Żałosny, infantylny knot, stracony czas, to filmidło na dłuższy komentarz nie zasługuje.
Był zły. Wynudziłem się jak mops. Może jak się ma 20 lat i małe pojęcie o historii, a wcześniej oglądało tylko komedie romantyczne, to robi wrażenie. Ale nie na mnie, wybacz...
Obejrzyj sobie "Most Szpiegów". O ciekawym epizodzie z czasów Zimnej Wojny. To jest genialny przykład na to, jak z mało porywającej historii zrobić trzymający w napięciu, wzruszający film. I to mimo tego, że wszyscy wiemy jak się sprawa zakończy. Znaczy tacy, co trochę czytają... ;)
W dodatku całość jest na autentykach, nie jest zbiorem fabularyzowanych scenek jak "Historia Roja".
Co najśmieszniejsze, a właściwie to tragiczne - że mamy gotowych filmowych życiorysów na pęczki i nie musimy tworzyć fikcji pod rządowe zamówienie. Amen.