Nastawiony bylem do filmu bardzo dobrze. ZAsiadlem wczoraj z pelnym entuzjazmem. Genialne zdjecia, bardzo dobry montaz, dobra muzyka. Podsumowujac - montaz i muzyka. A gdzie do h.ja reszta, czyli takie nieznaczace rzeczy jak aktorstwo, fabula. Pierwsze 25 min. filmu jest poruszajace (scena przechwytywania dostaw zywnosci i ogolnie bardzo mroczny, obcy 3-ci swiat), ale jak do akcji wkraczaja "waleczni bracia amerykanie" to zaczyna sie sypac sterta "oklepanych tekstow walecznych braci amerykanow, tudziez typowych, wojennych motywow i motywikow". Film jest oparty na faktach - to fajnie, tylko ze te walki w miescie sa pokazane bardzo nierealistycznie (z calym szacunkiem do Rangersow, ale przy takiej przewadze liczebnej mieszkancow miasta, przy ich determinacji, znajomosci terenu itd. to Rangersi dostali by taki łomot, ze wogole by stamtad nie wyszli ), dluza sie i zaczynaja nudzic. Najbardziej rozsmieszyla mnie scena jak uzbrojone tlumy (doslownie tlumy) probuja zabic 3 Rangersow w rozbitym helikopterze lol lol lol. Ci goscie zabili chyba z 50 ludzi zanim ulegli temu motlochowi.(a bylo ich 3 przypominam).Nie bede sie rozpisywal o dialogach, grze aktorow czy scenariuszu, bo te sa bardzo, bardzo przecietne.
Film probuje byc niezwykle dramatyczny, pokazac tragizm wojny i takie tam, ale niestety, jest przydlugi i niezbyt madry. Ukzauje Amerykanow jako wyzwolicieli i bojownikow o wolnosc i demokracje, a Somalijczykow jako prostych, rozwscieczonych barbarzyncow. Problem wojny i cierpienia film traktuje bardzo powierzchownie, skupiajac sie glownie na pokazaniu metod walki w miescie, amerykanskiego potencjalu militarnego i tego wymuszonego, pseudo-patriotyzmu.
Podsumowujac przydlugawa wypowiedz - bardzo przecietny, do bolu amerykanski film wojenny (jakich sa setki), z bardzo niezwyklymi zdjeciami i muzyka (jakich malo:)). U mnie 6/10 (naciagane:p)
a wiesz oni tak naprawde walczyli, wtedy zabili duzo wrogów, a znasz moze Johna P. Bobo? walczył z urwana noga w wietnami ratujac swój odział, sam strzelał reszta uciekała zabił z tego co pamietam 52 ludzi..... dostał za to medal honoru.
Jezeli dobrze wyszkoli sie zolnierza to bedzie walczył znakomiecie.
Nie znalem tego goscia Bobo. Ale zdaje sobie sprawe ze wyszkolony profesjonalista to smiertelnie niebezpieczna sprawa. Nie mowie ze nie zdarza sie ze jeden zolniez potrafi rozwalic kilkudziesieciu uzbrojonych ludzi. Ale na pewno zdarz sie to niezwykle zadko. Pozatym, jesli przeczytasz mojego posta jeszcze raz, to zobaczysz ze nie chodzi mi tak naprawde o ta scene z 3 Rangersami z helikoptera (bo to byla tylko jedna z wielu glupich scen w tym filmie), tylko bardziej o naiwne aktorstwo, mierna dramaturgie i sztuczne moralizatorstwo (drewniane, oklepane dialogi). No i ten film serio byl nudny...
A więc tak tak :
1:szukasz fabuły? nie znajdziesz to film opowiadający o kilku dniach w Somalii (głównie pokazano przebieg misji IRENE [lub irenka jak kto woli ;) :D ] więc nie szukaj tu fabuły jak w gladiatorze bo jej nie znajdziesz ...
2: 3 rengersów na 50 ludzi, no cóz zauważ że nie kazdy z tej watachy biegnących somalijczyków miał broń ( chyba że kamienie siel licza ;) ) choc owszem tych uzbrojonych tez jak "mrówków";) było mimo to tych 3 kolesi szkolilono długi naprawde długi okres czasu i mieli prawo się tak długo bronic jak juz słusznie zauważyles to PROFESJONALISCI a ze wkoncu polegli ...
3.Mnie również razi "powiedz mojej mamie ze dzielnie walczylem.... sam jej to powiesz" czy inne "nie wracajcie tam bezemnie" :) troche to w tym filmie moze razic ale slyszalem ze tak naprawde ludzie rozne rzeczy po zarobieniu kulki na wojnie gadają (o ile zdaza cos powiedziec ...)zwłaszcza młodzi i w realu i mnostwo takich tekstow sie zdarza (najczesciej jednak od tych nie groznie posczelonych ... :) ) (taka ich tam za wielka woda mentalnosc)
4.Naiwne aktorstwo nieee, choc to rzecz gustu, crow'e jako maximus tez sie nie wszystkim podobał ...
5.Od wojny w wietnamie TROCHE sie zmieniło, a dzisiejsi młodzi chłopcy nie dostają az takiej "szajby" jak tam, choc to naprawde zalezy od ludzi pewnie nie nie wszyscy są tacy dzielni, odwazni i gotowi oddac zycie za drugiego czlowiekia , ale jednak tacy ludzie się zdażają i to naprawde nie rzadko, wiec poprostu podczas ogladania filmu 3ba sobie wmowic ze o wlasnie takich ludziach trakruje ten film i tylko takich tam zobaczymy (oczywiwscie mowa tu o "marines" :)) osobiscie POLECAM I pozdrawiam
ps.jak juz kolega zauwazyl MUZYKA i ZDJECIA na najwyzszym poziomie
ps2. z gory sorry za wszystkie bledy pisane na szybko ;)
Dla mnie film byl po prostu kiczowaty i nudnawy. Rewelacyjne zdjecia i muzyka nie rekompensuja slabej gry aktorow i plytkiego ukazania wojny (po prostu rezyser sie nie wysilil, nie zmusil nas do refleksji - zrobil podzial dobrzy(amerykanie) i zli (somalijczycy) - czyli czarno - bialo (lol) jest w tym filmie) Wydaje mi sie ze dobry film wojenny powienien sie bardziej skupic na dramacie psychologicznym, osobistym odczuwaniu zolnierzy i to zarowno jednych jak i drugich. "Helikopter.." natomiast skupia sie glownie na efektach, strzalach, pokazaniu wartkiej akcji i scielacego sie trupa. Momentami probuje nieudolnie ukazac dramat wojny, robi to jednak tak nieautentycznie ze jest to wrecz smieszne. Brak tutaj subtelnosci, niedopowiedzen. Po prostu kolejny, zwykly amerykanski film o amerykanskich bojownikach (lol) z niezwyklymi zdjeciami. Pozdro