Lee Daniels odhaczyl kawalek bardzo dobrej roboty, czasami mialem wrazenie dokumentu z zycia precious scierajacej sie z mocna patologia, nienawisca i zanikaniem wlasnej wartosci.
(spoiler!) scena gdy dowiaduje sie o pozytywnym wyniku na hiv miazdzy serce, Gabourey Sidibe bardzo dobra rola, cos na wzor pamietnika opisuje to o zjada oczami kazdego dnia (nie, nie chodzi k*rwa o szame, bo szame se musi ukrasc, chodzi o rzeczywistosc). takze rola drugoplanowa Mo'Nique, ktora pozjadala, pozamiatala i zniszczyla role pierwszoplanowe, nie mam pytan (i szkoda, ze se nog nie goli; wyczytalem gdzies).
i tak, takie wlasnie filmy maja oburzac, kruszyc umysl, obrzydzac, zniechecac, dzielic odbiorcow na tych co rzygaja taka tematyka, i tych, ktorzy z zacisnieta piescia obejrza taki obraz do konca. i nich przejdzie tym z ciasnym przelykiem to, ze ta czesc dotyczy czarnoskorych. bo do k*rwy nie wyobrazajmy sobie zawsze swiata pieknego i ulozonego, albo zebysmy chcieli aby taki byl, jest gdzies w kącie czesc i garsc ludzi, ktora radzi sobie z takim zyciem codziennie, albo maja milion razy gorzej, to jest wlasnie przyklad, ze precious byla pomiedzy.
(8/10)