Nic mnie tak nie denerwuje jak „przegadanie” tematu. Cenię reżyserów za umiejętność nie włączania do filmu scen, które nie wnoszą konkretów albo są po prostu neutralne i mają mały wpływ na meritum. Często bywa, że są świetnie zagrane dlatego ciężko jest się ich pozbyć ale dobór scen to kluczowa robota dla twórców. Po odsianiu zbędnego, wg.mnie, materiału „Precious” trwałby niecałe 1,5 godziny a nie prawie 2. Druga sprawa to konwencja. Jeśli to miał być dramat opakowany w klip, zostało to przeprowadzone bardzo niekonsekwentnie i bez polotu. Słaba próba powtórzenia stylu z „Requiem dla snu”. Do plusów na pewno trzeba zaliczyć aktorstwo – Mo’Nique naprawdę rewelacyjna a Gabourey Sidibe, w zasadzie debiutantka zagrała świetnie.
Na Oskara w kategorii najlepszy film wg. mnie „Precious” nie zasługuje.
dokładnie, na oskara sie nie nadaje.Wg mnie ktoś wpadł na pomysł pokazania
masakrycznego hardkoru którego ja bym nie mógł nawet wyobrazić.Drażniły tez
mnie sceny ,gdzie ta 16 latka mogła robić wszystko czyli zabrała dziecko ze
szpitala itp (a gdzie amerykanskie prawo?Tylko zasiłek i zasiłek ,chociarz
tam jak widać da sie z niego wyrzyć).Film mocny,ale to duzo za mało na
nagrode,takze duzo zbednych scen które przewijalem.Widać ze wzorowali się
troszke z "Młodych,gniewnych" no ale sie nie udało, jak dla mnie film tylko
na 5-6.Aktorzy dobrze zagrali,fabuła utyka.Pozdro