No i Amerykanie postanowili opowiedzieć o swojej kolejnej porażce na niwie wojennych zmagań. Po pierwsze poprzestali na obrazie, chłodnej wizualnej sekcji zmagań oddziałów specjalnych, pokazał wojnę a nie opowiedzieli o niej.
Incydent o którym postanowili wspomnieć nie był bowiem jakimś szczególnie patetycznym i ideologicznym konfliktem, ot operacja w której bezosobowe maszyny do zabijania miały wykonać kolejną "numerek" w imię sprawiedliwości społecznej. Fabuła w tym filmie po prostu nie istnieje, jest to pokaz klatek w manierze CNN'owej wrażliwości, to co Scott miał przyjemność pokazać nam w końcowych scenach GIJane - bardzo nerwowe prowadzenie kamery i żadnych niedopowiedzeń - reportaż fabularyzowany. Otoczka wizualna nie może nie zachwycić - piękne zdjęcia i mocne tempo, dynamiczne i złowrogie- szybkie jak pocisk, a do tego wszystko ze smakiem - klimat pustyni, klimat piasku, brudno i szaro - brązowo.
Ten film nie jest filmem - przynajmniej w moim odczuciu, patrzałem na niego jak na numery NacionalGeografic z '91 roku w których epatowano makabrycznymi fotografiami z Sand Storm, nie wzrusza, nie zmusza do refleksji pokazuje jedynie. jedynie pokazuje a jednak robi to doskonale. Cały Ridley.
Warto ale raczej