naprzykład najbardziej zawsze denerwował głos Pottera. Dajmy na to dubbingowany amerykański Krąg uważam za porażkę, za to z literami ogląda się go zipełnie inaczej. Dubbing natomiast nie przeszkadza wogóle w filmach zabawnych typu kultowy But Manitou, RRRrrrr, Asterixy, czy nawet jeśli dubbing jest kijowy jak to miało miejsce w Lucky Luke'u to i tak ogląda się film tego typu przyjemniej niż jakąś poważną produkcje do której podłożona glosy. Dajmy na to Batman i Robin. Z tego co pamiętam był dubbingowany. Ten dubbing dobił i tak kieprawy film. Jesli mam być szczery to Pottera ogląda się sto razy lepiej z napisami, tak samo jak The RIng
nie wiem co masz do głosu Luny.Ten głosik bardzo pasował do jej charakteru ^^ a na przyszłość wybieraj wersje z napisami ;)
eehh rzecz nie rozbija się o to co kto woli, tylko o kwestie podłożonych głosów w dubbingu i to jak został zrobiony.
Ja tam uważam że dubbing nie był najgorszy. A poszedłem na taki, bo nie miałem wyboru (tylko taka wersja była w bydgoskim Multikinie).
Boże, głos Dudleya był po prostu surrealistycznie kretyński. A co do Dumbledore'a...Czy ktoś jeszcze zauważył może, że od czwartej części on jakoś tak strasznie się rzuca. W "Czarze ognie" prawie rzucił Harrym o jakiś regał:)(w tym pokoju zaraz po tym jak czara wyrzuciła jego nazwisko). W ogóle tak jakoś wrzeszczy i biega. Całkowicie stracił swój majstat. Zdecydowanie najlepszy Dumbledore to ten z pierwszych dwóch części.
Szkoda, że Richard Harris nie żyje. Genialnie wcielił się w rolę Dumbledora w dwóch pierwszych częściach. Był taki jak jego postać w książce-miły, łagodny, ze spokojnym głosem. Natomiast Michael Gambon według mnie zupełnie nie pasuje do Albusa. Jest zbyt ostry i jakiś taki zimny. Ton jego głosu też pozostawia dla mnie wiele do życzenia ( oglądałam wszystkie części HP wersji eng).
Oczywiście nie twierdzę, że Gambon to zły aktor np. w Jeźdźcu bez głowy czy w Dobrym agencie zagrał bardzo dobrze. Jednakże w HP się nie popisał...