Moim zdaniem to prostacka próba podrobienia jakimś dziwnym sposobem geniuszu Tarantino! Tylko, że tutaj nie było tego majestatu Quentina- sam seks, obleśne gatki, przynudna historia. Tylko Madsen był genialny i końcówka w miarę...
Jedyne, co w tym filmie dało się oglądać, to Leonor Varela.
Dokładnie.