Choć w filmie działo się sporo, to brakowało mi takiego wyczekiwania "co się dalej stanie", a raczej ze spokojem obserwowałam jak potoczą się dalsze wątki. Nie wciągnęło mnie to na tyle, ale seans i tak był udany.
Akcja rozwija się stopniowo, z biegiem czasu robi się ciekawiej. Dobry pomysł z tym przeszczepem rogówki i późniejszymi "wizjami" od dawcy, w tym przypadku brata głównego bohatera. Poza tym było widać między braćmi silną więź. Młodszy do końca wierzył w starszego, ale nie było to pokazane w sposób naiwny, a bardziej realny. Były też i wątki humorystyczne, związane z tą pielęgniarką. Jakim cudem ta kobieta miała takie stanowisko, to ja nie wiem. ;) Śmieszne było to, jak musiała wszystkiego dotknąć, łamać wszelkie zakazy. ~~"Nie używać, urządzenie zepsute"? A co tam, włączę to i zobaczę co się stanie... Ooo, faktycznie zepsute, nieprawdopodobne. xD ~~
I nawet postacie bandytów nie były zepsute do szpiku kości, w końcu nikogo nie zabili, a chodziło im tylko o osiągnięcie własnego celu, przy jak najmniejsze liczbie poszkodowanych. Sprytnie sobie wymyślili też ten plan ucieczki. Zamęt i chaos kluczem do sukcesu.
I w końcu zakończenie. Totalnie mnie zamurowało, takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. A jednak jak spojrzeć na wcześniejsze wydarzenia ukazane w filmie, które podczas seansu wydawały mi się błędami twórców, w rzeczywistości nimi nie były i ułożyły się w logiczną całość. I znów "diabeł tkwi w szczegółach". Także zakończenie to mocny punkt dla "Hidarime Tantei Eye". Tym bardziej że stwarza okazję na dalszą część, w tym przypadku na powstanie dramy.
Polecam, warto obejrzeć. :)