To i jeszcze parę innych pytań nasuwa się po wyjściu z kina. Kiszka? salceson? kaszanka - tak w skrócie można określić całe to ustrojstwo, jakim jest ?Hyena?. Ani to straszliwe ani śmieszne. Plusy? Jest jeden ? rola Magdaleny Kumorek. Nie pozostaje nic innego jak tylko uronić łzę nad obecną kondycją polskiej kinematografii.........
no tak. ja z zalozenia nie gustuje w polskim kinie wlasnie dlatego ze malo jest w nim takich filmow jak hiena-opartych na ciekawej historii, przyciagajacych wizualnie oryginalnych i odwaznych. sorry ale polskie filmy to albo do bolu glupie i ohydne komedie albo holernie betonowe i przejaskrawione badz przeintelektualizowane dramaty egzystencjalne np wychwalany plac zbawiciela ktory aspiruje do najwiekszych gowien ktore zdarzylo mi sie obejrzec.oczywiscie w polskim kinie zdarzaja sie wyjatki np trzy kolry kiesielowskiego-ale zraz przeciez sa to filmy francuskie. na koniec napisze jeszcze ze hieny nie widzialem ale wydaje mi sie modelowym przykladem filmu niezrozumianego przez publicznosc
1)"malo jest w nim takich filmow jak hiena-opartych na ciekawej historii, przyciagajacych wizualnie oryginalnych i odwaznych" - napisałeś to o filmie którego nie widziałeś\aś?!
2)Nie nazwałabym "Placu Zbawiciela" obrazem przeintelektualizowanym (cokolwiek rozumiesz przez to stwierdzenie) a już na pewno nie przejaskrawionym - głównym atutem tego filmu jest właśnie realizm fabuły....
3) co do "Trzech kolorów" co ci strzeliło do łepetyny żeby nazwać je filmami francuskimi?.... wszystkie powstały w koprodukcji francusko-polsko-szwajcarskiej (brytyjskiej - "Niebieski") ale to akurat nie ma najmniejszego znaczenia. Na wyjątkowość wszystkich tych trzech filmów składają sie m.in. świetna muzyka Preisnea, zdjęcia jednego z najlepszych polskich operatorów - Sławomira Idziaka, nie mówiąc juz o scenarce i reżyserii... Tyle że trzy kolory nalezą do minionego wieku polskiej kinematografii...
Można sobie oczywiście ponarzekać że to, co najlepsze juz minęło a reżyserzy tacy jak Wajda czy Zanussi kręcą filmy pod publiczkę albo zajmują sie produkcją takich tworów jak Hiena.
Wyżej wymieniony "film" miała nieprzyjemność obejrzeć na jednym z tegorocznych festiwali filmowych - naprawdę przykro sie zrobiło w moim bało-czerwonym mięśniu sercowym oglądając ten obraz na tle o wiele lepszych produkcji czeskich, argentyńskich czy niemieckich...
Koniec marudzenia ;) Dla poprawy humoru polecam "Rezerwat" Palkowskiego (i kto tu mówi ze w polskim kinie źle sie dzieje? ;p)
pozdrawiam