Rozpisałem się mocno ale niestety wyskoczył "błąd" i tekst stracony, trzeba od nowa. Zatem, bardziej w skrócie:
Peter Jackson przyzwyczaił do efektowności, zmian w fabule oryginału i niestety również głupot fabularnych (Legolas surfujący na tarczy w bitwie o Helmowy Jar we Władcy Pierścieni już na zawsze pozostanie tego symbolem). Tu jednak (w podzielonym na 3 części filmie Hobbit) przeszedł samego siebie i ustanowił nowe poprzeczki. Oto przykłady:
- romans elfki z krasnoludem - całkowicie niemożliwy, w Śródziemiu zdarzyło się ledwie parę historii miłosnych ludzko-elfich, z wielu powodów krasnolud + elfka to kretynizm i coś z góry skazanego na niepowodzenie
- robakołaki czyli żywe maszyny do wiercenia tuneli metra, które potem nie biorą udziału w bitwie
- Thranduil wysyłający Legolasa na poszukiwania Obieżyświata (czyli Aragorna) który w czasie akcji Hobbita miał lat 10, słownie dziesięć, i na pewno nie hasał sobie po drogach i bezdrożach, a już na pewno nie wyrobił sobie sławy jako wędrowiec
- Legolas jako nowe wcielenie Neo z Matrixa - skakanie po spadających w przepaść kamieniach z przewróconej wieży-prowizorycznego mostu wyznacza nowe standardy głupoty
- niezniszczalna elfka - w czasie walki nasza heroina dostaje w głowę z całej siły, z góry (jak młotem) cios od umięśnionego orka, a potem dalej ma siły (no, powiedzmy, kto widział ten wie co mam na myśli) walczyć
- zarzut do części 1 i 2 - gdzie jest Tom Bombadil? Świetna postać, ciekawa, a mamy Beorna, którego rola sprowadza się do spadochronowego zrzutu i sieczki oraz wypożyczalni środków transportu - przy tylu "minutach" w 3 filmach miejsce byłoby dla obu
- w ogóle, po co ta elfka została dodana? Tylko do wątku romansowego, który jak pisałem wyżej, jest idiotyczny
- krasnoludy to nie krasnoludy - wyglądają zbyt ludzko, a za taką "brodę" jak miał Kili to nikt by go na wyprawę nie puścił bo byłby uważany za przedszkolaka co ma brodę pod nosem
- kretyńska scena z Galadrielą, Elrondem, Sauronem, Gandalfem i Sarumanem i 9 Upiorami Pierścienia (jeszcze tylko Latającego Cyrku Monty Pythona zabrakło)
- poprawność polityczna równająca się idiotyzmom - nie mam nic do innych ras ludzi, każdy jest taki sam jeśli chodzi o duszę i jest bardzo dużo zbieżnych cech między ludźmi. Można to ująć najkrócej: wszyscy jesteśmy ludźmi. Ale specjalne dwie sceny z Murzynką (scena 1) i Azjatką? (scena2) Czyżby ludzie o innym kolorze skóry niż biały nie poszliby do kina na film z samymi białymi? Hollywood by nie sypnęło kasiorką? Byli tacy w Śródziemiu ale tak daleko na Północy jak Erebor? Nope. Po co mieliby iść z Południa na Północ przez pół świata, przez krainy pełne potworów i innych niebezpieczeństw?
- poprawność polityczna część 2 czyli walczące kobiety. W pewnym momencie postanawiają walczyć u boku mężczyzn na ulicach ruin Dale. Zamiast opiekować się dziećmi, co jest świętym obowiązkiem każdego, niezależnie czy facet czy kobieta (a takie było ich zadanie) i na dodatek nie były przeszkolone i chciały walczyć w walce ulicznej z orkami, którzy byli silniejsi od większości ludzkich mężczyzn, a tym bardziej kobiet. Idiotyzm.
I pewnie jeszcze inne rzeczy też by się znalazły.
Nie twierdzę, że to zły film (lub całość, 3 części). Są przepiękne plenery, muzyka na poziomie z LotR, sporo różnych plusów (Smaug, Bilbo, Gollum, kilka śmiesznych momentów, scena gdzie dyskretnie widać, że Gandalf ma jeden z Trzech Pierścieni Elfów, Ognia) ale niestety, jest też spory niedosyt z uwagi na potencjał jaki tkwi w świecie Śródziemia i rozbiciu filmu na 3 części (mnóstwo czasu na pogłębienie całości i uważne poprowadzenie akcji). Peter Jackson znów popełnia te same błędy co przy LotR - pierwsza część super, potem zniżka formy i dziwne zabawy treścią, nie wiadomo po co (aż dziwne, że Smaug nie zieje lodowym oddechem zamrażającym wszystko, zamiast ogniem). I aż się boję co będzie, jeśli postanowi zekranizować Silmarillion lub przynajmniej jego część...