Zastanawiałem się co zmotywowało twórców do stworzenia "Hitchcocka", filmu, który przecież o niczym nie mówi, bo cała fabuła kręci się wokół tworzenia jednego filmu Alfreda. Jedyne co można wywnioskować z tego filmu to to, że Kodeks Haysa to zwyczajne brednie kapiące hipokryzją, bo to właśnie w USA jest najwięcej psycholów i to tam jest właśnie najwięcej takiej wszechobecnej hałastry, burdy i swołoczy, której właśnie ten kodeks w głównej mierze zabraniał pokazywać w filmach. "HItchcock" to nawet nie jest film biograficzny bo akcja obejmuje malutki wycinek z życia reżysera "Ptaków".
Ogląda się całkiem nieźle, kolorowy, tętniący życiem i klimatyczny powrót do ery dawnego Hollywoodu, ale nic odkrywczego generalnie.
Jak komuś się spodobał klimat to zachęcam do obejrzenia "Mój tydzień z Marylin".