1. Jest sobie muzułmańska Somalia, kraj sztucznie stworzony, będący de facto zlepkiem plemion, które chcą się nawzajem pozabijać.
2. Są sobie amerykanie, którzy zwyczajnie realizują tam swoje interesy (nie, to nie jest USA z IIWS, które ratowało tyłki Europie). Nie robią tam nic szczytnego, fajnego czy budującego.
3. Spada helikopter.
4. Zaczyna się strzelanina.... i tyle.

Chaotyczna jazda kamerą, fabuły brak, ciągła rozpierducha nie różniąca się niczym od Rambo II (bo Rambo I, miał jakieś przesłanie). Bohaterowie płascy i anonimowi do tego stopnia, że nie wiadomo kto jest kto ani kto właściwie ginie.... w sumie kupa wybuchów a film zupełnie o niczym. Tu nawet muzyki porządnej nie ma. Klimatu. Nic.
Dawać mu 8, 9 10!! w warunkach gdy w kinie wojennym powstawały takie dzieła jak Pluton, Czas Apokalipsy, Pomiędzy niebem a Ziemią, Ofiary wojny etc etc etc czy nawet lżejsze produkcje takie jak Tylko dla Orłów, Bitwa o Ardeny etc etc etc gdzie przynajmniej jakaś fabuła była, aktorstwo, zdjęcia, najazdy kamerą (a nie chaotyczny pieprznik maskujący brak umiejętności aktorskich amatorów w rolach głównych i tych za kamerami). Gdzie się choreografowie musieli trochę wysilić a tu?
Gotowy, nudny scenariusz. Nędzne i bezsensowne starcie. Zero aktorstwa, zero muzyki, zero klimatu, zero fabuły, zero przesłania, nawet kostiumów nie musieli robić bo wszystko mieli już gotowe, tylko wyciągnęli z magazynów US Army...kolejny dowód jak nisko upadło kino wojenne.